Od samego początku chrześcijan interesowała postać Maryi i to, o czym nie wspominają żadne ewangelie.
Mariologia wczesnochrześcijańska oraz pobożność Maryjna rodziły się spontanicznie i nie napotykała na opory?
Pobożność Maryjna, podobnie zresztą jak mariologia wczesnochrześcijańska, rozwijały się we wzajemnej korelacji, stopniowo dojrzewając. Rozwój i dojrzewanie zawsze są związane z poszukiwaniem i powstawaniem nowych form, a tym samym wymagają korekt. Tak też było w omawianej przez nas dziedzinie. Dotychczas zostały nakreślone linie rozwoju, a pominięte te aspekty, które nie zyskały aprobaty, czy wręcz okazały się nie do pogodzenia z tradycja Kościoła. Nie ma miejsca na szersze ich omawianie, ale tytułem przykładu można wspomnieć o niektórych.
Pierwszym teologom, poczynając od Orygenesa, sprawiały trudność dwie kwestie związane z mariologią. Pierwszą stanowiły teksty biblijne, głównie przepowiednia Symeona, o mieczu, który miał przeniknąć serce Maryi[18], czy też wypowiedź Jezusa o prawdziwych Jego krewnych[19]. Druga natomiast kwestia dotyczyła świętości Maryi i powszechności grzechu. Wśród Ojców Kościoła byli tacy, którzy zastanawiali się: skoro Maryja była człowiekiem, to czy mogła też do niej z tej racji przylgnąć jakaś skaza grzechu, albo przynajmniej niedoskonałości moralnej?.
Niektórzy z Ojców wschodnich odpowiadając na te pytania dopuszczali tę drugą możliwość i czasem łączyli ja z przepowiednią Symeona. Ich zdaniem pod krzyżem miało dojść do „przeszycia mieczem” duszy Maryi i wtedy na widok umierającego Syna, jak pisze Bazyli Wielki, Maryja doznała w duszy „pewnego zachwiania”[20], coś w rodzaju zwątpienia. Natomiast Jan Chryzostom w słowach Chrystusa o prawdziwych krewnych widział przyganę dla czysto ludzkiego poczucia dumy, jaką mogła mieć Maryja widząc podziw tłumów dla jej Syna[21]. Późniejsza tradycja znalazła inne wyjaśnienie dla tych słów Ewangelii i wspomniane tu tłumaczenia nie zyskały uznania w Kościele.
Na marginesie warto zauważyć możliwość różnorodnego tłumaczenia tych samych tekstów ewangelicznych. Wspomniany Jan Chryzostom w słowach Chrystusa z krzyża polecających Janowi swoja Matkę widział dowód na to, że Maryja nie miała innych dzieci i dlatego Syn szukał dla niej zabezpieczenia[22]. Natomiast dla Augustyna był to dowód szacunku dla przykazania nakazującego czcić rodziców[23].
Zdarzały się również wypaczenia w pobożności Maryjną, z jaką można się było spotkać w Kościele starożytnym. W czwartym wieku pojawiły się grupy kobiet, które propagowały szczególny rodzaj kultu Maryjnego. Podczas specjalnego nabożeństwa, które urządzały, ofiarowały Matce Boże małe placuszki, a potem spożywały je tak, jak Komunię św.[24]. Było to wyraźne nadużycie, na które reagowali biskupi.
Pobożność Maryjna i sama jej osoba były też obiektem zainteresowania ze strony osób niechętnych czy wręcz wrogich chrześcijaństwu. Poganie względnie heretycy kierowali pod adresem chrześcijan zarzuty kwestionujące świętość względnie nawet historyczność Maryi. Jednym z pierwszych znanych nam pogańskich autorów formułujących złośliwe oskarżenia był w drugim wieku Celsus. O nim samym wiemy bardzo mało, ale na pewno był on autorem traktatu skierowanego przeciw chrześcijanom. Na wysunięte przez niego zarzuty odpowiadał Orygenes i to głównie z jego odpowiedzi poznajemy oskarżenia Celsusa. Ten pogański filozof nie mógł się pogodzić z chrześcijańską prawdą o Wcieleniu. Próbował ją wyśmiać m.in. szydząc z Jego pochodzenia. Według niego Jezus urodził się na zapadłej wsi, jako syn miejscowej wyrobnicy. Jej mąż, cieśla, wypędził ją z domu, bo uważał ją za cudzołożnicę. Opowiadanie o dziewiczym poczęciu jest bajką, bo jakiż Bóg mógłby jej zapragnąć? Nawet jeśli była urodziwa i mogła spodobać się Bogu, to nie wypadało Mu się z nią połączyć, bo nie była ani bogata, ani z królewskiego rodu, ani nawet nie wyróżniała się wśród sąsiadów. Jednak skoro została wzgardzona nawet przez cieślę – mowa o zamiarze Józefa – to całe opowiadanie nie jest wiarygodne[25]. Celsus jak widać tendencyjnie wybrał wiadomości z Ewangelii, połączył je z pogańskimi wyobrażeniami bogów i w ten sposób spreparował zarzuty. W podobny sposób postępowali jego naśladowcy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).