Są rzeczy, które da się powiedzieć tylko twarzą w twarz. I przeżycia, których da się doświadczyć tylko w realu. Dlatego większość uczestników obozu w Kostkowicach zostawiła swoje komórki w domach.
Mówiła o sobie: „jestem małym nic”. Śpiewała… unosząc się nad lipami. Żyła mimo poderżniętego gardła i przebitego na wylot serca.