Bardzo często to właśnie do nich przychodzą alkoholicy, którzy zaczynają dostrzegać swoją bezsilność. To dobra okazja do tego, żeby namówić ich nie tylko do spowiedzi i modlitwy, ale także do leczenia u specjalisty.
Może wydarzy się cud?
Księża niepotrzebnie udzielają pomocy doraźnej, nie stawiając choremu żadnych wymagań. W ten sposób stwarzają alkoholikowi wygodne warunki do dalszego picia: wtedy wie, że w skrajnych sytuacjach znajdzie się ktoś, kto poda mu rękę. W tym kontekście bardzo ważny jest stosunek księży do działań tzw. osób współuzależnionych. Wiele z nich pomaga alkoholikom: sprząta po nich, zawozi na odtrucie, na różne sposoby usprawiedliwia ich nałóg. Brat Adam Michalski zauważa, że księża niepotrzebnie chwalą ich postawę, stawiając za wzór do naśladowania. – To tak naprawdę osoby, które cierpiąc, „pomagają” alkoholikom i nie pozwalają im ponieść konsekwencji swojego picia. W rzeczywistości takimi działaniami uwiarygodniają ich jako uzależnionych – podkreśla.
Kolejnym błędem księży jest zalecanie pozostania przy modlitwie bez podjęcia leczenia. – W pierwszej fazie jest ona bardzo istotna, żeby człowiek się opamiętał i wiedział, czym chce się koić: Bogiem czy alkoholem – mówi br. Michalski. – Z praktyki wynika jednak, że w 95 proc. o wyjściu z nałogu decyduje ciężka, wewnętrzna praca – dodaje.
Motywacja to podstawa
Brat Michalski wyróżnia cztery fazy choroby alkoholowej: pijaństwo, picie szkodliwe, uzależnienie oraz fazę chroniczną. – W pierwszych dwóch fazach pomoc duchowa jest bardzo ważna. Kiedy jednak widać uzależnienie, powinniśmy oddać chorego pod kuratelę specjalisty – wyjaśnia.
Jak przekonać alkoholika do tego, żeby zaczął się leczyć? – Skuteczne wskazanie drogi do terapeuty wcale nie jest proste. W relacjach międzyludzkich często działa znana ze szkoły trzecia zasada dynamiki: im silniej naciskamy, tym większy dostajemy opór. Tak zachęcić, żeby nie zniechęcić, jest dużą sztuką – mówi Olga Olszewska. Temu służy dialog motywujący, któremu autorka poświęca obszerną część poradnika. Wyjaśnia, że ta forma komunikacji jest oparta na stylu prowadzenia rozmowy, który służy wydobyciu i umocnieniu u osoby jej własnej motywacji. – Gdy chcemy kogoś zachęcić do zmiany, powinniśmy wystrzegać się krytykowania, obwiniania, moralizowania, wymuszania czy przyjmowania obietnic bez pokrycia – wyjaśnia. Najlepiej jest zadawać pytania otwierające i motywująco odzwierciedlać usłyszane treści. Trzeba pozostawić rozmówcy dużą swobodę, najlepiej jeśli sam dojdzie do tego, co powinien robić. W poradniku autorka odtwarza przykładowy przebieg dyskusji księdza z osobą uzależnioną i obrazowo wyjaśnia mechanizmy rządzące komunikacją międzyludzką.
Oprócz wykorzystywania w rozmowie dialogu motywującego istotne jest także „zwykłe” zbudowanie bliskiej relacji z chorym, stworzenie poczucia, że nie jest dla księdza osobą przypadkową. Na to zwraca uwagę ks. Zbigniew Koniecki. – Ksiądz musi odsyłać uzależnionego do konkretnej osoby, a psychoterapeuta musi wiedzieć, że wysłał go właśnie ten ksiądz. Dzięki temu chory nie czuje się anonimowy – radzi duszpasterz.
Terapia to nie wszystko
Rola księdza nie kończy się na skierowaniu do lekarza. Potem współpraca powinna iść dwutorowo, w wymiarach duchowym i cielesnym. Czy ksiądz i terapeuta powinni jednak stale ze sobą współpracować? Niekoniecznie. – Jako księża zajmujemy się przede wszystkim wsparciem modlitewnym. My mamy swoją rolę, a terapeuci swoją – wyjaśnia ks. Zbigniew Kaniecki. Zgadza się z nim br. Michalski. – Kiedy internista dostaje wyniki od kardiologa, już wie, co powinien robić dalej. Podobnie ksiądz nie musi spotykać się z lekarzem. Mogą działać równolegle, niekoniecznie tworząc zespół – podsumowuje.
Uzupełnieniem poradnika jest lista instytucji, które zajmują się pomocą osobom uzależnionym. Adresy mailowe, numery telefonów oraz godziny otwarcia placówek mogą okazać się przydatne dla księży. Pracując z alkoholikami, warto mieć taką listę przy sobie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).