Synod o rodzinie był szkołą wewnątrzkościelnego dialogu i otwartego wyrażania swoich myśli.
„Nie jesteśmy jedynie Kościołem, który uczy, ale również Kościołem, który rozeznaje” – tak abp Blase Cupich z Chicago podsumował obrady ostatniego Synodu. Podobnie myśli kard. Donald Wuerl z Waszyngtonu, który dodaje, że Synod był szkołą wewnątrzkościelnego dialogu i otwartego wyrażania swoich myśli. Według obu amerykańskich hierarchów to właśnie szczera wymiana opinii i umiejętność przyjęcia różnorodności przy zachowaniu jedności w sprawach zasadniczych, czyli prawdziwa katolickość, jest jednym z najważniejszych owoców niedawno zakończonego Synodu Biskupów o rodzinie.
Według kard. Wuerla przesłaniem Synodu dla osób rozwiedzionych jest zachęta, aby mimo tego, że ich życie nie jest w pełni zgodne z ideałem Ewangelii, nie rezygnowały one z dążenia do doskonałości i nie uważały, że są poza Kościołem. Według waszyngtońskiego kardynała błędem ubiegłorocznego Synodu podczas dyskusji o tym, jak należy traktować homoseksualistów, było połączenie tego problemu ze sprawą małżeństwa osób tej samej płci. To pozostawiło pewien niesmak, ale ostatni Synod już tego błędu nie powtórzył.
Z kolei abp Cupich zauważył, że zawsze należy słuchać tego, co mają do powiedzenia ci, którzy przeżywają trudności, np. rozwodnicy czy osoby o skłonnościach homoseksualnych. Dopiero po bezpośrednim poznaniu ich życia i problemów można podejmować decyzję, jak im pomóc. Taki sposób postępowania arcybiskup skrótowo opisał słowami: „Zobaczyć, ocenić, działać”.
Historyk prof. Jan Żaryn zeznawał w tej sprawie w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
W imieniu papieża uroczystości beatyfikacyjnej we Fryburgu będzie przewodniczyć kardynał Kurt Koch.
W 1966 roku biskupi Stanów Zjednoczonych ograniczyli ten obowiązek do okresu Wielkiego Postu.
Formuła podjęta przez pomysłodawców i realizatorów od początku znalazła odbiorców.