Podobno bliskość warta jest każdych pieniędzy. A najlepiej tych z cudzej kieszeni.
Nie tak dawno, bo wczoraj we Wrocławiu pani premier tłumaczyła, że są w naszym kraju tacy, którzy wydają publiczne pieniądze, by odizolować się od ludzi. A ona będzie pieniądze wydawać, by być bliżej nich. I tym samym daje do zrozumienia, że na wyjazdowe posiedzenia nie przestanie wozić urzędującego jeszcze rządu.
Tylko ile tych pieniędzy trzeba jeszcze wydać, by zrozumieć, że w kraju, w którym Biedronka kojarzy się jednoznacznie z wyzyskiem człowieka przez człowieka przyznawanie dyrektorowi firmy będącej właścicielem tej sieci, państwowego odznaczenia, jest, delikatnie mówiąc, pomysłem niestosownym, a tym samym jawnym zaprzeczeniem tego, co się ludziom opowiada.
Im bliżej jesiennych wyborów, tym mam gorsze zawroty głowy. Raz z powodu pośpiechu, z jakim przechodzą w Parlamencie coraz dziwniejsze ustawy,a dwa z powodu tej zabawy w "gdzie jest rząd". Dziś rano TVN 24 podawało na przykład, że na wyjazdowe posiedzenia nawet meble jeżdżą za rządem zapakowane w ciężarówkę.
Nie wiem, kto uwierzy w te opowieści, że chodzi o to, by być bliżej ludzi. Na szczęście talent miłościwie nam urzędujących do potykania się o własne nogi jest jak widać nieograniczony. Szkoda tylko, że taki drogi przy okazji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.