Św. Paweł o Kościele

(...) Pewnym jest jedno: rozdzielając Chrystusa od Kościoła, można z nim robić, co się komu podoba.

Inna charakterystyczna cecha wynika z samej nazwy ekklesía, która wywodzi się z greckiego czasownika kaléo, to znaczy „wołać”, w połączeniu z przedimkiem „z” (ek). Nasz termin „Kościół” zatracił ten składnik, który zakorzenia go i włącza we wzniosły plan Boga odpowiedzialny właśnie za tego rodzaju wezwanie (por. jeszcze 1Tes 1,1). Słowo ma swoje początki w instytucjonalnej praktyce miasta, czyli greckiego polis, a szczególnie w demokracji ateńskiej Peryklesa w V w. przed Chrystusem. W Grecji jednak, to słowo nigdy nie było używane na określenie stowarzyszeń o charakterze religijnym.

Najlepszym przekładem terminu ekklesía byłoby słowo „zwołanie”. Ukazane zostaje od-dzielenie chrześcijan, którzy wezwani są z poprzedniego kontekstu, by stanowić nową i odmienną rzeczywistość. Kiedy np. Paweł pisze do chrześcijan w Koryncie, wyraża się w ten sposób: „Do Kościoła Bożego w Koryncie” (1Kor 1,2). Ten mały przyimek „w” jest bardzo ważny. Równocześnie łączy on i oddziela wspólnotę chrześcijańską z miejscem, gdzie się znajduje. Kościół z pewnością nie istnieje w pośrodku; każdy Kościół jest głęboko włączony w bardzo konkretne środowisko, tak że problemy Koryntu były inne niż proble-my Tesalonik, i odwrotnie. Jednak między Koryntem i Kościołem zachowana jest bardzo wyraźna różnica: każdy chrześcijanin tego miasta jest obywatelem korynckim, ale nie każ-dy Koryntianin jest członkiem Kościoła. Nie ma tu więc żadnego integralizmu, gdyż nie ma pomieszania przynależności. Jeśli nie ma koincydencji między Kościołem a Koryntem, oznacza to, że nie ma zbieżności między Kościołem i światem. To właśnie krytyczne zdystansowanie się, które zamiast izolować Kościół i nadać mu wrogą postawę, pozwoli mu traktować świat w jego właściwych wymiarach: nie będzie go mitologizować zarówno w dobrem, jak i złem, ani nie starał się będzie zawładnąć nim jako swoją własnością.
W tej dziedzinie przeczytać należy słowa napisane w liście do Efezjan (jeśli nawet nie pochodzą od Pawła, wyrażają jednak myśl Pawłową): „Bóg ustanowił Chrystusa Głową nad wszystkimi rzeczami dla Kościoła, który jest Jego Ciałem” (Ef 1,22b).

Jest to zdanie, które można uważać za aksjomat, z pewnością bardziej syntetyczne i jasne, niż to mogłoby się wydawać, a więc pewny punkt odniesienia . Zawarte są w nim dwa fundamentalne i uzupełniające się stwierdzenia.

Przede wszystkim jest tam mowa, że Chrystus dany został Kościołowi jako „głowa” nad wszystkimi rzeczami, a nie tylko jako Głowa samego Kościoła. Wspólnota chrześcijańska odkrywa, że posiada Chrystusa, który jest większy od niej. Władza Zmartwychwstałego nie ogranicza się do jego najbliższych naśladowców, ale posiada wymiary kosmiczne: „wszystko w Chrystusie posiada swój szczyt” (Ef 1,10), ponieważ Bóg „wszystko poddał pod Jego stopy” (Ef 1,22a; por. 1,20-21).

Z tych wypowiedzi ukazuje się naszym oczom gigantyczna postać Chrystusa Pantokratora, na wzór Tego, który wypełnia sobą absydy godnych podziwu katedr bizantyjskich. Skoro tak wyglądają sprawy, chrześcijanie pojedynczo nie mogą nigdy starać się odtworzyć pełnej postaci Chrystusa, co więcej, zachęca się ich, aby wspólnotowo zmierzali ku Jego całkowitej pełni (Ef 4,12-13). To Chrystus zawsze wykracza poza rzeczywistość Kościoła, a nie odwrotnie.

Także to staje się motywem optymizmu dla relacji chrześcijanina ze światem. Poza Kościołem nie istnieje piekło, gdyż panowanie Pana zmartwychwstałego obejmuje także przestrzeń pozakościelną . Nic z tego, co ma wartość historyczną i „światową”, nie zostaje wyłączone spod Jego suwerennej władzy. Każda instytucja, każdy człowiek, każde stworzenie, a także każde doświadczenie jest w sposób tajemniczy ukierunkowane na Niego, który dlatego nadaje sens wszystkiemu.

Stwierdzona jest tu też druga rzecz: chociaż Chrystus przedstawiony jest jako władca uniwersalny, „dany jest Kościołowi”. Nie światu, nie wszystkim ludziom jednakowo, do tego stopnia, że jego panowanie kosmiczne uznane zostaje w pełni jedynie przez tego, kto jest w Kościele. Prawdziwa tożsamość Zmartwychwstałego, jeśli tak można powiedzieć, przekazana została wspólnocie chrześcijan. Jedynie tu możliwe jest spotkanie pełnych i oryginalnych rysów Jego oblicza.

Nie istnieje więc Chrystus niezależny od swej Ekklesía. Tym, co możemy uchwycić poza granicami Kościoła, jest jedynie wzniosłość, przeobfitość: okruchy, które spadły ze stołu, przy którym chrześcijanie siedzą pełnoprawnie, to znaczy z tytułu ich uznanej niegodności, do pełnego uczestnictwa, w którym wszyscy są zaproszeni bez wyjątku.

Relacja między dwoma aspektami wyklucza zarówno niezadowolenie, jak i samozadowolenie. Pierwsze nie jest zrozumiałe u tego, kto posiada Chrystusa, „w którym wszystkie skarby mądrości i wiedzy są ukryte” (Kol 2,3), a więc nie potrzebuje żebrać gdzie indziej. Drugie nie odpowiada otwartej sytuacji chrześcijanina, który wierzy w Tego, „który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić” (Ef 4,12), tak że również na zewnątrz „wszystko w Nim ma istnienie” (Kol 1,17).

Ciało żywe

Pozostaje fakt, że tylko Kościół określony jest jako „ciało Chrystusa” (1Kor 12,27; Rz 12,4-4; Kol 1,18; Ef 1,23, itd.); reszta należy do Chrystusa jako „głowy”: w znaczeniu fizjologicznym „głowy”, co odnosi się jedynie do Kościoła ożywianego przez Chrystusa, ale i w znaczeniu politycznym „kierującego, czyli rządzącego” (Kol 2,10, Ef 1,10) .

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6