Chrześcijaństwo otwarte, nie bojące się dialogu ze światem, czy zamknięte, stawiające na odcięcie się od tego, co niesie ze sobą współczesność? To dylemat, przed którym nieraz już przyszło stawać chrześcijanom. Tak jest i dziś, na początku XXI wieku.
Zastanawia i niepokoi fakt, że po tym wszystkim, co działo się od sierpnia, kiedy to dokonany przez maoistów zamach stał się przyczyną pogromu, na miejsce kolejnego nieznani sprawcy wybierają wioskę w większości zamieszkaną przez chrześcijan. Trudno się oprzeć wrażeniu, że chodzi właśnie o to, by prześladowania nie wygasły.
W Polsce ciągle jeszcze pokutuje błędne przekonanie, że wszelkie skandale finansowane są z cudzych, w domyśle państwowych, pieniędzy, stąd ta właśnie instytucja powinna stać na straży ładu moralnego.
Tydzień temu pisałem o akcji ateistów w Londynie. Chcą oblepić autobusy miejskie napisem „Boga prawdopodobnie nie ma". To z pewnością bardziej uczciwe niż akcja miejskich władz Oxfordu: likwidują Boże Narodzenie w imię… tolerancji wobec innych religii. Aż głupio to komentować.
Niezwykle rzadko optymalnym rozwiązaniem jest wyjęcie kogoś z sytuacji do sztucznego środowiska (jakim jest na przykład dom samotnej matki) z założeniem, że tam już się odnajdzie i wszystko będzie dobrze. Niestety, bardzo często się nie odnajduje.
Kościół zamierza dyskryminować gejów? Taką tezę przedstawia Tomasz Bielecki na łamach Gazety Wyborczej w artykule „Gej księdzem nie będzie". A mnie się wydaje, że warto na sprawę spojrzeć z nieco szerszej perspektywy.
Mówią, że ludzkość poczyniła ogromne naukowe postępy. A ja mam wątpliwości. Bo dlaczego ciągle tak często za prawdziwy uznaje się wynik błędnego rozumowania?
To niezwykle jaskrawy przykład traktowania tych ludzi jak „dawców genów". Niewiele dzieli go od pobierania od takich osób na przykład nerek czy fragmentu wątroby do przeszczepu. Niewiele dzieli go także od pobierania narządów od więźniów - sprawy, która budzi powszechne oburzenie.
129 600 metrów sześciennych znaków przywiązania do najbliższych. Znaków, które będą widoczne jeszcze przez co najmniej 300 lat. Tyle, że te znaki pamięci będą odkrywane przez potomnych poza obrębem cmentarzy. Chyba żadne poprzednie pokolenie nie może poszczycić się takim pomnikiem.
W mediach pojawiły się dzisiaj informacje na temat wyników prac zespołu bioetycznego. Stworzono dwa odrębne stanowiska: „restrykcyjne" i „pragmatyczne". Zdecydowanie interesuje mnie restrykcyjne, więc czytam je… i niechętnie dochodzę do wniosku, że jego twórcy wylali dziecko z kąpielą