Święta bez dzielenia się opłatkiem, bez kolacji wigilijnej, bez choinki, prezentów i kolęd są niewyobrażalne dla polskich katolików, ale realne dla chrześcijan z wielu zakątków ziemi.
Gdy brakuje świątecznych dekoracji, wyraźniej widać istotę Bożego Narodzenia – przyjścia Jezusa Chrystusa. W kolędach śpiewanych w RPA nowo narodzonemu Jezusowi nie jest zimno w nóżki, tylko szuka trochę chłodu i schronienia przed żarem palącego słońca.
Ks. Jerzy Kraśnicki, misjonarz w RPA w latach 1997-2008, pracował w diecezji Kimberley na Pustyni Kalahari i w archidiecezji Kapsztad. Obecnie jest dyrektorem MIVA Polska, organizacji pomagającej w zakupie środków transportu dla misjonarzy. Wspomina, że afrykańskie Boże Narodzenie przypada w środku gorącego lata. Jest to zarazem czas wakacji szkolnych, które trwają w grudniu i styczniu.
– Miasta rozbłyskują kolorowymi światłami. Ludność ze wsi przyjeżdża na zakupy. Nawet uboga rodzina chce czuć świąteczną atmosferę, na stole powinny się więc znaleźć mięsne potrawy – znak obfitości. Nasz św. Mikołaj nazywany jest przez dzieci Father Christmas. Najmłodsi czekają na choćby skromne podarki: paczkę cukierków, nowe buty lub nową zabawkę. Z podarkami dzieci dumnie przychodzą do kościoła. W Boże Narodzenie misjonarz udający się do swoich stacji misyjnych musi się zaopatrzyć w słodkie upominki, na które czekają najmłodsi parafianie.
Jednak każdemu Polakowi brakuje tu dzielenia się opłatkiem, zimowej aury oraz prawdziwej choinki. Nowo narodzonemu Jezusowi w miejscowych kolędach nie jest zimno w nóżki, tylko szuka trochę chłodu i schronienia przed żarem palącego słońca.
W każdej misji przygotowuje się żłóbek. Często w formie szałasu stylizowanego na afrykańską chatkę. Ubogi żłóbek przemawia bardzo mocno. Afrykańczycy w większych wspólnotach przygotowują jasełka, w których oprócz Ewangelii nawiązuje się do własnego życia i codziennych problemów.
W kościołach katolickich w miastach organizowane są Pasterki, ale niekoniecznie o północy. W regionach wiejskich, wśród ludu Tswana, daleko w buszu, przeważnie Pasterki nie ma. Brakuje tam bowiem prądu. Są natomiast czuwania modlitewne organizowane w kościołach i kaplicach w wigilijny wieczór.
Główna liturgia ma miejsce w dzień Bożego Narodzenia rano lub przed południem. Później w rodzinach przygotowuje się tzw. braaii, czyli grilla, to już niemal świąteczny rytuał „nama”. Zabija się kilka kur lub kozę. Kozi udziec często trafia do misjonarza jako szczególny bożonarodzeniowy upominek. Nie gotuje się natomiast „papu” czyli mączki kukurydzianej, będącej podstawą codziennego posiłku. Do mięsa dodawany jest ryż – bardziej szlachetna potrawa.
W święta Bożego Narodzenia Afrykańczycy lubią się odwiedzać. Każdego gościa trzeba należycie przyjąć. Nie może wtedy zabraknąć lokalnego piwa, którego spożywa się więcej niż zwykle. Dorośli siedzą w cieniu drzewka, racząc się ulubionym trunkiem, a dzieci biegają wokół z nowymi zabawkami.
W RPA katolików jest tylko 8 proc., więc rodziny są często mieszane. Kościoły protestanckie i afrochrześcijańskie nie obchodzą Bożego Narodzenia, dlatego istnieje wiele zapożyczeń. Ich członkowie spożywają np. świąteczny obiad z indykiem i chrupiącymi krakersami, które zaczynają docierać także do buszu.
Z okazji Bożego Narodzenia w kościołach organizowana jest pomoc m.in. dla ludzi chorych i starszych, których w afrykańskiej kulturze darzy się wielkim szacunkiem. Każdy ze starszych otrzymuje malutki upominek i talerz jedzenia. Dla najuboższych przygotowywane są „backets of love” (koszyki miłości) – pięknie przyozdobione plastikowe wiaderka z jedzeniem. Zamożniejsi wierni składają je w kościele jako dar ołtarza, które następnie rozdawane są potrzebującym.
Wśród czarnoskórych tubylców istnieje też zwyczaj odwiedzania grobów zmarłych przodków. Składa się na nich butelki z wodą lub lokalnym piwem na znak miłości i pamięci oraz jedności z „badimo” – światem duchów przodków.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).