– Zanim między nami wszystko na dobre się zaczęło, Tomek przysłał mi SMS o treści: „Chciałbym żyć w czystości”. Wow, nigdy żaden chłopak nie zrobił mi takiego wyznania – opowiada Ola.
Swoją historię Ola i Tomek opowiedzieli podczas lubelskiego Forum Młodzieży. A młodzi słuchali z zapartym tchem. Hasłem tegorocznego forum było pytanie: Jak zbudować dobry związek? Nawiązywało do orędzia papieża Franciszka do młodych: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Aleksandra i Tomasz są narzeczonymi od dwóch lat. W lipcu planują ślub. To ich wielka radość, do której przygotowują się w czystości. – Wiemy, że dzisiejszy świat mówi, że to niemodne, pokazuje na filmach, w reklamach, prasie ludzi, którzy uśmiechają się radośnie, pozując z kolejnym partnerem czy mężem. Z naszej perspektywy to biedni ludzie, którzy niczego pewnego w życiu nie mogą się spodziewać – mówią narzeczeni.
Tomek
– Wychowałem się w porządnej rodzinie. Mam kochających rodziców, którzy dawali przykład i wpajali mi od zawsze wartości chrześcijańskie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby pewnego razu nie odwiedzili nas znajomi z synami, którzy do mojego życia wnieśli pornografię. Byłem w podstawówce. Od tamtego momentu mój obraz kobiety zaczął się zmieniać na gorsze. Pornografia wciąga, podstępnie odbierając dziecku niewinność. Dziś wiem, że kobiety, które się w niej pokazuje, tylko wyglądają na szczęśliwe i zadowolone, w rzeczywistości przeżywają wewnętrzny dramat. Wtedy jednak nie przyszło mi to głowy i moje życie, jako młodego chłopaka, zaczęło się opierać na seksualności, tymczasowości. Nie potrafiłem zbudować trwałego związku. Tkwiłem w grzechu. To, co miało być niby takie przyjemne i wspaniałe, zaczęło mnie męczyć. Czułem, że jestem niewolnikiem seksualności, że ona mną rządzi, a ja nie mogę w pełni samodzielnie podejmować decyzji. Na studiach trafiłem do duszpasterstwa akademickiego i wtedy powiedziałem sobie: „Chłopie, co ty robisz?”. Modliłem się, by Pan Bóg mi pomógł, uzdrowił moje poranione przez grzech serce, żeby dał mi czysty związek… Wtedy poznałem Olę.
Aleksandra
– Odkąd pamiętam, szukałam siebie w innych. Poczucie własnej wartości budowałam na tym, co ktoś o mnie powie. Chciałam być lubiana i ceniona, ale nie wiedziałam, jak to zrobić, więc często podporządkowywałam się innym. Starałam się odnaleźć własną tożsamość, ale często w swoich poszukiwaniach błądziłam. Po dostaniu się na wymarzone studia medyczne pomyślałam sobie, że nie chcę być zależna od innych. Wolę, by to ktoś był zależny ode mnie. Wchodziłam więc w takie relacje, którymi mogłam się bawić i nad którymi mogłam mieć kontrolę. Aż w końcu pojawił się w moim życiu Tomek. A on zwyczajnie za mną łaził. (śmiech) Kończyłam zajęcia, a on czekał na mnie z kawą. Szłam na imprezę, a on tam był, choć nikogo nie znał. Wiedząc, że ja się tam wybieram, zawsze znalazł sposób, by się wkręcić. Wychodziłam z bloku i go spotykałam, a on mówił, że właśnie tamtędy przechodził. Był zawsze obok i czułam, że nic nie muszę w tej relacji, której jeszcze nawet nie umiałam nazwać. Dobrze nam się rozmawiało, ale nie traktowałam Tomka jako potencjalnego kandydata na chłopaka czy męża. Był moim najlepszym kumplem i to wszystko. Dopiero kiedy przysłał mi SMS-a o czystości, spojrzałam na niego inaczej. Zaskoczył mnie i poruszył. Od tego czasu zaczęła się rodzić nasza przyjaźń i miłość.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).