Do nielegalnego nabycia oprogramowania komputerowego przyznaje się co drugi Polak, to daje piąty wynik w rankingu krajów UE o najwyższej skali piractwa - wynika ze Światowego Badania Piractwa Komputerowego, opublikowanego we wtorek.
Według raportu 53 proc. oprogramowania komputerowego, używanego w Polsce w 2011 r., było nielegalnego pochodzenia. W rankingu krajów UE wyprzedzają nas: Łotwa i Litwa (54 proc.), Grecja (61 proc.), Rumunia (63 proc.) oraz Bułgaria (64 proc.).
Skala piractwa komputerowego na świecie w 2011 r. utrzymuje się na poziomie 42 proc., w UE spadła z 35 proc. do 33 proc. Najniższy odsetek nielegalnego oprogramowania komputerowego na świecie odnotowano w USA (19 proc.), Luksemburgu (20 proc.) i Japonii (21 proc.). Najwyższy - w Zimbabwe (92 proc.), Gruzji (91 proc.) i Bangladeszu (90 proc.). Spadek piractwa zanotowano w ponad połowie krajów, w których przeprowadzono badanie.
Łączna wartość pirackiego oprogramowania została oszacowana na ponad 63 mld dolarów, w Polsce - na 618 mln.
Wynik Polski w porównaniu z latami 2010 i 2009 poprawił się o 1 proc. - poinformował na wtorkowej konferencji prasowej Bartłomiej Witucki, polski przedstawiciel Business Software Alliance, organizacji zlecającej badanie. Witucki podkreślił, że nasz kraj wciąż dzieli przepaść od krajów zachodnich.
W sondażu 46 proc. użytkowników komputerów w Polsce przyznało, że nabywa oprogramowanie nielegalnie. 21 proc. z nich robi to rzadko, 16 proc. - czasami. Głównie z pirackich programów korzysta 7 proc. respondentów, zawsze - 2 proc. 71 proc. respondentów jest zdania, że twórcom należy się wynagrodzenie za ich pracę.
Kobiety w Polsce dopuszczają się piractwa tak samo często jak mężczyźni (50 proc.), w UE znacznie częściej piratami są mężczyźni (62 proc.). Blisko połowa polskich piratów to ludzie młodzi pomiędzy 25. a 34. rokiem życia (47 proc.) oraz pomiędzy 18. a 24. (26 proc.).
Witucki w rozmowie z PAP stwierdził, że obniżenie cen legalnych programów nie zmniejszy skali piractwa. "Branża informatyczna nie może konkurować ze zorganizowanymi grupami przestępczymi czy zwykłymi piratami, którzy nie ponoszą wszystkich kosztów związanych z wyprodukowaniem tego oprogramowania" - powiedział.
Piractwo - w jego opinii - może zniwelować "świadomość tego, że przedmioty prawa autorskiego są chronione w sposób skuteczny, że nie jest to ochrona iluzoryczna". "Istotnym problemem w egzekwowaniu prawa jest przewlekłość postępowania karnego. Wypada mieć nadzieję, że rewolucyjne zmiany w kodeksie, które zapowiada minister Gowin, rzeczywiście przyniosą skutek" - podkreślił Witucki.
Zauważył, że walkę z piractwem ogranicza też brak współpracy pomiędzy krajami na całym świecie, proponowanej m.in. w umowie ACTA. Zdaniem Wituckiego to porozumienie umożliwiłoby ściganie przestępców poza granicami państwa.
Wysoka skala piractwa dziwi Wituckiego, ponieważ osoby chcące korzystać z darmowych programów mogłyby korzystać z free software, czyli oprogramowania udostępnianego w sieci na wolnych licencjach, zamiast instalować nielegalne kopie.
Wituckiego zaskoczyło też to, że osoby, które odpowiadają za podejmowanie decyzji w firmach, częściej dopuszczają się piractwa od innych użytkowników komputerów.
Wyniki Światowego Badania Piractwa Komputerowego, przeprowadzonego po raz dziewiąty, przedstawiono na środowej konferencji prasowej w Centrum Prasowym PAP. Zleceniodawca raportu - Business Software Alliance - to organizacja zrzeszająca blisko 100 firm oprogramowania komputerowego na całym świecie.
W badaniu wzięło udział prawie 15 tys. respondentów z 33 krajów na świecie, których rynki stanowią 80 proc. rynku światowego. Badanie przeprowadzono osobiście lub online.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.