Z białą lilią w Morzu Czerwonym

22-letnia Maria Magdalena otrzymała
w 1938 roku
 zakonne imię Paschalis.
 Nie przypuszczała pewnie,
że wkrótce ona i jej siostry przeżyją Paschę,
 przechodząc zwycięsko przez odmęty niepojętego bestialstwa.


Reklama

Był rok 1945 i „czerwone
 fale” nadpłynęły na Śląsk. Większość sióstr i ich podopiecznych musiała od razu szukać ratunku w ucieczce. Część zakonnic pozostała na miejscu, nie chcąc pozbawiać opieki ludzi, którym służyły. – Czerwonoarmiści otrzymali zezwolenie, by po przekroczeniu dawnej granicy polsko-niemieckiej robić, co tylko zechcą. Nie mieli żadnych zahamowań – mówi ks. prof. Józef Pater z Komisji Historycznej pracującej podczas diecezjalnego etapu procesu beatyfikacyjnego męczennic. – Elżbietanki, które posiadały tu najwięcej placówek, doświadczyły prawdziwej gehenny. Wiadomo o ponad 100 takich przypadkach. Siostry ginęły, broniąc czystości swojej lub innych osób. Doświadczały napaści, gwałtów, były zabijane, wywożone. Niektóre zmarły na skutek odniesionych obrażeń, kilka zaginęło.


Róża i żołnierskie kule


Siostra M. Paschalis (Maria Magdalena Jahn) w 1945 r. pracowała w Nysie. Gdy zbliżała się Armia Czerwona, razem ze współsiostrą uciekła stamtąd – najpierw do Nowej Wsi, potem do Losin Wielkich i Sobotina. 11 maja do budynku, gdzie przebywała, wtargnął żołnierz. Pobiegła do pokoju, gdzie przebywały inne siostry oraz ich podopieczni. Wszedł tam za nią, żądając, by z nim wyszła. „Noszę świętą suknię i nigdy z Tobą nie pójdę” – powiedziała. Gdy próbował ją chwycić, wyrwała się. Zagroził, że będzie strzelał. „Niech mnie pan zastrzeli. Chrystus jest moim Oblubieńcem. Tylko do Niego należę” – odparła, po czym uklękła i trzymając w ręce krzyżyk różańca, powiedziała: „Proszę wszystkie drogie siostry o wybaczenie, mój Jezu, daj mi siłę”. Zastrzelił ją.

Siostrę pochowano w Sobotinie. Mieszkańcy nazwali ją Białą Różą z Czech.
Siostra Paschalis jest jedną
z 10 elżbietanek, których proces
beatyfikacyjny się toczy. Rozpoczęty na szczeblu diecezjalnym 
25 listopada 2011 r., 26 września zostanie zamknięty na etapie diecezjalnym. Ostatnie lata to czas żmudnej pracy w odtwarzaniu szczegółów makabrycznych wydarzeń z 1945 roku. Siostra Miriam Zając, postulatorka procesu, wspomina o wytrwałym przeszukiwaniu archiwów – zarówno państwowych, w Polsce, Niemczech i Czechach, jak i zakonnych, tam, gdzie znajdują się elżbietańskie placówki. Niektóre relacje udało się pozyskać od rodzin męczenniczek, np. krewnych jednej z sióstr, które jako dzieci spotykały się ze swoją ciocią, a potem słyszały o jej dramatycznych losach. Udało się także porozmawiać z panem, którym opiekowała się jedna z przyszłych męczennic, gdy był przedszkolakiem.


Gehenna
z rąk „wybawicieli”


– Elżbietanki, których proces beatyfikacyjny się toczy, są przedstawicielkami mnóstwa innych ofiar Sowietów, zarówno zakonnic, jak i świeckich osób – mówi ks. J. Pater. – O wielu wiadomo, jednak nie ma możliwości wystarczającego udokumentowania wszystkich takich wydarzeń, zdobycia relacji świadków. Te 10 elżbietanek przypomina o losie wielu innych kobiet.
 Ostatnie chwile każdej z towarzyszek s. Paschalis budzą grozę. Siostra M. Edelburgis (Juliana Kubitzki) przeżyła swój dramat w Żarach. Czerwonoarmiści uwięzili tu zakonnice w gospodzie. Potem musiały przebywać na plebanii, do której również żołnierze mieli dostęp. W nocy z 17 na 18 lutego trzy siostry oraz kilka dziewcząt zostały stamtąd wywiezione i wypuszczone dopiero nad ranem. Dwa dni później s. Edelburgis musiała się bronić przed kolejnymi aktami przemocy. Wobec gróźb zirytowanego żołnierza jasno stwierdziła, że woli śmierć. Zastrzelił ją. 
Siostra M. Rosaria (Elfrieda Schilling) doświadczyła bestialstwa „oswobodzicieli” w Nowogrodźcu, gdzie wkroczyli 18 lutego. Wyprowadzona siłą ze schronu przez żołdaków, przeżyła trwające godzinami gwałty ze strony ok. 30 z nich. Następnego dnia zastrzelono ją, gdy próbowała uchronić się przed podobną sytuacją. Jej ostatnie słowa brzmiały: „Jezus, Maryja”. Siostra M. Adela (Klara Schramm) oddała życie w Godzieszowie. Schroniła się – wraz z powierzonymi jej opiece starszymi osobami – u gospodarza Bauma. Została zastrzelona, broniąc czystości. Zginęli także właściciele domu oraz podopieczne siostry. 
Wiele zakonnic w dramatycznych chwilach nie traciło odwagi. Siostra M. Felicitas (Anna Ellmerer) zmarła z rozpostartymi ramionami i okrzykiem: „Niech żyje Chrystus Król!”. Siostrę M. Sapientię (Łucja Heymann) zabito, gdy prosiła żołnierza, by nie czynił nic złego innej siostrze.


Gdy śmierć niosła ratunek


Siostra Miriam wspomina, że zdarzali się czasem czerwonoarmiści, w których budziły się ludzkie uczucia. Bywało, że zachęcali do ucieczki, ostrzegając przed swoimi kolegami. Pewien żołnierz odstąpił od napaści na siostrę, kiedy prosiła go, by nie wyrządzał jej krzywdy, obiecując do końca życia modlić się za niego i jego matkę. 
Jedna z 10 kandydatek na ołtarze, s. M. Sabina (Anna Thienel), uniknęła gwałtu – wedle powszechnej opinii – dzięki modlitwie. Swoje męczeństwo przeżyła w Lubaniu. Gdy podszedł do niej czerwonoarmista, szarpiąc ją i żądając gwałtownie, by z nim wyszła, broniła się i trzymając krzyż, wołała głośno: „Święta Matko Boża, chroń mnie, moje dziewictwo, pozwól mi umrzeć jako dziewicy”. Żołnierz odszedł. Kiedy następnego dnia s. Sabina – wraz z innymi wepchnięta do pokoju na piętrze – ponawiała swoją prośbę do Maryi, nagle przez zamknięte drzwi przeleciała tajemnicza kula, trafiając siostrę prosto w serce. Po chwili umarła. Siostry były przekonane, że w ten sposób jej prośba została wysłuchana.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama