Transseksualizm a prawo kanoniczne

Za zgodą autora i wydawcy publikujemy fragment wydanej niedawno przez Księgarnię św. Jacka książki omawiającej problem transseksualizmu "Znudziłem się Bogu w połowie".

Zanim to uczynię, chciałbym wspomnieć o tym, w jaki sposób prawo kanoniczne rozwiązuje sytuację, w której osoba transseksualna nie poddała się jeszcze zabiegowi chirurgicznemu. Na takie rozróżnienie natrafiamy bowiem w literaturze kanonicznej. Otóż, zdaniem J. Hubera, w momencie, gdy nie doszło jeszcze do operacji, należy zachować nadrzędne prawo do małżeństwa. Duchowny nie może żądać od takiej osoby przedstawienia badań klinicznych, a jedynie w ramach nauk przedślubnych może dyskretnie zapytać o jej płeć. Jeżeli nupturient zaprzecza skłonnościom transseksualnym, wówczas należy przyjąć jego płeć fenotypową. Dopóki więc nie istnieją żadne zastrzeżenia, podające w wątpliwość ważność przyszłego małżeństwa, należy pozwolić nupturientowi na jego zawarcie [253].

1.4.2. Orzeczenie nieważności małżeństwa

W przypadku, gdy osobie transseksualnej udało się zawrzeć związek małżeński po dokonaniu operacyjnej zmiany płci, wówczas małżeństwo to z różnych przyczyn jest nieważne.

1) Brak zróżnicowania płciowego

Doktryna kanoniczna – jak była już o tym mowa powyżej – podkreśla, iż niemożliwe jest dokonanie (prawdziwej) zmiany płci człowieka w drodze operacji. Zmiana ta dotyczy jedynie genotypowych cech. Struktura zaś genetyczna czy chromosomalna pozostaje bez zmian [254]. G. Erlebach stwierdza, że w przypadku dokonanego zabiegu chirurgicznego, niezależnie od innych implikacji, popadamy w „(…) radykalną postać nieważności możliwą do określenia jako inexistentia matrimonii ze względu na małżeństwo zawarte przez dwie osoby o tej samej biologicznie płci” [255]. R. Sobański z kolei podkreśla, iż „(…) małżeństwo to ex definitione związek mężczyzny i kobiety. Próby nazwania małżeństwem związków osób tej samej płci grzeszą nieadekwatnością nazwy i oznaczonego nią «obiektu», niezależnie od wszelkich form prawnego uznania takich związków” [256]. Ów wybitny przedstawiciel doktryny kanonicznej określił nawet, iż wówczas mamy do czynienia nie tyle z małżeństwem nieważnym, co z nieistniejącym (matrimonium non existens).

W przypadku jednak, gdyby do takiego małżeństwa doszło (na skutek podstępnego upozorowania przez jednego z nupturientów innej płci) proponuje on przeprowadzenie skróconego procesu o nieważność małżeństwa, który zakończony byłby orzeczeniem stwierdzającym, że nie zostało ono zawarte (nie zaś orzeczeniem, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie) [257].

Nieważność takiej wspólnoty życia jest na tyle ewidentna, iż określa się ją w kategoriach inexistentiae actus iuridici. Fakt ten jest na tyle oczywisty, że ustawodawca nie widział potrzeby, aby dokonać w tej materii kodyfikacji. Stąd w Kodeksie Jana Pawła II z 1983 r. brak regulacji, która wprost sankcjonowałaby nieważność małżeństwa zawartego pomiędzy osobami tej samej płci [258].

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6