Przy najstarszej drodze świata stoi malutki kościółek. Modlą się w nim ci, którzy chcą doświadczyć niebieskiej nawigacji.
Stoisz na rozstaju dróg i nie wiesz, dokąd iść. Uciekasz przed światem, ludźmi, wydarzeniami, żeby żyć wygodniej i bardziej komfortowo? Albo może próbujesz uciec przed bólem, uniknąć wizji cierpienia? Nie ty pierwszy. Święty Piotr robił to, zanim stało się to modne. A tymczasem Jezus spotkał go i wskazał mu drogę. Boska nawigacja: „zawróć, jeśli to możliwe”…
Być może działo się to naprawdę, być może to tylko piękna i dająca do myślenia legenda. Jedno jest pewne: malutki kościółek Domine Quo Vadis przy rzymskiej Via Appia Antica to miejsce modlitwy o rozeznanie drogi i powołania. Jezus działa tam również teraz, spotyka na rozstajnych drogach współczesnych ludzi: zabieganych, niepewnych jutra, bojących się wyjścia poza strefę komfortu.
Ruchliwa i najstarsza
Kamienna rzymska droga Via Appia, dziś zwana Via Appia Antica, niegdyś liczyła ponad 500 km i miała ponad cztery metry szerokości. Do dziś pozostały skromne jej resztki, czyli 16 km historycznego reliktu. – Budowa Via Appia rozpoczęła się w roku 312 przed Chrystusem. Jej wykonanie zlecił cenzor Appiusz Klaudiusz i to od niego droga wzięła swą nazwę – tłumaczy jeden ze współczesnych mieszkańców historycznej drogi, Polak, ks. dr Piotr Burek. Kapłan jest michalitą, pracuje w Watykanie, ale sprawuje również funkcję rektora kościółka Domine Quo Vadis, leżącego przy Via Appia Antica 51, na rozstaju wciąż ruchliwych dróg. – We Włoszech mieszkam już ponad dwadzieścia lat. W samym Rzymie pracuję jednak niecały rok. Odkrywam więc te miejsca z radością i ciekawością. Coraz mocniej przekonuję się też, że to miejsce szczególne, a dla świata nadal nie bardzo znane.
Ksiądz Piotr nas oprowadza. Wiosenny spacer po rzymskiej antycznej drodze byłby idealny, gdyby nie huk samochodów. – Tu jest brama św. Sebastiana – wskazuje kapłan. – Wychodzimy tędy z historycznego miasta. Idziemy wprost na Via Appia Antica.
Po prawej stronie ulicy stoi rzymski kamień milowy wyznaczający odległość od Forum Romanum: konkretnie jedną milę. Dalej, pod numerem 19, dom zbudowany (jak głosi legenda) na antycznym grobowcu Horacego. Jeszcze kilka kroków i po stronie przeciwnej wyłania się tzw. Tomba di Priscilla. Ponoć pochowana tu została Priscilla, żona Tytusa Flawiusza Abascanto. Flawiusz był wyzwoleńcem cesarza Domicjana. – Ciekawostką jest, że prawdopodobnie komorę grobową wykorzystywano jako magazyn, w którym… dojrzewały tutejsze sery – śmieje się ks. Piotr. – Ale jesteśmy już prawie na miejscu! Oto, po lewej stronie, kościółek, w którym posługuję – Domine Quo Vadis, czyli „Dokąd idziesz, Panie”.
Głębia drogi
Polacy wpadają tutaj dość często. To miejsce kojarzy się z Sienkiewiczem i jego nagrodzoną Noblem powieścią. Może słynny pisarz właśnie w tym miejscu znalazł swoją drogę? – Sienkiewicz w Rzymie zachwycił się kościółkiem Domine Quo Vadis. Jego przewodnikiem w mieście był polski malarz Henryk Siemiradzki – mówi ks. Piotr.
Tak Sienkiewicz wyobrażał sobie spotkanie opuszczającego Rzym w obawie przed prześladowaniami Piotra z Jezusem:
„Piotr zatrzymał się i rzekł: – Widzisz tę jasność, która zbliża się ku nam?
– Nie widzę nic – odpowiedział Nazariusz. Lecz Piotr po chwili ozwał się, przysłoniwszy oczy dłonią:
– Jakowaś postać idzie ku nam w blasku słonecznym.
(...) Z rąk Piotra kosztur podróżny wysunął się na ziemię, oczy patrzyły nieruchomie przed siebie, usta były otwarte, w twarzy malowało się zdumienie, radość, zachwyt. Nagle rzucił się na kolana z wyciągniętymi przed się ramionami, a z ust jego wyrwał się okrzyk:
– Chryste! Chryste!…
I przypadł głową do ziemi, jakby całował czyjeś stopy (...).
– Quo vadis, Domine?…
I nie słyszał odpowiedzi Nazariusz, lecz do uszu Piotrowych doszedł głos smutny i słodki, który rzekł:
– Gdy ty opuszczasz lud mój, do Rzymu idę, by mnie ukrzyżowano raz wtóry”.
Apostoł, mimo świadomości, że zginie śmiercią męczeńską, wrócił do Rzymu.
Legenda?
