O koszu, wypędzaniu szatana na Ukrainie i niedźwiedziach Kamczatki z ks. Janem Radoniem rozmawia Marcin Jakimowicz.
To po drodze można spotkać chyba więcej niedźwiedzi?
– Jeśli się ma szczęście… Na Kamczatce jest ich sporo. Ostatnio widziałem dwa baraszkujące na drodze niedźwiadki. Jadę do tej dwunastki i wiem, że warto. Oni są naprawdę oddani Bogu. Choć ubodzy, dają dziesięcinę na swój kościół. Mniej narzekają. Potrafią się cieszyć z drobnostek. Gdy wyjdzie na chwilę słońce, wystawiają twarze na jego promienie, bo wiedzą, że za chwilę pojawią się czarne chmury. Na Kamczatce znakiem wiary jest już sama sutanna. Ludzie podchodzą i pytają: dlaczego nosisz krzyż? Podchodzi dziewczynka: A dlaczego masz krzyż z kościotrupem? Zacząłem wyjaśniać. Jej mama tłumaczy onieśmielona: Widzi ksiądz, ja nie potrafiłam jej odpowiedzieć, kim jest ten kościotrup.
Czy stojąc samotnie nad brzegiem Oceanu Spokojnego, nie tęskni Ksiądz do tych chwil, gdy rzucał w Przemyślu za trzy punkty?
– Nie. Niczego nie żałuję. To był etap. Bardzo dobry, ale tylko etap. Zresztą i dziś Bóg to wykorzystuje. Gdy widzę chłopaków z piłką, to podchodzę i rzucam. Może więcej zdziałam, rzucając, niż mówiąc „Przyjdźcie się modlić”? To rzucanie piłką ma sens. Przełamuje bariery. W Rosji pokutuje zaszczepione przez komunizm przekonanie, że kapłan to ktoś, komu „nie wyszło” życie. Nieudacznik. Ludzie widząc nas noszących worki z cementem, dziwią się: Dlaczego tak ciężko pracujecie? Uczono nas, że batiuszka nic nie robi, tylko wyciąga rękę po „diengi”. Dziwią się, widząc nas odśnieżających dwumetrowe zaspy.
Ile Ksiądz ma wzrostu?
– 2,07 m…
To przynajmniej z tej zaspy wystaje 7 centymetrów.
– Tak (śmiech). Mój proboszcz zawsze wysyła mnie przodem. W pracy na Wschodzie pomagają mi słowa Matki Teresy z Kalkuty: Wiara mnoży się przez dzielenie.
Dziwna logika. Z punktu widzenia człowieka absurdalna. Może łatwiej jej się nauczyć na Wschodzie?
– Myślę, że tak. Tu często kończy się logika. Gdy widzisz przed sobą mur nie do przeskoczenia, wzdychasz: to Rosja, to jest „wostok”. A tam, gdzie kończy się logika, częściej spogląda się na krzyż.
Ks. Jan Radoń - Urodzony w 1964 r. Tarnowcu koło Jasła, w młodości siatkarz Karpat Krosno i koszykarz Polonii Przemyśl. Studiował w seminarium duchownym w Przemyślu. Po święceniach kapłańskich kilkanaście lat spędził na Ukrainie, gdzie był m.in. egzorcystą. Od dwóch lat pracuje w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus na Kamczatce.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»