O oczach Jezusa, w których można się zatopić, i stopach, które nas szukają, z siostrą Gaudią Skass ZMBM rozmawia Monika Łącka.
Gdy w 80. rocznicę objawienia przez Jezusa s. Faustynie Koronki do Miłosierdzia Bożego powiedziała Siostra, że odmawiając ją, ofiarowujemy Bogu całego Jezusa, na naszym Facebooku zawrzało, że to herezje. Nie jest to więc prosta prawda?
Wszyscy do niej nie dorastamy. A jednak już na mocy sakramentu chrztu otrzymujemy godność kapłańską, uczestniczymy w powszechnym kapłaństwie Chrystusa. Każdy ksiądz, odprawiając Mszę św., na mocy kapłaństwa sakramentalnego składa Bogu rzeczywistą ofiarę, czyli Jezusa obecnego w Eucharystii – całego, z ciałem, duszą i Bóstwem. My tego zrobić nie możemy, ale wolno nam ofiarować Go w sposób duchowy, czyli tak, jak robimy to, odmawiając koronkę. Mówimy: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci ciało i krew, duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego...”. Chodzi o wielką godność: kapłańską, królewską, prorocką, jaka jest dana człowiekowi i jednocześnie stanowi dla niego misję. Pozwolenie na składanie duchowej ofiary jest potwierdzeniem mojej godności i zaproszeniem mnie do wielkiej misji. Dzieło zbawcze trwa bowiem cały czas, dokonuje się także przez nas i dopóki żyje na ziemi choćby jeden grzesznik, to będzie się cały czas dopełniało. Zauważmy też, że słów koronki nie wymyślił człowiek, ale jest to modlitwa objawiona nam przez Jezusa, tak samo jak „Ojcze nasz”.
Mówiła też Siostra, że koronka to modlitwa, która gasi Boży gniew. Doświadczyła tego Faustyna: gdy po raz pierwszy odmówiła koronkę, zobaczyła, że anioł – wykonawca Bożego gniewu – jest już bezsilny. Świat jest więc bezpieczny, bo każdego dnia, a zwłaszcza w Niedzielę Miłosierdzia, do nieba płyną miliony koronek?
Z jednej strony chciałoby się powiedzieć, że tak – świat jest bezpieczny, bo jest w rękach Boga i do Niego będzie należało ostatnie słowo, jakie zostanie powiedziane na końcu historii. Z drugiej strony jesteśmy na wojnie. Walczymy po stronie Zwycięzcy, ale nie wiadomo, czy na polu bitwy nie polegniemy albo nie przejdziemy na stronę wroga. Musimy więc być czujni. A miłosierdzie to nie jest miłość dziadka, który niedowidzi i niedosłyszy. Miłosierdzie idzie w parze z gniewem Ojca, który widzi, co jego ukochane dziecko robi z darem życia, i czasami napełnia Go to słusznym gniewem, mającym pomóc dziecku wrócić na dobrą drogę. Gniew Boga nie ma wymierzać kary, ale nawracać człowieka.
Do Łagiewnik dociera wiele świadectw ludzi, którzy na własnej skórze przekonali się, jak wielką moc ma koronka i doświadczyli Bożego miłosierdzia?
Nawet bardzo wiele i to jest nasza wielka radość. Niedawno przyjechał tu np. ksiądz, który powiedział piękne świadectwo. Był na spotkaniu kapłanów, z których większość była młoda i zdrowa. Nagle jeden z nich złapał się za serce i spadł z krzesła. Wszyscy myśleli, że żartuje. Śmiali się, żeby wstawał, a czas płynął. W końcu zrozumieli, że naprawdę nie oddycha – wezwali karetkę, zaczęli reanimację, a jeden z księży stanął za tym leżącym i w myślach zaczął odmawiać koronkę. Nikt o tym nie wiedział. Zanim przyjechała karetka, reanimowany ksiądz wstał i od razu spojrzał na tego, który się modlił. Powiedział: „Dziękuję ci, twoja koronka sprowadziła mnie z powrotem”. Teraz ten modlący się mało co nie padł z wrażenia...
Niedziela Miłosierdzia jest dla Siostry dniem pełnym zmęczenia czy dniem, z którego można czerpać garściami?
Wszystkie bardzo na nią czekamy, choć pod wieczór jesteśmy ekstremalnie zmęczone. Dla mnie jest to dzień, w którym – jak w żaden inny – mam ogromną pewność wiary. Świętość tego dnia czuję od poranka do nocy i wiem, że dzieją się cuda, których nie widzę. Potem słyszę świadectwa o różnych otrzymanych darach. Ta najbardziej szczególna łaska „zupełnego odpuszczenia win i kar” związana jest z Komunią św. przyjętą w tym dniu po dobrze odprawionej spowiedzi. Oczywiście, aby ją otrzymać, trzeba także w codzienności starać się o ufność wobec Boga i miłosierdzie względem innych. Człowiek z tak przygotowanym sercem w tym dniu otrzyma niewyobrażalne wręcz dary! A każdy, kto w Niedzielę Miłosierdzia zrobi w sercu choć szczelinę dla łaski Bożej, nie będzie zawiedziony. Jezus nikomu nie da się prześcignąć w hojności!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.