Bartłomiej I, patriarcha Konstantynopola, w orędziu wielkanocnym.
Tak wielu się dzisiaj pobiera, nie wiedząc, jaką rolę odgrywa wiara w ich życiu małżeńskim.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
Proszę nie sugerować, że FSSPX jest poza Kościołem. W Watykanie tak nie sądzą (proszę sobie wygooglać stosowne komunikaty Pontyfikalnej Komisji Ecclesia Dei, czy np. kard. Cassidy'ego). Dlatego z Bractwem NIE jest prowadzony dialog ekumeniczny(bo jak stwierdził kardynał nie jest ono odrębnym związkiem wyznaniowym czy innym kościołem). Nie jest grzechem uczestniczenie w Mszach u FSSPX, jeśli czyni się to z zamiłowania do dawnej liturgii, można wypełnić obowiązek niedzielny na tych Mszach. "Lefebryści" są w Kościele.
Z resztą pana wpisu jak najbardziej się zgadzam, a ks. prałat Kneblewski z Bydgoszczy to naprawdę zacny kapłan - potrzeba nam więcej takich. Polecam krótkie filmiki w których ks. prałat przybliża wiernym różne sprawy wiary (są na YouTube=.
Pisze pani:"cieszę się bardzo, że idąc do kościoła nie jestem tylko widzem, który w milczeniu (bo ilu z nas zna łacinę?) obserwuje poczynania księdza, ale mam możliwość zrozumieć, co się mówi do mnie, ze mną i w moim imieniu".
Proszę pani, znajomość łaciny nie jest problemem. W czym problem by na początku korzystać z dwujęzycznego mszalika by rozumieć słowa i nauczyć się odpowiedzi? Zaręczam, że po pewnym czasie staje się on niepotrzebny.Poza tym naprawdę nie ma potrzeby, by rozumieć każde słowo modlitw, które kapłan kieruje do Pana Boga. Można rozumieć słowa, a nie pojmować co tak naprawdę się dzieje podczas Mszy!
Tzw. "aktywne uczestnictwo" pojmuje się dziś jako odgrywanie ról - by świeckich było widać i słychać, by wykonywali jakieś czynności. Nie o to chodzi. Można w milczeniu kontemplować tajemnicę mszy Świętej i nie potrzeba do tego ani znajomości łaciny, ani machania rękoma, ani w ogóle wydawania z siebie dźwięku. Są przecież Msze ciche, podczas których nie ma śpiewu ani odpowiedzi wiernych - czy w takim razie taka Msza jest mniej Mszą?
Pisze pani, że cieszy się, że nie jest widzem. Pozwolę sobie użyć pewnego(być może kiepskiego, ale co tam) porównania. Powiedzmy, że ma się odbyć koncert pani ulubionego zespołu. Aktywnie uczestniczy pani w przygotowaniach - pomaga rozstawić scenę, zaprasza znajomych by przyszli, itp, itd. Ale czy musi pani podczas koncertu wejść na scenę z zespołem, stanąć przy mikrofonie i grać, by uznała pani, że uczestniczyła w koncercie? Czy stojąć pod sceną, wśród innych którzy przyszli na koncert, byłaby pani rozczarowana, że jest tylko widzem? Na pewno nie przyszłoby to pani do głowy. Nie rozumiem więc, dlaczego w sprawie o niebo większej i ważniejszej, gdzie może pani w pełni duchowo uczestniczyć i korzystać z łask płynących z Eucharystii narzeka pani, że jest "tylko widzem".
Część I: Szklane domy
"Nawet ci, którzy myśleli, że jako jedyni wiedzą, byli pierwszymi, którzy się musieli zawstydzić, że jednak nie wszystko wiedzą. Mam na myśli m.in. kard. Ottavianiego, szefa ówczesnej Kongregacji Świętego Oficjum (dzisiejsza Kongregacja Nauki Wiary – J.Dz.). On miał gotowe schematy, przygotowane dla ojców soborowych do dyskusji, ale one wszystkie odpadły w pierwszej turze".
Wyczuwam sugestię, jakoby kard. Ottaviani sam sobie napisał te schematy. Takie sugestie mogą być tylko efektem albo niewiedzy, albo manipulacji. Te schematy były efektem trwającej wiele miesięcy pracy komisji przygotowawczych, które pieczołowicie zbierały i rozpatrywały wnioski biskupów całego świata co do spraw, które należy poruszyć na Soborze i proponowanych zmian. To wszystko poszło do kosza. Zamiast tego niejednokrotnie brano pod uwagę uwagi protestanckich obserwatorów. Na szybko wysuwano nowe propozycje. Czy to nie powinno nas, katolików, niepokoić?