Mija 600 lat od bitwy po Grunwaldem. Połączone siły polskie, litewsko-ruskie i smoleńskie pod wodzą króla Władysława Jagiełły pokonały krzyżacką armię. Na wiele stuleci rycerz w białym płaszczu z krzyżem stał się dla Polaków symbolem pokonanego zaborcy i najeźdźcy niemieckiego. Ten obraz nie ma jednak już nic wspólnego z dzisiejszą rzeczywistością zakonu.
Polacy w Zakonie Krzyżackim
Obecnie w Zakonie Niemieckim jest dwóch księży pochodzących z Polski: Waldemar Woźniak i Dariusz Cecerski, a dwóch kolejnych Polaków przygotowuje się do święceń w zakonnym nowicjacie.
Pierwszy polski ksiądz w Zakonie Niemieckim, Waldemar Woźniak, odprawił swoją Mszę prymicyjną w 1999 r. w Malborku. Święcenia kapłańskie otrzymał 26 czerwca 1999 r. w Ostrawie. Pochodzący z Lęborka ks. Woźniak odbył nowicjat w Rzymie, studiował w Wiedniu, a filozofię i teologię ukończył w Krakowie. Pracuje obecnie w prowincji słowacko-czeskiej Zakonu Krzyżackiego. Na jego prymicyjną Mszę św. w zamkowym kościele św. Jana Chrzciciela w Malborku przybył ówczesny wielki mistrz zakonu, ks. Arnold Wieland, konfratrzy z Austrii, Niemiec, Węgier, Czech i Słowacji. Była to druga wizyta poprzedniego wielkiego mistrza w Malborku. Po raz pierwszy odwiedził Malbork w 1993 r. jako pierwszy wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego po 550 latach.
Drugim „krzyżackim” księdzem pochodzącym z Polski jest 35-letni dziś Dariusz Cecerski. Pochodzi z Myślenic. Po maturze wstąpił do Seminarium Archidiecezjalnego w Krakowie. Tam poznał swego późniejszego współbrata ks. Waldemara Woźniaka, z którym przez dwa lata studiowali razem, a który już był członkiem zakonu. Po dwóch latach studiów filozofii sam wstąpił do zakonu. Nowicjat rozpoczął w Południowym Tyrolu.
„Byłem przekonany, że wrócę do Krakowa i będę kontynuował studia teologiczne – powiedział KAI. – Stało się jednak inaczej, wysłano mnie do Rzymu, gdzie przez cztery lata kontynuowałem naukę na benedyktyńskiej uczelni San Anselmo”. Ks. Cecerski złożył wieczyste śluby zakonne we wrześniu 2000 r. w Opawie, stolicy czeskiej prowincji Zakonu Niemieckiego, a w 2002 r. przyjął w Wiedniu święcenia kapłańskie. Należy do czeskiej prowincji zakonu i pracuje w parafii Brunntal, która do końca wojny należała do prowincji zakonnej.
Zapytany przez KAI, jak pogodził swoją decyzję z wyniesioną z kraju wiedzą o Krzyżakach podkreślił, że przede wszystkim poświęcił się studium historycznemu. „Należy pamiętać, że Henryk Sienkiewicz, na którym opieramy swoją wiedzę o krzyżakach, nie był historykiem, lecz pisarzem, a więc nie można czerpać swojej wiedzy o zakonie jedynie z popularnych lektur” – stwierdził kapłan. Dodał, że przeczytał wiele książek autorstwa licznych profesorów, głównie historyków. „To są bardzo rzetelne prace napisane przez autorytety międzynarodowe, w tym także Polaków” – wyjaśnił. Zwrócił uwagę, że jego zakon „ma chyba najlepiej na świecie opracowaną historię”. Dotychczas ukazały się 52 tomy tych dziejów, od początków po dzień dzisiejszy, opracowane przez komisję międzynarodową.
Wszystko to powoduje, że negatywne konotacje Zakonu Krzyżackiego w Polsce są coraz rzadsze – powiedział ks. Cecerski. Zauważył, że przyczyniają się do tego także kontakty osobiste. Poprzedni wieloletni wielki mistrz, prał. Arnold Wieland trzykrotnie odwiedzał Polskę, ostatnio, już jako były wielki mistrz, był w 2008 r. gościem III Kongresu Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie. Wcześniej dwukrotnie uczestniczył sympozjach, poświęconych przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Zakonu Krzyżackiego, organizowanych przez Towarzystwo Miłośników Zabytków Kultury Ziemi Malborskiej oraz Muzeum Zamkowe w Malborku.
Również opat Bruno Platter chętnie odwiedza Polskę. Sam też bardzo interesuje się skutkami dla obu stron bitwy pod Grunwaldem. W maju br. wielki mistrz zaprosił do swojej wiedeńskiej siedziby znakomitych historyków, wśród nich prof. Henryka Samsonowicza, by wspólnie z nimi zastanowić się, jak to możliwe, aby średniowieczna bitwa, jedna z największych w średniowiecznej Europie, nawet po 600 latach tak bardzo zajmowała naukowców. Opat krzyżaków podkreślił, że straty terytorialne w tej bitwie nie były dla zakonu tak bardzo dotkliwe, jak utrata prawie jednej trzeciej zakonnych rycerzy, a także utrata sławy „zakonu niezwyciężonego”, co odczuwa się po dzień dzisiejszy.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.