Są przedsiębiorcami i wierzą, że nie są właścicielami swoich dóbr, lecz zarządcami tego, co powierzył im Bóg.
Małgorzata Gostkowska-Morawiec, szefowa Krakowskiej Grupy Amnis, nie ma wątpliwości, że bycie chrześcijańskim przedsiębiorcą oznacza nieustanne płynięcie pod prąd nurtów współczesnego świata. – Na każdym kroku zderzam się z tym, że pragnienie bycia uczciwą i rzetelną pracodawczynią, która terminowo płaci podatki oraz wypłaty pracownikom i która chce zbudować zespół oparty na wzajemnym szacunku, jest postrzegane jako coś szalonego, archaicznego. Według świata bycie przedsiębiorcą polega bowiem na tym, żeby dobrze wykorzystywać luki prawne i kombinować, a ja mam w sercu pewność, że chcę współpracować z Bogiem – zapewnia.
Zasadziłem cię nad rzeką...
Samej trudno zmagać się z twardą rzeczywistością. Dużo łatwiej jest działać w grupie ludzi, którzy wyznają te same wartości. Dwa lata temu, pół roku po założeniu firmy, gdy pani Małgorzata przeżywała trudne chwile, wsparcie dla swoich przekonań znalazła w krakowskim Duszpasterstwie Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent”.
– Wszystko wskazywało na to, że nie uda mi się stworzyć biznesu tak, jak chciałam, czyli w oparciu o Boże przykazania i założenie, by praca niosła dobro dla społeczeństwa. Także finansowo nie domykało się to tak, jak powinno. Zdecydowałam więc, że zamykam firmę. Miałam już przygotowane wypowiedzenia dla pracowników – opowiada. W sercu miała jednak obrazy z pielgrzymki do Ziemi Świętej, gdzie była rok wcześniej. Cały czas słyszała też w nim słowo Tabgha, bo wizytę w miejscu rozmnożenia chleba przeżyła najmocniej. – Wpisałam to słowo w Google i – ku mojemu zdumieniu – wyskoczyła informacja o Klubie Przedsiębiorców „Tabgha”, działającym u sercanów. Postanowiłam, że zamknięcie firmy wstrzymuję, aż sprawdzę to światełko w tunelu – wspomina pani Małgorzata. Ostatecznie wypowiedzenia wylądowały w koszu, a firma zaczęła się rozwijać, bo przy Saskiej businesswoman dostała nie tylko duchowe wzmocnienie (z klubu trafiła też do duszpasterstwa), ale i surowe wskazówki, co robić, by było dobrze.
– Bóg nie rozwiązuje jednak za mnie wszystkich kłopotów. Przeciwnie – często jest ciężko i nieobce są mi nierzetelność czy nieuczciwość pracowników. Cały czas uczę się, jak sobie z tym radzić. Czasem trzeba też zmierzyć się z trudnym pytaniem o miłosierdzie i zwolnienie pracownika. Bywa, że miłosierdziem jest danie komuś drugiej szansy, a bywa, że rozstanie. Ewangeliczny właściciel winnicy też przecież rozliczał pracowników z wykonanych (lub nie) zadań – tłumaczy i przekonuje, że w ten sposób walczy nie o swoją firmę, ale o firmę Szefa, który jest w niebie. – W momencie gdy miałam dość i chciałam odejść z biznesu, On dał mi konkretne słowo i postawił do pionu. W Piśmie Świętym przeczytałam wtedy fragment mówiący: „Zasadziłem cię nad rzeką”. Zdębiałam. Przecież wszystkie obiekty mam nad Wisłą! – mówi pani Małgorzata i dodaje, że w kryzysie warto być wiernym Bogu, bo On zawsze przyjdzie z pomocą i doda sił. Tego też nieustannie uczy się w duszpasterstwie „Talent”.
Trzech orędowników
Duszpasterstwo powstało dzięki inicjatywie Marka Świeżego, przedsiębiorcy z Gdowa. 2 czerwca 1997 r., gdy na chwilę wrócił z pracy do domu, jedząc obiad, włączył telewizor. Trwała właśnie transmisja Mszy św., której w Legnicy przewodniczył Ojciec Święty. Mówił akurat do osób dających innym zatrudnienie. „Nie dajcie się zwieść wizji natychmiastowego zysku kosztem innych. Strzeżcie się wszelkich pokus wyzysku. W przeciwnym razie każde dzielenie eucharystycznego Chleba stanie się dla was oskarżeniem” – apelował Jan Paweł II. Marek Świeży mocno wziął sobie to do serca. Zależało mu też, by Kościół katolicki uczył przedsiębiorców, jak mają sobie radzić w polskiej, skomplikowanej sytuacji gospodarczej.
Niebawem wyruszył na pielgrzymkę do Rzymu. Jechał z nadzieją, że spotka się z papieżem i podzieli się z nim swoimi przemyśleniami na temat legnickiej homilii. Nierealne marzenie ziściło się i gdy podczas audiencji generalnej Ojciec Święty stanął na wprost niego, pan Marek drżącym głosem wyrzucił z siebie wszystko, z czym przyjechał, a papież powiedział, by poszedł z tym do swojego biskupa.
Poszedł, lecz dopiero dwa lata później. Kard. Franciszek Macharski pomysł poparł i 12 grudnia 1999 r. w Stadnikach odbyło się pierwsze spotkanie Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent”. – Było na nim 11 osób. Wkrótce zostały też zorganizowane rekolekcje w Koszycach Małych k. Tarnowa i z czasem inicjatywa zaczęła się rozwijać – wspomina ks. Grzegorz Piątek SCJ, koordynator duszpasterstwa. Dzięki panu Markowi duszpasterstwem od początku zaopiekowali się sercanie, a obecnie siedziba „Talentu” znajduje się w ich „Domus Mater” przy ul. Saskiej 2c w Krakowie. W 2002 r. duszpasterstwo po raz pierwszy pojechało do Rzymu, gdzie zostało przedstawione Janowi Pawłowi II, który rok później pobłogosławił to dzieło. Dziś on i dwaj wielcy przyjaciele „Talentu” – śp. kardynałowie Stanisław Nagy i Franciszek Macharski – błogosławią mu z nieba, czego efekty są namacalne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.