"Ludzie cały czas wpłacają na konto naszego Biura Dobroczynności pieniądze z dopiskiem «na Ukrainę». To nie są pieniądze, które im zbywają, niektórzy dają naprawdę ogromną część swoich majątków".
Jałmużnik Papieski kard. Konrad Krajewski w rozmowie z Radiem Watykańskim powiedział, że codziennie spod rzymskiej bazyliki św. Zofii wyjeżdża w stronę Ukrainy kilka samochodów ciężarowych z najbardziej potrzebnymi artykułami dla cierpiącej ludności. Papieska pomoc dociera również poprzez kanały dyplomatyczne za pośrednictwem nuncjuszy apostolskich.
W najnowszym "Gościu": Watykan nie milczy
Taka pomoc została przekazana wczoraj do Rumunii, która również przyjmuje uchodźców. Chodzi szczególnie o wschodnią część kraju, która jest bardzo biedna. Dlatego właśnie nuncjusz napisał do Papieża zwracając się o pomoc finansową i została ona natychmiast wysłana kanałem dyplomatycznym.
Wczoraj zadzwoniłem do kliniki Gemelli. To jest szpital i uniwersytet katolicki. W najbliższych godzinach otrzymamy bardzo wiele leków, potrzebnych podczas wojny, czyli tych bezpośrednio ratujących życie. I myślę, że już jutro wyślemy na Ukrainę to wszystko, co otrzymaliśmy.
Przeczytaj więcej: Papież wysyła pierwszą partię pomocy na Ukrainę
Także w Neapolu wszystkie apteki uczestniczą w zbieraniu leków dla Ukrainy. Ta pomoc będzie przekazana do konsulatu ukraińskiego i również w tym tygodniu powinny trafić na Ukrainę - podkreślił kard. Krajewski.
Ojcu Świętemu cały czas poszczególni ludzie wpłacają na konto naszego Biura Dobroczynności pieniądze z dopiskiem «na Ukrainę», bo wiedzą, że będą one dobrze użyte. To nie są pieniądze, które im zbywają, niektórzy dają naprawdę ogromną część swoich majątków i my tymi pieniędzmi szybko dysponujemy, ponieważ drogą dyplomatyczną można czasem w parę godzin przesłać je do zainteresowanych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czy rozwój sztucznej inteligencji może pomóc nam stać się bardziej ludzkimi?
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.