Popularnie nazywają ją Chiquitunga, czyli Maleńka. Jest pierwszą w historii kobietą z Paragwaju, która została ogłoszona błogosławioną. Uroczystość ta w całym kraju była świętem narodowym.
Czego Bóg ode mnie chce?
W wieku 16 lat wstąpiła do Akcji Katolickiej, która wówczas zaczęła się w Paragwaju rozwijać. Była też lubianą katechetką, animatorką religijną w środowiskach akademickich oraz opiekunką chorych, ludzi samotnych i starych. Na jednym ze spotkań Akcji Katolickiej Chiquitunga spotkała przystojnego studenta medycyny. Szybko się zaprzyjaźnili. Angel Saua towarzyszył jej, gdy chodziła opiekować się chorymi. Ojciec ucieszył się, że Chiquitunga znalazła dobrą partię. Młodzi nie myśleli jednak o małżeństwie. Przed figurą Matki Bożej zawierzyli Niepokalanej swoje życie. On zaczął przygotowywać się do kapłaństwa, a ona zaczęła myśleć o zakonie.
Gdy zamknęły się za nią drzwi klasztoru, miała 30 lat. Przyjęła imię Maria Felicja od Jezusa Eucharystycznego. „Nigdy nie umiałam usiedzieć na miejscu, ciekawa jestem, czego Bóg od mnie chce za klauzurą” – pisała w dzienniku, pewna swej decyzji po chwilach wewnętrznych zawirowań i niepokojów.
– Nasza relacja była piękna i budująca. Myśmy się naprawdę kochali, ale jednocześnie każde z nas większą miłością darzyło Jezusa. Nie mogliśmy się więc pobrać, byłoby to zwyczajnie nieuczciwe – wspomina ks. Saua. Przez lata pisali do siebie listy, dzielili się przeżyciami duchowymi i wspierali nawzajem modlitwą. „Oddaję Bogu moje modlitwy i cierpienia, byś mógł być dobrym i świętym kapłanem” – pisała Chiquitunga w jednym z listów. Już wtedy była śmiertelnie chora na wirusowe zapalenie wątroby. Przeżyła w klasztorze zaledwie 4 lata. Przed odejściem wyszeptała: „Jezu, kocham Cię! Cóż za słodkie spotkanie. Maryjo, moja Matko”. Zmarła 28 kwietnia 1959 roku. Jej pogrzeb stał się wielką manifestacją wiary, ludzie podkreślali, że odeszła święta ich codzienności.
Obraz z paciorków różańca
– W Paragwaju Chiquitunga staje się powoli patronką młodzieży, a nasi młodzi bardzo potrzebują bliskich im wzorów. Jej beatyfikacja wpisała się w trzyletni program duszpasterski dedykowany właśnie młodym, którego mottem są słowa: „Pozwólmy się przytulić Jezusowi” – mówi s. Anna, elżbietanka, która wraz z młodzieżą uczestniczyła w beatyfikacji. Dodaje, że Chiquitunga nie była jeszcze błogosławioną, a ludzie już modlili się za jej wstawiennictwem. – Przez łaski, które wyjednała wielu ludziom, uczy nas akceptować wolę Boga, ufać Mu w najzwyklejszych życiowych sytuacjach – dodaje o. Wilk. Przypomina, że cud, który pozwolił na jej beatyfikację, wydarzył się w 2002 r. i dotyczy uzdrowienia noworodka Anioła Romana Domíngueza Gonzáleza z zatrucia mazią płodową i niedotlenienia okołoporodowego. – Sytuacja była naprawdę dramatyczna. Chłopiec był dzieckiem głuchoniemych rodziców. Kiedy się urodził, nie oddychał. Położna zaczęła go reanimować, a jednocześnie błagać Chiquitungę, by uratowała chłopca – opowiada o. Wilk. Po dziesięciu minutach anestezjolog stwierdził, że serce dziecka zaczęło bić. Pediatra, która przyszła zbadać noworodka, była przerażona jego wyglądem, był bowiem cały zielony. Powiedziała nawet położnej, że to dzieciątko idzie do nieba. Pielęgniarka nie przestawała wzywać pomocy Chiquitungi i zachęciła do modlitwy za jej wstawiennictwem rodzinę dziecka. Pół godziny po porodzie maleństwo zaczęło oddychać samodzielnie. Umieszczono je w inkubatorze. Lekarze spodziewali się jednak poważnych uszkodzeń mózgu wywołanych niedotlenieniem. Po dwóch tygodniach rodzice zabrali swego Anioła do domu. 16-letni dziś chłopak doskonale się rozwija i marzy o tym, by zostać psychologiem.
– Paragwajczycy potrzebują autentycznych i bliskich sobie przykładów. W świecie, który odrzuca Boga, Chiquitunga jest tą, która na Boga postawiła. W świecie egoistów i indywidualistów mówi o wartości każdego człowieka. W świecie konsumpcjonizmu wskazuje na wartości duchowe, ukazuje też pozytywną rolę kobiety jako tej, przez którą Bóg kieruje swe orędzie do ludzkości – mówi o. Wilk. A arcybiskup Asunción Edmundo Valenzuela dodaje: – To święta z sąsiedztwa, która podbijała serca sympatią, uprzejmością i ogromnym miłosierdziem.
Beatyfikacyjny obraz Maleńkiej był… ogromny. Wykonano go z paciorków kilkudziesięciu tysięcy różańców zbieranych w kraju i przysyłanych do Karmelu z zagranicy. Swój różaniec podarował też papież Franciszek. Obok wizerunku Chiquitungi złożono listy z podziękowaniami i prośbami o modlitwę. Gdy obraz pielgrzymował po Paragwaju, ludzie klękali na ulicach i zawierzali się wstawiennictwu pierwszej błogosławionej córki swego narodu.•
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.