Z fartuchem na habicie
fot. Henryk Przondziono

Z fartuchem na habicie

Brak komentarzy: 0

rozmowa z s. Anastazją Pustelnik

publikacja 11.08.2009 12:02

O serniku, Panu Bogu i milionie sprzedanych książek z s. Anastazją Pustelnik rozmawia Barbara Gruszka-Zych

Pierwszą książkę kucharską wydała Siostra w 2001 r.
– Najpierw swoje przepisy notowałam w zeszytach, ale już ich nie mam, bo nazbierało się ich tyle, że musiałam je wyrzucić podczas przeprowadzki. Wszystkie sprawdzam sama i na ojcach jezuitach, mieszkających w Domu Pisarzy w Krakowie. To dla nich gotuję i oni pierwsi mnie oceniają. Kiedy ostatnio sprawdzałam sałatki do nowej książki, na stołach pojawiało się ich po kilkanaście i ze względu na ilość nie wszystkich dało się spróbować. To właśnie ojcowie jezuici wpadli na pomysł, żeby moimi przepisami podzielić się z innymi. Przecież w wielu zgromadzeniach siostry czy bracia kucharze dobrze gotują, ale nie zdradzają swoich tajemnic. Te moje potrawy są łatwe do przyrządzenia i każdemu się udają.

Słyszałam, że często telefonują do Siostry czytelnicy.
– Na początku dzwonili nawet mężczyźni z pytaniem o amoniak, który polecam do wypieku ciast. Nie wiedzieli, co to jest. Jakaś pani z Niemiec pytała, jak wkładać blachy do pieca. Wytłumaczyłam, że musi być lekko nagrzany. Widać robiła to pierwszy raz.

Na forum internetowym czytelnicy chwalą Siostry serniki. Lubi je Siostra?
– To chyba widać… (śmiech).

Proszę o najprostszy przepis.
– Kilo zmielonego sera, osiem jajek, 30 deka cukru, margaryna. W mikserze ucieram margarynę z cukrem, dodaję po jednym żółtku, a potem mieszam z serem połączonym z budyniem bez cukru. Na koniec dodaję ubitą pianę z białek. Podstawę z kruchego ciasta albo biszkoptu piekę już dzień wcześniej.

Jak się Siostra czuje jako kucharka i pisarka?
– Dobrze jest być kucharką, ale kiedy ktoś dzwoni, że chce przeprowadzić wywiad, to tego nie lubię. Robi mi się na sercu niespokojnie.

Modli się Siostra o dobre gotowanie?
– Wyniosłam to z domu, bo już w dzieciństwie podglądałam mamę, która przed gotowaniem albo wyrabianiem chleba robiła znak krzyża. Mam swoją ulubioną modlitwę – „Pod Twoją obronę”, którą odmawiam szczególnie przed pieczeniem ciast. Kiedy na początku w zakonie gotowałam w domu dla dzieci upośledzonych, wyrobiłam sobie taki zwyczaj, żeby się wieczorem modlić za tych, którzy jutro będą jeść moje posiłki. Robię to do dziś.

Co jest dla Siostry teraz najważniejsze?
– Oficjalnie chciałabym, żeby mi nogi odpoczęły i żebym poszła na emeryturę. Ale w duchu sobie myślę, żeby te moje nogi chętnie chodziły aż do końca. I żebym swoją pracą mogła służyć zgromadzeniu i Panu Bogu.
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 4 z 4 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..