Na Łotwie Synod o synodalności został przyjęty z mieszanymi odczuciami. Niektórzy, słysząc o niemieckiej drodze synodalnej, od razu go odrzucili. Inni sądzili, że jest to kwestia czysto formalna. Ja jednak wierzę, że mamy tu powiew Ducha Świętego, który chce odnowić Kościół – powiedział na synodalnym spotkaniu z dziennikarzami arcybiskup Rygi Zbigniew Stankiewicz.
Odnosząc się ostatnich obrad, wyraził przekonanie, że główne zadanie zgromadzenia powinno stanowić rozbudzenie w wiernych współodpowiedzialności za Kościół. Ważne pozostaje również docenienie specjalnych darów kobiety, czy kobiecego geniuszu, jak o tym mówił Jan Paweł II.
Choć tematem obrad jest synodalność, na briefingu z dziennikarzami ponownie pojawił się temat środowisk LGBT i błogosławienia par homoseksualnych. Łotewski arcybiskup przyznał, że pod wpływem Papieża Franciszka również i on stał się bardziej otwarty na osoby z tego środowiska, wie, iż nikogo nie wolno odrzucać. Jak jednak podkreślił, takie osoby trzeba przyjmować nie tylko z miłością, ale i w prawdzie.
„Przede wszystkim musimy być wierni Pismu Świętemu i temu, co Kościół przez 2 tys. lat odkrył, intepretując Biblię. Oficjalne stanowisko Kościoła względem homoseksualistów zostało wyrażone w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Są oni powołani do życia w czystości. Oczywiście trzeba doprecyzować, że sama orientacja nie jest grzechem. Ale jeśli żyją w relacjach seksualnych to jest to grzech. I dotyczy to nie tylko homoseksualistów, ale wszystkich. Każda relacja seksualna poza małżeństwem jest grzechem. A w kwestii błogosławieństw, to jeśli przychodzi pojedynczy homoseksualista i mówi, że chce żyć w łasce Bożej, to nie ma przeciwskazań, by modlić się za niego i mu pomóc. Jeśli przyjdzie dwóch i powie, że chcą żyć w czystości, że chcą stawić czoła tej relacji, która nie jest zdrowa, że są kuszeni, to można się za nich modlić i nawet pobłogosławić, aby pomóc im żyć w czystości. Jeśli natomiast przychodzą i mówią: żyjemy jak mąż i żona, i chcemy uzyskać błogosławieństwo, to ja widzę tu poważny problem, bo w ten sposób błogosławimy życie w grzechu. (…) Trzeba ich przyjmować z miłością i szacunkiem, ale prawdziwa miłość jest nierozdzielna od prawdy. Miłość bez prawdy nie jest miłością, lecz staje się permisywizmem. I w ten sposób wyrządzamy zło. Jeśli ktoś żyje w grzechu, a my mówimy, że wszystko w porządku, idź naprzód w ten sposób, to wyrządzamy mu szkodę, bo taka osoba jest w niebezpieczeństwie. Kiedy umrze, będzie w wielkim niebezpieczeństwie.“
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.