Sukcesów nie jest wiele, a problemy wyrastają co krok. Nasze działania wydają się kroplą w morzu potrzeb. Wysiłek idzie na marne, bo ktoś czegoś zaniedbał, ukradł lub zwyczajnie odmówił pomocy. To co zbudowaliśmy powoli się rozsypuje, a rozmowa przypomina coraz bardziej konwersację ze ścianą.
„Sprawiedliwość sprawiedliwością, a racja i tak musi być po naszej stronie". Te słowa matki bohatera filmu „Sami swoi", która daje udającemu się do sądu synowi dwa granaty, przypominają mi się, gdy czytam ostatnie doniesienia.
Wiadomo, że w tak ważnych kwestiach Kościół nie może udawać, że nic się nie stało i nie reagować na zaczepki. Musi przypominać swoje stanowisko.
Pierwszy dzień nowego roku to czas składania życzeń i czas nadziei. Zatem i ja chciałabym złożyć nam wszystkim życzenia noworoczne.
Co było dla mnie najważniejszym wydarzeniem minionego roku? Gdyby ktoś zadał mi takie pytanie, musiałbym uczciwie powiedzieć, że nie wiem.
Jest oczywiste, że chorym Mateuszowi i Monice należy się wszelka możliwa pomoc, aby mogli się leczyć i prowadzić godne życie. Ale nie w formie odszkodowania!
Boże Narodzenie. W te święta szczególnie chyba życzymy sobie nawzajem pokoju. Tym gorzej brzmią informacje ze świata.
Chrześcijanin, by być sobą, ciągle musi czerpać ze Słowa, w którym jest życie będące światłością na mrocznych ludzkich ścieżkach. Wobec tego Słowa, które dla naszego zbawienia stało się ciałem i zamieszkało wśród nas, bledną wszystkie inne.
Jest skuteczna broń, jedyna, jaką chrześcijanie wszystkich wieków pokonywali światowe zagrożenia.
W wielu chrześcijańskich krajach świata w tych dniach kolejki stoją już tylko w sklepach.