Wjeżdżamy do sanktuarium Matki Boskiej Płaczącej, gdy na samochodową szybę spadają krople deszczu. Nie, nie. Niczego nie sugeruję. Przecież to tylko kilka kropel. A może to błąd? W Dębowcu – polskim La Salette – sporo jest dosłowności. Nawet Maryja mówi tu o ziemniakach.
Rok 1997 był dla pana Edmunda Dziadosza koszmarem. Najpierw lekarze wydali wyrok: rak prostaty i możliwe przerzuty. Potem opowiadali o tym, jak bezradna jest medycyna. A na końcu córka rozbiła małżeństwo, uciekła z kochankiem do Niemiec, a na domiar złego zabrała swe małe córeczki. – Muszę odnaleźć wnuczki! – postanowił pan Edmund. I zaczął szukać.
Odnalazł je w Berlinie. Mieszkały w koszmarnych warunkach. Wniósł sprawę do sądu rodzinnego i otrzymał prawo opieki na dziewczynkami. Matka nie miała odwagi spotkać się z nim, więc dziewczynki podrzuciła do miejscowej szkoły. Zadzwoniła dyrekcja. Dziadek przyjechał po wnuczki. I wtedy spadł kolejny cios: rak powrócił. Pan Edmund trafił do szpitala, czekała go operacja. Powiedział lekarzom, że czegoś zapomniał i... uciekł.
– Pojechałem do Dębowca, stanąłem przy kratach kaplicy i płakałem. Modliłem się tak długo, aż wszystko Jej powiedziałem. Wszystko.
Wychodząc po schodkach z kościoła, pan Edmund poczuł ogromny ból. Coś pękło, a z nogawki wypłynęła krew. Pojechałem do domu, zabandażowałem i tyle. Goiło się jak na psie – opowiadał. A rak? Zniknął. Odtąd co niedzielę można go było spotkać na dębowieckiej kalwarii. Opowiadał uśmiechniętym wnuczkom: macie Mamę, która was nigdy nie zostawi. I pokazywał stojącą w centrum placu figurę płaczącej Madonny. Przed swoim domem też ufundował kapliczkę.
Nie zabijajcie jej!
Pani Iwona opowiada o kolejnym cudzie. Skończyło się nocne nabożeństwo. Danka Gierut zatrzasnęła drzwiczki swego zielonego malucha i ruszyła do domu w Gorlicach. Jechała po ciemnej, wijącej się jak wstążka jezdni. Nagle w okolicy wsi Bednarka zauważyła na ulicy grupkę pijanych, agresywnych młodych ludzi. Kilku chłopaków i dziewczyna. Ich przekleństwa przeszywały powietrze. Maryja też mówiła o przeklinaniu – pomyślała pani Danuta i wtedy przerażona usłyszała głos: – Zabawmy się!
Szybko zamknęła od środka drzwi auta. Zdołała tylko usłyszeć błaganie podchmielonej dziewczyny: – Nie, proszę, nie zabijajcie jej!
Chłopcy podeszli do auta i zaczęli w nie kopać. Przesuwali je w stronę głębokiego rowu. – Pustkowie, ciemna noc, nieobliczalna młodzież i ja sama. Z głębi duszy zawołałam: Jezus Maria ratuj! I w tym momencie stała się rzecz niezwykła. Ręce ich się zatrzymały – opowiada.
Chłopców jakby zamurowało. Puścili samochód tuż przed skarpą. Odeszli. Odtąd pani Danuta często odwiedza sanktuarium płaczącej Madonny. Opowiada o ogromnej mocy imienia Jezus.
Same się zasadzą?
Na rozległej kalwarii płonie krzyż. To kilkuset młodych zgromadzonych na saletyńskim czuwaniu ustawiło go z małych świeczuszek. Przed chwilą szli wolno wokół płaczącej Madonny i śpiewali: „Podaj mi swoją dłoń, Maryjo z la Salette”.
Następnego dnia o świcie młodzi w potwornym upale tańczyli na trawie. – Nóżki do góry, raz, raz – wołał ze sceny uśmiechnięty ksiądz Maciej Kucharzyk. Czy szalejący młodzi byli w stanie rozweselić płaczącą Madonnę?
Na każdym kroku spotykam wizerunki kamiennego francuskiego klasztoru ukrytego w chmurach. Nie na darmo Dębowiec zwany jest polskim La Salette. Sanktuarium założyli w 1910 roku Misjonarze Saletyni. Usłyszeli, że niedaleko Jasła wystawiono na sprzedaż część majątku austriackiego ministra, hrabiego Floriana Ziemiałkowskiego, i kupili tę ziemię.
Dziś w kościele i przy sprowadzonych z Lyonu figurach przedstawiających fazy objawienia w La Salette modli się rocznie ponad 30 tysięcy ludzi z 700 zorganizowanych pielgrzymek. Co roku podczas nabożeństw księża rozdają ponad 90 tysięcy Komunii. Większość pątników to indywidualni pielgrzymi z Podkarpacia. Rolnicy, ludzie ciężkiej pracy. Podchodzą do tablicy i czytają zdumieni zapewnienie Maryi: „Jeżeli ludzie się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.