Nadwzroczność

Po co straszyć pustym kościołem? Nie lepiej mówić o radości wzrostu, dumie budowniczych, fascynacji zdobywców szczytów?

Patrz, jaki piękny lis! Gdzie? Tam, pod olszynami, nad jeziorem. Ty masz wzrok. Ja nic nie widzę. Też nie widzę. Ale z bliska. Dziesięciu groszy od dwudziestu na ręce odróżnić nie potrafię. To się nazywa nadwzroczność. Przy czytaniu ulotek z instrukcjami przeszkadza. Na komputerze już nie, bo czcionkę można powiększyć. W życiu jak znalazł. Mój rozmówca nie wyglądał na przekonanego. Nie pierwszy, zapewne nie ostatni.

Nasz licealny katecheta o nadwzroczności nie mówił. Za to przez kilka godzin uczył patrzenia na skutki bliższe i dalsze podejmowanych decyzji. W ramach cyklu o kształtowaniu sumienia. Hierarchia wartości, wyznaczanie celów i środków, przewidywanie wariantów i możliwości. Dla chętnych była dodatkowa lektura. „To nie takie proste, mój drogi”, księdza Malińskiego. Kilka lat później udało mi się książkę nabyć. Dziś ma kolejne pokolenie czytelników, nic nie straciwszy ze swej aktualności. Przeciwnie. Dla uwielbiających drogę na skróty niczym wiadro zimnej wody (chwila, kto nosi jeszcze wodę we wiadrach?) na rozpaloną głowę.

Nadwzroczność jest cechą proroków. Mojżesz, Balaam, Izajasz, na świętym Janie kończąc, by wymienić tylko biblijnych. A przecież wszyscy jesteśmy ludem prorockim. Patrzącym w dal, w przyszłość. Choć czasem wydawać się może, że jest inaczej.

Prorok. Dla wielu to zbyt wzniosłe i odległe. Na szczęście nie od patrzenia w górne Jeruzalem wszystko się zaczyna. Początek to wybór między świętym spokojem a jakimkolwiek działaniem. Czekaniem, aż wszystko samo się ułoży a próbą wzięcia spraw w swoje ręce. Stopniowanie trudności to sztuka dla bardziej zaawansowanych. Podobnie jak zmaganie z ciśnieniem wysokości. Na to przyjdzie czas.

Te nieco filozoficzne refleksje i wspomnienia sprowokował jeden cytat. „Albo będziesz miał ‘kłopoty’ ze wspólnotą, albo za kilka lat pusty kościół” – powiedział w wywiadzie dla Gościa ks. Leszek Misiarczyk. Można go rozwinąć tak, by pusty kościół zawsze był alternatywą. Można też inaczej. Po co straszyć pustym kościołem? Nie lepiej mówić o radości wzrostu, dumie budowniczych, fascynacji zdobywców szczytów? By działanie nie było podejmowane ze strachu przed pustym kościołem. Bo strach, prędzej czy później, zawsze będzie paraliżował. A radość, duma, fascynacja – przeciwnie – wskażą nowe perspektywy, niemożliwe czyniąc możliwym.

 

p.s.

Dla wytrwałych czytelników w prezencie lis. Co prawda nie jestem autorem zdjęcia. Wykonał je znajomy artysta fotografik, p. Marcin Nawrocki. Za to lis „tutejszy”.

Nadwzroczność   Marcin Nawrocki


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11