– W świecie, który nieraz nazywa miłością to, co miłością nie jest, bardzo potrzebne jest wskazywanie na świętych i błogosławionych! – mówił abp Wiktor Skworc na odpuście św. Walentego.
O tym, że w Polsce bywa zimno, rybnicki wikary z wyspy Flores wiedział już przed przylotem z Indonezji. Ale na to, że mijani na ulicy Polacy mają tak smutne twarze, nie był przygotowany.
Nawet nocą możesz Go odwiedzić. W sercu śląskiej aglomeracji, w przejmującej ciszy, trwa stała adoracja Najświętszego Sakramentu.
- Cierpimy na brak ciszy i coraz bardziej nie potrafimy być cicho i słuchać w ciszy - mówił abp Wiktor Skworc w Boże Narodzenie w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach.
To było dużo lepsze niż najciekawsze flashmoby. W środę o 15.00 ludzie na ulicach przystawali i zbierali się w grupki. Po kilku, po kilkunastu, a nawet - jak na rynku w Rybniku - po kilkudziesięciu. I publicznie modlili się koronką do Miłosierdzia Bożego.
Ten biały w środku to ksiądz ze Śląska. Ma pióropusz papuaskiego wojownika i jest pomalowany w barwy szczepu Masumawe, który... przyznał mu obywatelstwo.
- Nie zapominamy, że stopy nowej świętej chodziły po ulicach i chodnikach Chorzowa, Piekar i Katowic - mówił o Matce Teresie z Kalkuty abp Wiktor Skworc.
Kolejny śląski ksiądz jedzie na misje. Już płaczą po nim m.in. w wielkiej, międzyparafialnej Wspólnocie Jezusa Miłosiernego w Rybniku, którą współzakładał przed pięcioma laty.
Ponad 2 tysiące Polaków i prawie 400 młodych z Europy, Ameryki Południowej i Polinezji przeszło przez miasto.
Wielu z nich miało okazję wdrapać się na Kopiec Wyzwolenia w Piekarach.
Św. Balbina miała być córką świętego Kwiryna – trybuna wojskowego na dworze cesarza Hadriana.