Czy opisana scena jest fikcją? Jan Paweł II, odwiedzając kościół przy Via Appia w 1982 roku, powiedział: „Jest to legenda, ale legenda, która znalazła w sercu chrześcijan głębokie przyjęcie i szczególną wiarygodność. Kościół Domine Quo Vadis jest miejscem, które ma specjalne znaczenie w historii Rzymu i w historii Kościoła”. – Może to być legenda, ale jak wiadomo, każda taka opowieść ma w sobie ziarno prawdy. Jeśli nawet takie wydarzenie nie miało miejsca, przesłanie tej sceny ma głębokie, wielkie znaczenie, i warto je rozważać – tłumaczy ks. Burek.
Warto też wiedzieć, że o niezwykłym miejscu przy Via Appia jako pierwszy pisał nie Sienkiewicz, a św. Ambroży z Mediolanu w III wieku. – Wówczas pamięć o tamtym wydarzeniu mogła być jeszcze bardzo silna – uważa ks. Piotr. – Od zawsze było to miejsce kultu: pierwsza kaplica powstała tu w IX wieku, a pierwszy kościół w XIII wieku. Piotr miał spotkać Jezusa dokładnie tam – ks. Piotr wskazuje ręką starą kapliczkę w kształcie rotundy. – I gdy Piotr zdecydował o powrocie do Rzymu, Jezus miał mu towarzyszyć w drodze. Szli wspólnie kilkaset metrów aż do miejsca, w którym stoi kościółek.
Według legendy w miejscu spotkania apostoła z Jezusem na kamieniu zostały odbite ślady stóp Zbawiciela. I to właśnie tam stanęła najpierw kapliczka, a potem kościół.
Świątynia jest niewielka, jednonawowa, a jej obecna fasada pochodzi z XVII wieku. Przez środek budowli przebiega „czarna droga” – fragment tej starożytnej. W centralnym miejscu na posadzce przechowywana jest kopia odcisku stóp Jezusa. Mają one 27,5 cm długości. Oryginał odcisku znajduje się natomiast w kościele św. Sebastiana.
Przesłania…
Chociaż kościółek znany jest raczej pod nazwą Domine Quo Vadis, jego wezwanie brzmi: Madonna delle Piante – Madonna od Stóp. Nazwa ta pochodzi od przepięknego subtelnego fresku, który znajduje się w głównym ołtarzu: Matka Boża trzymająca małego Jezusa… za gołą stópkę. Fresk pierwotnie znajdował się w murze, jednak wycięto go i zdobi ołtarz. Obraz odrestaurowano kilkadziesiąt lat temu dzięki hojności włoskiej księżniczki, która miejsce to darzy szczególną czcią.
– To kolejne symboliczne przesłanie: w ołtarzu głównym króluje Maryja z Dzieciątkiem. Trzyma synka za stópkę. Na dole na posadzce widzimy tę samą stopę, już po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu… Jezus jest z nami zawsze, na różnych etapach życia. I zawsze z nami pozostanie – opowiada kapłan.
W kościele znajdują się też inne freski – w tym obrazujący spotkanie Jezusa ze św. Piotrem i ukrzyżowanie tego apostoła. – Ja mam na imię Piotr. I czuję tutaj opiekę mojego patrona. Może to właśnie on mnie tu przysłał? – śmieje się michalita, wskazując inną pamiątkę w kościele, tym razem mocno polską. Po lewej stronie od wejścia stoi brązowe popiersie Henryka Sienkiewicza. – Nie byłbym jednak michalitą, gdybym nie sprowadził tu również relikwii bł. Bronisława Markowskiego. Obecnie jestem w Rzymie postulatorem generalnym jego procesu kanonizacyjnego. Przyznam, że przy relikwiach modlą się nie tylko Polacy, ale też coraz więcej Włochów. Ta postać jest im coraz bliższa.
Do niewielkiego kościoła, mimo że nie jest ich świątynią parafialną, przychodzi w niedzielę i w dni powszednie wielu Włochów. Na każdej Mszy św. kościół jest wypełniony ludźmi. Wiele włoskich grup pielgrzymkowych specjalnie przyjeżdża do tego miejsca. – Kiedyś spytałem dużą grupę młodych ludzi, dlaczego zawędrowali aż tutaj. Powiedzieli, że tutaj Jezus towarzyszy i kieruje ludzkimi drogami. „Jak taki Boży GPS – nawiguje i wskazuje drogę” – mówili młodzi. Ważne więc, by się nie lękać, nawet gdy grozi nam niebezpieczeństwo. Jezus jest zawsze gdzieś obok. Pojawia się, chwilę towarzyszy, umacnia nas. Piotr spotkał Go, rozpoznał, wrócił do Rzymu i zrealizował Boży plan – opowiada rektor kościółka. Michalita przypomina też, że w tradycji rzymskiej odciśnięcie stopy oznacza przynależność, przejęcie miejsca. – Symbolicznie – a może też realnie – Jezus wziął więc to miejsce w swoje posiadanie. A jeśli to zrobił, to opiekuje się nim do dziś. I wskazuje ludziom różne drogi. Oby tylko je rozpoznać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).