– Zawsze powtarzam, że prawdziwa bieda nie krzyczy. Do tych ludzi trzeba dotrzeć – mówi Jadwiga Świtek z koła Caritas, które od ponad dwóch dekad działa przy gostynińskiej parafii św. Marcina.
Przed Bożym Narodzeniem w wielu miejscowościach wolontariusze i ludzie dobrej woli przeprowadzają akcje charytatywne. Wspierają ubogich, by i ich święta były radośniejsze. Płoccy harcerze pomagają nawet Polakom na obczyźnie.
Udoskonalona metoda
Przez lata panie należące do koła Caritas gostynińskiej parafii św. Marcina organizowały przedświąteczną pomoc tradycyjnym systemem – przygotowywały w podziemiach kościoła paczki żywnościowe z produktów, które pochodziły ze zbiórki w sklepach. Później paczki rozdawały potrzebującym. Ale nie zawsze zgłaszali się ci, których bieda była niezawiniona. Jadwiga Świtek postanowiła rok temu wykorzystać pomysł jednej z warszawskich parafii. Robiono tam serduszka, na których wypisano imiona potrzebujących i inne dane. Każdy, kto chciał pomóc, wybierał jedno z nich. – Pomyślałam: a jakby u nas coś podobnego zrobić? My jednak nie podajemy imion, bo Gostynin jest mały i nie chcemy komuś przyklejać etykietki – wyjaśnia pani Jadwiga.
Wykorzystując dane z kolędy i informacje przekazane przez szkoły, panie przygotowały listę potrzebujących oraz dziesiątki serduszek. To na nich zapisano informacje, np.: 2 osoby dorosłe, 3 dzieci; 10, 13,15 lat. Serduszka panie przypięły do tablicy wystawionej w kościele w pierwszą niedzielę Adwentu, ale tak, żeby informacja była niewidoczna. Każdy, kto wybierał jedno serduszko, wybierał więc losowo. W ubiegłym roku akcja przeszła oczekiwania organizatorek. Lista potrzebujących jak zawsze była długa, serduszka rozeszły się w wielkim tempie, a ofiarodawcy przygotowali bardzo dużo paczek. W tym roku było podobnie. Potrzebujący otrzymają na święta żywność długoterminową, a być może znajdą i zabawki dla dzieci, tak jak rok temu. Zbiórka ma trwać do tej niedzieli, a w najbliższe dwa dni wszystkie dary zostaną rozwiezione bezpośrednio do czekających na nie osób. – To cieszy, że ludzie biorą te serduszka i potem przynoszą paczki. Zapomina się wtedy o wszystkich trudnościach – zapewnia pani Jadwiga.
Bliżej i dalej
W Ciechanowie po raz kolejny ruszyła charytatywna akcja „Możesz pomóc” – prowadzona przez parafię pw. św. Józefa. Najpierw przygotowywana jest lista dzieci z rodzin wielodzietnych i ubogich. Są ogłoszenia w kościele i mniej więcej w połowie Adwentu zgłaszają się parafianie chcący wesprzeć potrzebujących. – Przygotowujący paczkę znają tylko imiona dzieci i ich wiek – mówi ks. Zbigniew Adamkowski, proboszcz parafii farnej. – Ofiarodawcom pozostawiamy swobodę w wyborze prezentów. Są słodycze, zabawki, przybory szkolne i odzież. Te paczki są dla obdarowanych dzieci powodem wielkiej radości. Serce rośnie, że nie brakuje nam ludzi dobrej woli – mówi ks. Adamkowski. W tym roku parafie, przy których działają zastępy ZHR, oraz dwie płockie szkoły zorganizowały zbiórkę produktów żywnościowych dla Polaków mieszkających w Mołdawii. To z kolei projekt Akcja Paczka, w którą zaangażował się Płocki Hufiec Harcerzy ZHR.
– Nasze miasto prowadzi współpracę partnerską z Bielcami w Mołdawii. Dowiedzieliśmy się, że mieszkający tam Polacy potrzebują pomocy. Dostaliśmy list od ks. Jacka Pucia, proboszcza i misjonarza, który tam pracuje. Opisuje w nim trudną sytuację naszych rodaków w Mołdawii. Tam potrzeba wszystkiego, nawet igieł i skarpetek. Dla naszych rodaków mamy ponad 200 paczek żywnościowych długoterminowych, do tego artykuły chemiczne i zabawki – powiedział nam hm Albert Dyna, hufcowy, tuż przed wyjazdem transportu do Mołdawii. Z paczkami pojechało około 40 harcerzy i harcerek z płockiego obwodu ZHR, razem z duszpasterzem ks. Piotrem Oszczykiem. Zawieźli je do Polaków w Bielcach, a także w pobliskich wioskach: w Styrczach i Aleksandrenach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).