Młody mężczyzna z włoskiego stołecznego regionu Lacjum uciekł z aresztu domowego do więzienia prosząc o to, by tam mógł spędzić Boże Narodzenie. "W domu jestem sam"- tłumaczył. Karabinierzy jednak tam go odwieźli.
Historię 24-latka, odbywającego karę za drobne przestępstwa, opisały włoskie media.
W domu w rejonie miasta Frosinone czuł się bardzo samotny; nie miał z kim rozmawiać, a gdy nadchodziły Święta, czuł się coraz gorzej. Postanowił więc opuścić areszt domowy, zgłosić się do pobliskiego więzienia w Cassino i poprosić o możliwość spędzenia Bożego Narodzenia z innymi więźniami. Swój plan zrealizował nie informując o tym ani sądu czuwającego nad przebiegiem odbywania kary, ani swojego adwokata.
Zapukał do bramy zakładu karnego i wyjaśnił funkcjonariuszom służby więziennej, jaką ma prośbę. Ci zaś nie wiedząc, co w tej sytuacji zrobić, wezwali karabinierów. Wysłuchali oni historii młodego skazanego, ale stwierdzili przede wszystkim, że naruszył zasady aresztu domowego. To zaś nie prowadziło do rezultatu, na jaki miał nadzieję, czyli odesłania do więzienia, ale dokładnie przeciwny: odwieźli go do domu.
Jak podała prasa, karabinierzy zapewnili wprawdzie, że przekażą sędziemu jego prośbę, ale najpierw 24-latek musi stanąć w trybie pilnym przed sądem pod zarzutem ucieczki.
Z Rzymu Sylwia Wysocka
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.