O serniku, Panu Bogu i milionie sprzedanych książek z s. Anastazją Pustelnik rozmawia Barbara Gruszka-Zych
Pierwszą książkę kucharską wydała Siostra w 2001 r. – Najpierw swoje przepisy notowałam w zeszytach, ale już ich nie mam, bo nazbierało się ich tyle, że musiałam je wyrzucić podczas przeprowadzki. Wszystkie sprawdzam sama i na ojcach jezuitach, mieszkających w Domu Pisarzy w Krakowie. To dla nich gotuję i oni pierwsi mnie oceniają. Kiedy ostatnio sprawdzałam sałatki do nowej książki, na stołach pojawiało się ich po kilkanaście i ze względu na ilość nie wszystkich dało się spróbować. To właśnie ojcowie jezuici wpadli na pomysł, żeby moimi przepisami podzielić się z innymi. Przecież w wielu zgromadzeniach siostry czy bracia kucharze dobrze gotują, ale nie zdradzają swoich tajemnic. Te moje potrawy są łatwe do przyrządzenia i każdemu się udają.
Słyszałam, że często telefonują do Siostry czytelnicy. – Na początku dzwonili nawet mężczyźni z pytaniem o amoniak, który polecam do wypieku ciast. Nie wiedzieli, co to jest. Jakaś pani z Niemiec pytała, jak wkładać blachy do pieca. Wytłumaczyłam, że musi być lekko nagrzany. Widać robiła to pierwszy raz.
Na forum internetowym czytelnicy chwalą Siostry serniki. Lubi je Siostra? – To chyba widać… (śmiech).
Proszę o najprostszy przepis. – Kilo zmielonego sera, osiem jajek, 30 deka cukru, margaryna. W mikserze ucieram margarynę z cukrem, dodaję po jednym żółtku, a potem mieszam z serem połączonym z budyniem bez cukru. Na koniec dodaję ubitą pianę z białek. Podstawę z kruchego ciasta albo biszkoptu piekę już dzień wcześniej.
Jak się Siostra czuje jako kucharka i pisarka? – Dobrze jest być kucharką, ale kiedy ktoś dzwoni, że chce przeprowadzić wywiad, to tego nie lubię. Robi mi się na sercu niespokojnie.
Modli się Siostra o dobre gotowanie? – Wyniosłam to z domu, bo już w dzieciństwie podglądałam mamę, która przed gotowaniem albo wyrabianiem chleba robiła znak krzyża. Mam swoją ulubioną modlitwę – „Pod Twoją obronę”, którą odmawiam szczególnie przed pieczeniem ciast. Kiedy na początku w zakonie gotowałam w domu dla dzieci upośledzonych, wyrobiłam sobie taki zwyczaj, żeby się wieczorem modlić za tych, którzy jutro będą jeść moje posiłki. Robię to do dziś.
Co jest dla Siostry teraz najważniejsze?– Oficjalnie chciałabym, żeby mi nogi odpoczęły i żebym poszła na emeryturę. Ale w duchu sobie myślę, żeby te moje nogi chętnie chodziły aż do końca. I żebym swoją pracą mogła służyć zgromadzeniu i Panu Bogu.