Papież Franciszek, składający wizytę w Ugandzie, spotkał się w sobotę w stolicy kraju, Kampali, ze 150 tysiącami młodych ludzi. Mówił im, że negatywne doświadczenia można przemienić w pozytywne, a wojnę i nienawiść - w pokój i miłość.
Franciszek wysłuchał relacji 24-letniej Ugandyjki, Winnie, która od urodzenia jest nosicielką wirusa HIV i działa na rzecz chorych na AIDS i ich praw. Kobieta mówiła, że zainspirowały ją słowa znanego ugandyjskiego muzyka Philly'ego Bongole Lutaayi, który nawoływał: "Stańmy razem i walczmy z AIDS".
Podkreślała, że ta walka nie jest przegrana. "Młodzi ludzie żyjący z HIV potrzebują troski, miłości i wsparcia, a nie współczucia, litości i odrzucenia" - dodała. Jak zauważyła, "HIV jest realne, ale można mu zapobiec i się z nim uporać".
Przed papieżem przemawiał też młody mężczyzna, który opowiadał o swych tragicznych przeżyciach z 2003 roku, gdy jako uczeń został porwany przez armię rebeliantów i był torturowany. Uciekł po trzech miesiącach niewoli i ogromnych cierpień.
"Ile bólu w sercu czuję, wysłuchawszy świadectw Emmanuela i Winnie" - wyznał Franciszek.
Wyraził przekonanie, że negatywne doświadczenia można przemienić w pozytywne. To nie jest magia, ale działanie Jezusa - podkreślał. Pytał młodych Ugandyjczyków, czy są gotowi przemienić negatywne doświadczenia wojny i nienawiści w pokój i miłość.
Papież udał się następnie do Domu Miłosierdzia w dzielnicy Nalukolongo w Kampali. - Nie zapominajcie o ubogich! - zaapelował Franciszek do wszystkich parafii i wspólnot w Ugandzie, a także w całej Afryce.
Ojciec Święty odwiedził mieszkających w Domu Miłosierdzia niepełnosprawnych, starych i chorych katolików, protestantów i muzułmanów. Na spotkaniu obecni byli także m.in. lekarze i pielęgniarki z 19 ugandyjskich diecezji, reprezentujący 288 kościelnych placówek służby zdrowia w tym kraju.
Papież najpierw wszedł na chwilę modlitwy do małego kościółka pw. Matki Bożej Afrykańskiej, gdzie pochowany jest pierwszy ugandyjski kardynał Emmanuel Kiwanuka Nsubuga, założyciel zgromadzenia Sióstr Dobrego Samarytanina, które prowadzą Dom Miłosierdzia.
Następnie na dziedzińcu przed Domem Franciszka powitał przewodniczący komisji episkopatu ds. zdrowia bp Robert Muhiirwa. Podkreślił, że placówka ta symbolizuje wiele dzieł Kościoła katolickiego na rzecz ubogich. Obecnie mieszkają tu 102 osoby niepełnosprawne lub starsze, w wieku od 11 do 107 lat. Jest wśród nich 57 kobiet i 45 mężczyzn. 64 to katolicy, 35 protestanci, jest też 3 muzułmanów. Pochodzą nie tylko z Ugandy, ale także z Tanzanii, Kenii, Demokratycznej Republiki Konga, Rwandy, Burundi i Sudanu Południowego. Niektórzy mieszkają w tej placówce od ponad 20 lat.
W swoim przemówieniu papież wskazał, że w tym Domu obecny jest Jezus, który obiecał, że zawsze będzie obecny wśród tych, którzy cierpią. - Tutaj możecie poczuć obecność Jezusa, naszego brata, który kocha każdego z nas tą miłością, która jest właściwa Bogu - mówił Ojciec Święty.
- Dzisiaj, z tego Domu pragnę zaapelować do wszystkich parafii i wspólnot w Ugandzie - a także w całej Afryce - nie zapominajcie o ubogich. Ewangelia każe nam wychodzić ku obrzeżom społeczeństwa i odnaleźć Chrystusa w cierpiącym i potrzebującym. Pan nam mówi w sposób jednoznaczny, że nas z tego osądzi! To smutne, gdy nasze społeczeństwa pozwalają, aby osoby starsze były odrzucane i zapominane! To karygodne, gdy ludzie młodzi są wyzyskiwani przez mającą dziś miejsce niewolę handlu ludźmi! Patrząc uważnie na otaczający nas świat, wydaje się, że w wielu miejscach upowszechnia się egoizm i obojętność. Jak wielu naszych braci i sióstr pada ofiarą dzisiejszej kultury „użyj i wyrzuć”, powodującej pogardę zwłaszcza wobec dzieci nienarodzonych, młodzieży i osób starszych! - podkreślił Franciszek.
Przekonywał, że „jako chrześcijanie nie możemy po prostu stać i patrzeć”. - Coś musi się zmienić! Nasze rodziny muszą stać się jeszcze bardziej oczywistymi znakami cierpliwej i miłosiernej miłości Boga, nie tylko dla naszych dzieci i starszych, ale dla tych wszystkich, którzy są w potrzebie. Nasze parafie nie mogą zamknąć drzwi i uszu na wołanie ubogich. To najlepszy sposób naśladowania Chrystusa. Właśnie w ten sposób dajemy świadectwo Panu, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć. W ten sposób ukazujemy, że ludzie znaczą więcej niż rzeczy i że to, czym jesteśmy jest ważniejsze niż to, co mamy. Właśnie bowiem w tych, którym służymy Chrystus objawia każdego dnia siebie samego i przygotowuje przyjęcie, jakie mamy nadzieję sami otrzymać kiedyś w Jego wiecznym królestwie - wskazał papież.
Dodał, że to właśnie „poprzez proste gesty, proste i pobożne czyny czczące Chrystusa w Jego braciach i siostrach najmniejszych staramy się wprowadzić moc Jego miłości w świat i rzeczywiście go zmieniamy”.
Po udzieleniu błogosławieństwa Ojciec Święty wpisał się do księgi gości, a następnie wszedł do Domu, by odwiedzić chorych. Entuzjastycznie żegnany odjechał na spotkanie z biskupami Ugandy w rezydencji arcybiskupa Kampali. Wieczorem spotka się jeszcze z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w stołecznej katedrze.
Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi poinformował, że w piątek w siedzibie nuncjatury w Kampali papież spotkał się z prezydentem pogrążonego w wojnie domowej Sudanu Południowego, Salvą Kiirem.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).