O świecie bez Boga, natrętnych pytaniach, białych nocach i rachunku sumienia z bp. Józefem Zawitkowskim rozmawia Agnieszka Napiórkowska.
Czy kapłanom, biskupom i osobom konsekrowanym nie grozi, że mogą stać się osobami „wierzącymi zawodowo”? Jak się Ksiądz Biskup przed tym broni?
– Dziękuje ci za to pytanie. To jest bardzo trudne. Jeden biskup na początku mojego biskupstwa życzył mi, abym nie zbiskupiał. I o tym bardzo pamiętam. Wiem, że można się stać zawodowcem. Boję się, że będę wszystko umiał, że będę chciał, aby wszyscy uwierzyli tak jak ja. O, nie daj Boże! Pan Bóg jest taki bogaty. Każdemu daje swoją drogę i każdego za rękę prowadzi. Każdego kocha jak ojciec. Boję się, bym czasem słowem nie przesłonił komuś Chrystusa. Każde kazanie jest dla mnie okazją, żeby się przed tym bronić. Kiedy chcę komuś zwrócić uwagę, bo mnie zdenerwował swoim argumentem, muszę się złapać i powiedzieć: „Uspokój się! Masz cukrzycę. Widocznie to jest jego droga. On też zrozumie i uwierzy”.
Czy mimo wszystko zdarzyło się Księdzu czasem wątpić?
– Nieraz przychodziło zwątpienie. Dlatego bardzo potrzebna jest mi Ewangelia o Chrystusie idącym po morzu. I o Piotrze, który woła: „Jeśli to Ty jesteś, to zawołaj mnie do siebie”. I Piotr poszedł. Główkując jednak, zaczął tonąć. Ja też mam podobne przeżycia, bo zdaje mi się, że powiedziałem ładne kazanie, że pokazałem Chrystusa, jak tylko umiałem, a tymczasem oni przychodzą do ślubu bezbożni, grzeszni. Na pogrzebach nie tylko, że nie płaczą, ale już się nie modlą. I wszystkie inne rzeczy stają się bezbożne. I wtedy myślę: „Przecież mógłbym być sołtysem, wójtem. I bym to robił dobrze. Po coś mnie wybrał?”. Wtedy Pan Jezus przychodzi w refleksji w konfesjonale.
A jak się Ksiądz Biskup modli, kiedy zostaje sam?
– Z wami jest mi łatwiej. Niektóre modlitwy mam napisane w mszale i tak sobie ładnie czytam. Wtedy się bardzo często przyłapuję i mówię do siebie: „Słuchaj, ty całkiem ładnie czytasz, ale ty się nie modlisz. Nabożeństwo się skończyło, a ty się nie pomodliłeś”. Ale przychodzą takie białe noce, w których długo się modlę. Robię to też przed Mszą świętą, przed Księżną Łowicką, przed Ukrzyżowanym, przed Najświętszym Sakramentem. I wtedy człowiek nie ma chęci mówić. Cokolwiek zacznę, wiem, że On wszystko wie. Dobrze jest wtedy słuchać. Niby nic, wydaje się, że Bóg jest milczący i śpiący. Ale to wtedy wszystko się staje. W takich chwilach rodzą się też kazania.
Czy w Roku Wiary podjął Ksiądz Biskup jakieś postanowienia?
– Bardzo mnie zastanowiło, co papieżowi przyszło do głowy, żeby ogłosić Rok Wiary. Bo że Pawła, Piotra, wszystko w porządku. Ale Rok Wiary? Kiedy przeczytałem jego dokument, nie mam wątpliwości, że to jest taki czas, w którym w kościele, albo pod jego drzwiami, albo na ulicy, albo w polu muszę uklęknąć, zamknąć oczy, otworzyć sumienie i zadać sobie pytanie: „Boże, czy ja wierzę w Ciebie?”. A potem drugie: „Czy tak żyjąc, będę zbawiony?”. Inaczej ten rok nic nie znaczy. To wołanie o głęboki rachunek sumienia. I papież to robi, biskupi i kapłani powinni też to zrobić. I każdy z nas. A potem wyspowiadać się z tego, czy ja wierzę w Boga, czy już tylko świętuję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
To nie tylko tradycja, ale przede wszystkim znak Bożej nadziei.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).