Katecheza Benedykta XVI z 14 listopada 2012.
W istocie człowiek oddzielony od Boga sprowadzony jest jedynie do wymiaru horyzontalnego i właśnie ten redukcjonizm jest jedną z podstawowych przyczyn totalitaryzmów, które miały tragiczne konsekwencje w ubiegłym wieku, a także kryzysu wartości, jaki widzimy dzisiaj. Przysłaniając odniesienie do Boga przysłonięto także horyzont etyczny, zostawiając miejsce dla relatywizmu i dwuznacznej koncepcji wolności, która zamiast wyzwalać, prowadzi do skrępowania człowieka przez bożki. Pokusy, jakimi Jezus stawił czoło na pustyni, zanim rozpoczął swoją misję publiczną dobrze ukazują jakie „bożki” fascynują człowieka, kiedy nie wykracza poza samego siebie. Jeśli Bóg traci miejsce centralne, to człowiek traci właściwe mu miejsce, nie odnajduje już swego umiejscowienia w rzeczywistości stworzonej, w relacjach z innymi. Nie przeminęło to, co starożytna mądrość przywoływała w micie o Prometeuszu: człowiek myśli, że może sam stać się „bogiem”, panem życia i śmierci.
W obliczu takiej sytuacji Kościół, wierny poleceniu Chrystusa, nigdy nie przestaje głosić prawdy o człowieku i jego przeznaczeniu. Sobór Watykański II zwięźle stwierdza: „Szczególny charakter godności ludzkiej polega na powołaniu człowieka do łączności z Bogiem. Człowiek jest zaproszony jest do rozmowy z Bogiem już od chwili narodzin: istnieje on bowiem tylko dlatego, że stworzony przez Boga z miłości jest zawsze z miłości zachowywany, i nie żyje w pełnej zgodności z prawdą, jeżeli w sposób wolny nie uzna tej miłości i nie odda się Stworzycielowi” (Konstytucja „Gaudium et spes”, 19).
Do dania jakich odpowiedzi, ze „słodyczą i szacunkiem” wezwana jest więc wiara wobec ateizmu, sceptycyzmu, obojętności na wymiar wertykalny, aby człowiek naszych czasów mógł nadal stawiać sobie pytania o istnienie Boga i zmierzać drogami, które do Niego prowadzą? Chciałbym wskazać na kilka dróg, wywodzących się czy to z refleksji naturalnej, czy też z samej mocy wiary. Chciałbym je bardzo krótko streścić w trzech słowach: świat, człowiek, wiara.
Po pierwsze: świat. Święty Augustyn, który w swoim życiu długo szukał Prawdy i został pochwycony przez Prawdę napisał piękne i słynne słowa, stwierdzając: „Zapytaj piękno ziemi, morza, powietrza, które rozprzestrzenia się i rozprasza; zapytaj piękno nieba... zapytaj wszystko, co istnieje. Wszystko odpowie ci: Spójrz i zauważ, jakie to piękne. Piękno tego, co istnieje, jest jakby wyznaniem. Kto uczynił całe to piękno poddane zmianom, jeśli nie Piękny, niepodlegający żadnej zmianie?” (Kazanie 241,2: PL 38, 1134). Myślę, że musimy odzyskać i sprawić, aby współczesny człowiek odzyskał zdolność kontemplowania stworzenia, jego piękna, jego budowy. Świat nie jest bezkształtną magmą. Lecz im bardziej go poznajemy i bardziej poznajemy jego cudowne mechanizmy, tym bardziej dostrzegamy pewien plan, widzimy, że istnieje pewna inteligencja stwórcza. Albert Einstein powiedział, że w prawach przyrody „objawia się rozum tak genialny, że cała racjonalność myśli i rozumowania ludzkiego jest przy nim absolutnie nieznaczącym odblaskiem” („Świat, jakim go widzę”). Tak więc pierwszą drogą prowadzącą do odkrycia Boga jest kontemplowanie stworzenia bacznym spojrzeniem.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.