Niektórzy myślą, że jest potrzebna do dobrej śmierci. A przecież bez niej nawet dobrze żyć nie można.
Szansa zawsze jednak jest. Kościół przychodzi z pomocą osobom w różnych zawikłanych sytuacjach życiowych, tak aby mogły żyć w łasce Bożej. Jest to zatem bardziej sprawa ich determinacji niż posiadanych możliwości. To kwestia odpowiedniej motywacji, podobnie jak w decyzji o zerwaniu z nałogiem tytoniowym. Wiele osób chce zerwać nie tyle z samym paleniem, ile z jego kosztami – pieniędzmi wydawanymi na papierosy, ziemistą cerą, psuciem sobie zdrowia – ale w głębi duszy pozostają przywiązane do przyjemności, jaką daje im nałóg. Mechanizm ten zauważył już wiele wieków temu św. Augustyn. Po nawróceniu stwierdził, że o czystość modlił się znacznie wcześniej, gdy tkwił w szponach grzechu, ale prośba ta w istocie – choć nie wypowiadana w pełnej świadomości – brzmiała: „Panie, uczyń mnie czystym… ale jeszcze nie teraz”. Jeśli ktoś jest autentycznie i gorąco spragniony życia w łasce Bożej, to w każdej chwili może się oderwać od życia w grzechu.
Znaki
Jak poznać, że żyjemy w łasce? Joanna d’Arc, zapytana podstępnie przez sędziów kościelnych, czy uważa, że jest w stanie łaski Bożej, odpowiedziała: „Jeśli nie jestem, oby Bóg zechciał mnie do niego wprowadzić; jeśli jestem, oby Bóg zechciał mnie w nim zachować”.
– W świecie wiary człowiek nigdy nie ma całkowitej pewności – mówi o. Syrach. – Wynika to z Bożego zamysłu. Gdyby człowiek był na sto procent pewny za siebie, byłby bliski pychy. Wchodziłby w nie swoje buty. Pewien margines niepewności, tajemnicy zmusza nas do pokory. Nie tyle do mierzenia, czy jestem w łasce, czy nie, ile do myślenia o poprawie życia – mówi. Zauważa jednak, że są pewne znaki, wskazujące na to, że żyjemy w łasce. – Jednym z nich jest wewnętrzny pokój. Innym – pragnienie Boga. Im bardziej jestem w łasce, tym mocniej pragnę Boga; tym bardziej chcę być Mu wierny, nie tylko w dużych rzeczach, ale też w drobnych. Jest to pragnienie, żeby Boga niczym nie zasmucać – uściśla franciszkanin, przywołując przykład małżeństwa: gdy się kocha żonę, to nie poprzestaje się na tym, że się jest jej wiernym, ale chce się jej sprawiać radość. Jest się w tych działaniach kreatywnym.
– Jest jeszcze jeden znak: łaskę Bożą poznaje się po pragnieniu wewnętrznego oczyszczania się. Człowiek pragnie być względem Boga, bliźnich i siebie coraz czystszy. Dlatego też nie ma prawdziwej łaski uświęcającej bez głębokiego życia sakramentalnego – stwierdza o. Syrach.
Wszystko gotowe
Co byś zrobił na wieść, że za godzinę będzie koniec świata? Na tak zadane pytanie wielu katolików odruchowo odpowiada: pobiegnę się wyspowiadać. A jeśli taki delikwent nie zastanie księdza, bo on też pobiegł się wyspowiadać? Poza tym każdy z nas może przecież w dowolnej sekundzie życia mieć swój prywatny koniec świata. „Chrześcijanin powinien zawsze być gotów na przyjęcie Komunii św. i śmierci” – powiedział bł. kard. John Henry Newman. Innymi słowy: normalnym stanem chrześcijanina powinno być życie w łasce uświęcającej. To stan zwyczajny człowieka odkupionego. Kto, przywiązany do grzechu, liczy, że rzutem na taśmę przemknie się do nieba, pozbawia się prawdziwej przyjemności życia w przyjaźni z Bogiem już tu, na ziemi. Odbiera sobie radość i pokój, jakiego ten świat dać nie może. Bo łaska Boża jest darem nadprzyrodzonym i docenia go ten, kto zaryzykuje decyzję prawdziwego nawrócenia. Tak więc, chrześcijaninie – jeśli nie jesteś w łasce uświęcającej, to bądź! Bóg wszystko przygotował. Konfesjonały czekają. Reszta zależy od Ciebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).