Jest jak jest

Komentarzy: 4

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz

publikacja 09.03.2012 08:33

Nieustannie słyszę o tym, jak powinno być. A jest jak jest. Słabo. I dobrze.

Gdy jeden z miesięczników zaproponował mi udział w ankiecie „Kościół moich marzeń”, nie wiedziałem, co odpisać. Mam mnóstwo marzeń o Kościele i setki pomysłów na uzdrowienie polskiego katolicyzmu. I mógłbym o tym opowiadać godzinami. Tylko, po co?

Gdy osiem wieków temu odziany w łachmany Franciszek padł na kolana przed potężnym Innocentym III, papież… odesłał go do świń. Kontrast był ogromny. Odziany w łachmany Biedaczyna i najpotężniejszy człowiek Europy. Innocenty III – jak wspominają kronikarze – spojrzał z pogardą na żebraka i rzucił: „Bracie, idź raczej do świń, do których macie więcej podobieństwa niż do ludzi. Wytarzaj się razem z nimi w gnoju, a gdy zostaniesz już ustanowiony ich kaznodzieją możesz wtedy wyłożyć ich regułę”. Porażające słowa. Atak nie z zewnątrz, ale z serca Kościoła, który Franciszek tak bardzo ukochał. Gdy po raz drugi stanął przed Innocentym III spojrzał mu w oczy i powiedział: „Panie, uczyniłem co mi nakazałeś. Posłuchaj teraz mojej prośby”. Efekt? Papież zatwierdził franciszkańską Regułę.

Faustyna nie czekała na to aż zmieni się „spis lokatorów” klasztoru w Płocku czy Wilnie. „Robiła swoje” słysząc czasami: „Ty wariatko, histeryczko”.

Od prawie 25 lat modlę się we wspólnocie. I od 25 lat słyszę: „„a może zrobimy to i tamto?”, „brakuje nam wielu rzeczy”, „mam świetny pomysł na…”.

Nieustannie słyszę o tym, jak powinno być. A jest jak jest. Czyli: słabo.

Jedyna rada? Wreszcie zaakceptować ten stan. I nauczyć się go kochać. „Powstaje nieopisana ulga i wyzwolenie, kiedy wreszcie przestajemy dyskutować z Bogiem o tym, jaki On być powinien, a zaakceptujemy, że On jest miłosierdziem i miłością” – przypomina Wilfrid Stinissen OCD

Podobnie jest z Kościołem. Najtrudniej jest nam zaakceptować to, że Bóg działa przez zranioną, brudną, chciwą, małostkową, węszącą wszędzie podstęp wspólnotę. I że to jedynie wierzchnie okrycie spod którego sączy się  prawdziwe światło. Wciąż na coś czekamy i niezwykle trudno jest nam zaakceptować to, że Bóg działa w tej chwili. Teraz jest chwila naszego zbawienia. Teraz.

„Trzeba nauczyć kochać to co jest. Nauczyć się modlitwy wiecznego poniedziałku – opowiada o. Michał Zioło, trapista – To znaczy powiedzieć szczerze: „Nie chce mi się wstać do roboty. Jestem strasznie zmęczony, Panie”. Pan Bóg przychodzi do mnie takiego, jaki jestem. Przychodzi i mówi: „Czego się smucisz?” „Bo jest smutno” – odpowiadam. I Pan Bóg to szanuje.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..