Jestem wdzięczna, że mogłam go poznać

Jakim człowiekiem i przyjacielem był ks. Krzysztof Grzywocz? Opowiada Katarzyna Jabłońska, współautorka książki złożonej z rozmów z nim.

Andrzej Kerner: Kiedy Pani pierwszy raz spotkała ks. Krzysztofa Grzywocza, Krzysztofa – bo tak przecież do niego oboje mówiliśmy?

Katarzyna Jabłońska: Był rok 2000, ktoś ze znajomych podarował mi kasety magnetofonowe z wykładami na temat depresji, jej sensu i obecności Boga w życiu dotkniętego nią człowieka. Wykłady nieznanego ks. Krzysztofa Grzywocza zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Niezwykła empatia, z jaką mówił o człowieku doświadczonym cierpieniem, mocno mnie poruszyła. Podobnie język – pełen najgłębszego współczucia, ale pozbawiony tzw. kościółkowatości i niestroniący od subtelnego humoru.

Kilka miesięcy później dowiedziałam się, że ks. Krzysztof Grzywocz będzie jednym z kierowników duchowych na rekolekcjach ignacjańskich u ojców jezuitów w Częstochowie. Do tych rekolekcji od dawna się przymierzałam, wciąż jednak odkładałam je na później. Tym razem decyzję podjęłam błyskawicznie. Miałam szczęście – to właśnie Krzysztof został wtedy moim kierownikiem duchowym. Przez siedem dni rekolekcji, które przeżywa się w milczeniu, rozmawiałam jedynie z nim, i to nie więcej niż 10–15 minut dziennie. Wydaje się, że niewiele, a jednak tamte rekolekcje oraz rozmowy z Krzysztofem były jednym z najważniejszych doświadczeń w moim życiu.

Jestem wdzięczna, że mogłam go poznać   W serii Biblioteka „Więzi” ukazała się książka złożona z rozmów z ks. Krzysztofem Grzywoczem. Jej współautorką jest Katarzyna Jabłońska. Przedmowa: bp Andrzej Czaja. Potem były rozmowy publikowane w „Więzi”…

Pierwsza dotyczyła ascezy i padły w niej m.in. takie, dość nieoczekiwane słowa: „Prawdziwego ascetę poznaje się po miłości – czy potrafi kochać Boga, żonę, swoich parafian, studentów. Czy potrafi się bawić, cieszyć; ale też, czy potrafi mówić »nie« również tym, których kocha. Miłość jest ascetyczna, nie ma miłości bez ascezy, bo w niej zawsze jest rezygnacja”. Miałam nadzieję namówić Krzysztofa na książkę. Miał przecież do przekazania niezwykle cenne doświadczenia o relacjach z Bogiem, drugim człowiekiem i z samym sobą. Wizja Boga, jaką przedstawiał, i relacji z Nim jest porywająca.

„Relacja” – to jedno z kluczowych dla Krzysztofa słów. Człowiek dojrzały, mówił, to ten, który ma głęboką relację z samym sobą – z każdym wymiarem swojej osoby: fizycznym, psychicznym i duchowym – a także z innymi ludźmi. Krzysztof powtarzał, że w samotności nie można zbudować dojrzałej osobowości, nie można też zbudować prawdziwej więzi z Bogiem. Pokazywał, że to budowanie oznacza pracę, często ciężką, że to musi być proces. Elementem tego budowania jest także docieranie do tego, co w każdym z nas chore. Krzysztof wskazywał na bardzo konkretne „choroby” w nas, często w tak odważny i odkrywczy sposób, jak miało to miejsce w cyklu wykładów „Patologia duchowości. Od niezdrowej religijności do dojrzałej wiary” czy w sesji „Uczucia niekochane”.

Jak z Krzysztofem przeprowadzało się wywiady? Był trudnym rozmówcą?

Krzysztof, zanim zgodził się na wywiad, zazwyczaj potrzebował czasu do namysłu. Kiedy jednak już wyraził zgodę, była to właściwie rozmowa, a nie wywiad. To, o czym mówił, poparte było nie tylko imponującą wiedzą, ale również ogromnym doświadczeniem. Krzysztof był praktykiem, lata posługi ojca duchownego w seminarium, kierownika duchowego, psychoterapeuty w poradni sprawiały, że to, o czym mówił, miało siłę konkretnego doświadczenia – jego własnego, ale też tych, którym służył, ludzi często mocno poranionych (oczywiście był tu bardzo dyskretny, przytaczał jedynie zjawiska). I ten jego język – obrazowy, odwołujący się nie tylko do myśli i ważnych postaci z dziejów duchowości, psychologii czy teologii, ale także do dzieł malarskich, muzycznych, filmów i tak ważnej dla niego przyrody (o ukochanych Tatrach mówił, że to płaszcz Chrystusa). Urs von Balthasar, Edyta Stein, Adrienne von Speyr, Viktor Frankl, Antoni Kępiński, Caravaggio, Rembrandt, Bach, Mozart, ale też współcześni: muzyk Bogdan Hołownia czy malarka Marta Makarczuk – to zaledwie kilkoro z tych, których twórczość cenił i inspirował się nią.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6