Mroczne krypty, epitafia ze skrawkami ludzkich dziejów na zatartych inskrypcjach, latarnia świecąca w miejscu dawnego cmentarza, a nawet... kamienny aniołek puszczający bańki mydlane – znak przemijania. „Pamiętaj o wieczności” – mówi każdy zakątek wiekowej świątyni.
Praca była żmudna, ale przeprowadzone w krypcie badania okazały się niezwykle ważne. – Niektórzy niemieccy historycy wysuwali kiedyś hipotezę, że pierwsza katedra stała po drugiej stronie Odry, gdzie obecnie znajduje się Muzeum Narodowe – mówi ks. A. Drwięga. – Prof. E. Małachowicz chciał udowodnić, że kolejne katedry wrocławskie stały na tym samym miejscu. Udowodnił to, a nawet więcej – odkrył pod prezbiterium ślady fundamentów kościoła jeszcze sprzed 1000 roku. Odkrycie jest zresztą zrozumiałe – jeśli powołano biskupstwo, to znaczy, że chrześcijaństwo istniało tu wcześniej, a jego wyznawcy musieli się gdzieś modlić. Istnieje hipoteza, że ten pierwszy kościół, sprzed 1000 r., mógł poświęcać sam św. Wojciech, ponieważ wtedy administracyjnie Wrocław należał do biskupstwa w Pradze. Ale to tylko hipoteza, dowodów nie mamy żadnych.
Kamienna księga
Miejsc, które w katedrze przypominają o śmierci i przemijaniu, jest mnóstwo. Gdy wchodzimy do świątyni wejściem od północy (od Ogrodu Botanicznego), widzimy wznoszącą się pomiędzy arkadami portyku kolumnę, zwieńczoną latarnią – to tzw. Latarnia Zmarłych, przypominająca o istniejącym kiedyś przy świątyni cmentarzu, sięgającym jeszcze czasów średniowiecza. – Została zniszczona w czasie pożaru w XVIII wieku, tylko nieliczni wiedzieli o jej istnieniu – informuje ks. A. Drwięga. – Prof. E. Małachowicz posiadał rycinę ukazującą, jak dawna latarnia wyglądała, można było przygotować projekt. Kilka lat temu została zrekonstruowana. Wyposażona w wyłącznik zmierzchowy, sama się zapala, gdy zapada zmrok, i gaśnie, gdy robi się jasno.
We wnętrzu, tuż przy bocznym wejściu, na nagrobku widzimy leżącą postać – to bp A. Weisskopf, przedstawiony jakby na chwilę uciął sobie drzemkę. Podobnie – jakby czekając na rychłe zmartwychwstanie – „drzemie” na swym pomniku w obejściu katedry bp Jan Thurzon. Na prawo od bocznego wejścia wznosi się, zbudowana w XVIII w. dawna Kaplica Zmarłych (zwana też Kaplicą Wszystkich Świętych). W jej krypcie pochowany został w 1888 r. sługa Boży ks. Robert Spiske. W 1984 r. trumnę z jego ciałem przeniesiono do kaplicy założonego przez niego Zgromadzenia Sióstr Jadwiżanek przy ul. S. Szarzyńskiego.
– Przed Soborem Watykańskim II chowano w katedrze proboszczów katedr, prałatów, kanoników, profesorów. Przed pochówkiem ciało zmarłego było wystawiane właśnie w Kaplicy Zmarłych. Obecnie w katedralnych kryptach można chować jedynie ordynariuszy – zaznacza ks. A. Drwięga. – Kaplica Zmarłych straciła dawną rolę i została przemianowana na Kaplicę Zmartwychwstania; od września nazywana jest także Kaplicą Chirurgów, ponieważ tu znajduje się poświęcona im tablica.
Wiele mówią rozsiane po świątyni sarkofagi, epitafia, pomniki nagrobne. Do najpiękniejszych należy XIV-wieczny sarkofag bp. Przecława z Pogorzeli w Kaplicy Mariackiej w obejściu za głównym ołtarzem czy nagrobek kard. Fryderyka Hessen von Darmstadt w słynnej kaplicy św. Elżbiety. O nieuchronnym końcu ziemskiego życia przypominają tu dwa lwy trzymające czaszkę, o wieczności – pożerający swój ogon wąż i bukiet kwiatów. Śmierć, Sąd Boży, Niebo i Piekło widać na reliefach w Kaplicy Bożego Ciała. Na nagrobkach przedstawiono przeróżne sceny – na płycie bp. Georga Koppa św. Jerzy walczy ze smokiem, popiersie bp. S. Rostocka wyrasta z różanego krzewu – co nawiązuje do jego nazwiska; obok znajdują się alegorie wiary, nadziei i miłości – pelikan karmiący dzieci własną krwią. Na pomniku bp. J. Moritza von Strachwitza o śmierci mówią wizerunki ściętego drzewa i pasterza opuszczającego owce. O przemijaniu przypomina zaskakująca płaskorzeźba na nagrobku między kaplicami św. Elżbiety i Mariacką – aniołek dmucha mydlane bańki, kruche jak ludzkie życie.
W katedrze znajdują się także tablice upamiętniające oficerów zamordowanych w Katyniu, żołnierzy Armii Krajowej czy obrońców Lwowa poległych w 1939 r. Kluczem do zrozumienia tajemnicy śmierci jest wszechobecny krzyż – przez niego i ludzka śmierć, włączona w paschę Chrystusa, prowadzi do Zmartwychwstania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.