Papież powiedział dziennikarzom podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu, że chciałby pojechać na Ukrainę. Przyznał, że w związku z jego problemami z poruszaniem się nie jest możliwy taki "rytm podróży" jak dotychczas. Uznał, że powinien "ograniczyć" wysiłki, by móc służyć Kościołowi.
Podczas konferencji prasowej w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego w drodze z Kanady do Rzymu papież, zmagający się z problemami z kolanem, po raz pierwszy siedział. Wcześniej w czasie konferencji prasowych zawsze odpowiadał na stojąco.
Przeczytaj: Papież Franciszek do duchowieństwa: To nie wiara przeżywa kryzys, ale sposób, w jaki ją głosimy
Również po raz pierwszy w czasie całej podróży papież korzystał z wózka inwalidzkiego i właśnie do tej nowej sytuacji odniósł się podczas rozmowy z wysłannikami mediów podczas lotu z Iqaluit na północy Kanady do Wiecznego Miasta.
"Nie sądzę, abym mógł podróżować w takim rytmie, jak wcześniej"- podkreślił.
"Uważam, że w moim wieku i przy tym ograniczeniu powinienem się oszczędzać, by móc służyć Kościołowi" - wyznał 85-letni Franciszek. Przypomniał, że zawsze jest "możliwość rozważenia ustąpienia".
"To nie jest katastrofa. Można zmienić papieża. Nie ma problemu" - powiedział. Jak podkreślił, "drzwi są otwarte". Tak nawiązał do rezygnacji Benedykta XVI w 2013 roku. Zapewnił zarazem, że do tej pory nie myślał o takiej możliwości.
Zobacz: Wzruszające nagranie z Kanady: Papież błogosławi niepełnosprawne niemowlę
Papież przyznał, że musi "trochę ograniczyć wysiłki". Wyjaśnił, że w jego przypadku operacja kolana nie pomoże.
"Postaram się kontynuować podróże i być blisko ludzi" - zapewnił, zaznaczając, że taką bliskość uważa za formę "służby". Podkreślił, że chciałby pojechać na Ukrainę. "Miejmy nadzieję" - dodał.
Franciszek powiedział, że chciałby pojechać również do Kazachstanu. "To spokojna podróż, na kongres międzyreligijny"- stwierdził, odnosząc się do wydarzenia zaplanowanego na wrzesień.
Wyraził też opinię, że "nie istnieje duchowość papieska", bo każdy papież ma swoją własną. Zwrócił uwagę na to, że św. Jan Paweł II miał "piękną duchowość maryjną".
Mówiąc o kwestii kolonializmu papież stwierdził, że obecnie istnieje zjawisko kolonializmu i "kolonizacji ideologicznych". Jak wyjaśnił, osoby z spoza własnego środowiska uważa się niekiedy za gorsze.
Przeczytaj: "Papież dał nam silnego kopniaka"
Franciszek zauważył też: w rozwiniętym świecie "tracimy wartości", które mają ludy rdzenne.
"Na przykład - kontynuował - mają one wielką wartość, jaką jest harmonijna relacja" z naturą. Jak zauważył papież, niektórzy używają określenia "żyć dobrze". To nie oznacza, zastrzegł, "jak dla nas na Zachodzie dolce vita", ale życie "harmonijne" i "wspólny język" z naturą.
Papież zwrócił też uwagę na występujące na Zachodzie przyspieszonej presji na rozwój. Nasza cywilizacja, ocenił, "straciła zdolność poezji", podczas gdy rdzenne ludy mają te "poetyckie zdolności".
Franciszka pytano, dlaczego w swych wystąpieniach w Kanadzie na temat krzywd zaznanych przez rdzennych mieszkańców nigdy nie użył określenia "kulturowe ludobójstwo", którym posłużyła się powołana w tym kraju Komisja Prawdy i Pojednania.
"Słowa +ludobójstwo+ nie użyłem, bo nie przyszło mi do głowy" - odparł. Przypomniał jednocześnie, że przeprosił i poprosił o przebaczenie za zadane krzywdy i potępił to, co spotkało dzieci, zmuszane do "zmiany kultury, sposobu myślenia, tradycji".
Franciszek przypomniał również, że św. Jan Paweł II udał się w Afryce do miejsca, z którego odpływały do Ameryki statki z niewolnikami, przewożonymi w katastrofalnych warunkach.
Zdaniem papieża Kościół, który się nie rozwija, cofa się. Postawę tych, którzy argumentują, że "w zeszłym wieku było tak" uznał za "grzech". W jego ocenie nie są to tradycjonaliści, ale zwolennicy "cofania się".
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).