Wydało mi się być właściwą definicją fachu teologa, że on, którego prawda dotknęła, który poniekąd ją ujrzał, jest gotowy wstąpić na jej służbę, współpracować z nią i dla niej. - mówi papież Benedykt. Obszerne fragmenty wywiadu Petera Seewalda z papieżem-seniorem, wydanego w książce „Ostatnia rozmowa”, publikujemy za zgodą Domu Wydawniczego Rafael.
Ojcze Benedykcie, artykuł Ojca wydany w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku przepowiadał gigantyczny zanik wiary w większej części Europy, co przyniosło jego autorowi miano pesymisty. Dziś widzimy, jak dalece sprawdziła się wizja o „małym Kościele”, który utracił wiele ze swoich przywilejów i w dosłownym sensie gromadzi wokół siebie trzódkę wiernych.
W rzeczy samej. Powiedziałbym nawet, że dechrystianizacja postępuje.
A jak należy postrzegać przyszłość chrześcijaństwa?
To, że nie przystajemy już do współczesnej kultury, a chrześcijańskie wzorce przestały być decydującym wskazaniem, to oczywiste. Obecnie żyjemy w ramach pozytywistycznej i agnostycznej obyczajowości, która staje się coraz bardziej nietolerancyjna wobec chrześcijaństwa. Stąd też społeczeństwo Zachodu, w każdym razie Europa, po prostu nie będzie chrześcijańskie. Tym bardziej więc wierzący będą musieli zabiegać o to, aby dalej formować i utrzymać świadomość istnienia wartości oraz życie według wiary. Ważna stanie się bardziej zdecydowana wierność poszczególnych wspólnot i Kościołów lokalnych. Wzrośnie ciężar odpowiedzialności.
Co z perspektywy czasu należy uznać za znak szczególny, klamrę spinającą Ojca pontyfikat?
Powiedziałbym, że Rok Wiary to znakomity wyraz: ponowna zachęta do uwierzenia, życie od środka, dynamizm, odkrycie Boga na nowo, odkrycie Go w Chrystusie, czyli kolejny raz odnalezienie centralnego miejsca wiary.
Odnośnie do własnej osoby: ostatni papież starej ery czy pierwszy nowej?
Określiłbym to „pomiędzy czasami”.
Swego rodzaju pomost, łącznik między światami?
Nie należę już do starego świata, a nowy jeszcze tak naprawdę nie zaistniał.
Czy to możliwe, że wybór papieża Franciszka to nad wyraz widoczny znak przełomu czasów? Czy to definitywnie początek nowej ery?
Podziały czasowe ustalano nieco później: „wtedy” rozpoczęło się średniowiecze czy „wtedy” nowożytność. Dopiero po fakcie widzi się, jak doszło do pewnych ruchów. Dlatego nie odważyłbym się na jakąś konkretną datację. Natomiast widać, że Kościół coraz bardziej odchodzi od starego europejskiego modelu życia, przyjmuje nową postać i żyją w nim nowe formy. Przede wszystkim dostrzegamy postępującą dechrystianizację Europy, a także degradację tego, co chrześcijańskie w przestrzeni publicznej. Stąd też Kościół musi odnaleźć nowy sposób obecności, musi zmienić jej rodzaj. Trwają periodyczne przemiany i przełomy. Nie wiadomo natomiast jeszcze, w którym momencie będzie można powiedzieć, że tu rozpoczęło się jedno, a tu drugie.
Znane średniowieczne proroctwo Malachiasza listą papieży zapowiada kres czasów, a przynajmniej koniec Kościoła. Według niej papiestwo kończy się na Ojca pontyfikacie. Nie nurtuje Ojca, czy faktycznie nie jest przynajmniej ostatnim z szeregu pontifexów, jakich dotąd znano?
Wszystko możliwe. Proroctwo to powstało najprawdopodobniej w kręgach skupionych wokół Filipa Nereusza, który wobec protestantów głoszących wówczas upadek papiestwa długim szeregiem jeszcze mających nadejść następców św. Piotra chciał jasno pokazać: to jeszcze nie koniec. Ale z tego niekoniecznie trzeba wnioskować, że tak rzeczywiście się nie stanie. Ten rozplanowany szyk sprawujących władzę w Kościele i tak okazał się za krótki, bo jesteśmy dużo dalej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.