Być katolikiem w dialogu z Bogiem, Jego słowem, wcale nie tak trudno. Tyle że wymaga zejścia z piedestału myślenia o sobie, że zawsze mam rację.
Wczoraj, koło ósmej. Wczesna jak na sobotę pora. Na przejściu dla pieszych zatrzymały mnie światła. Nacisnąłem więc guzik i czekałem. Tymczasem na chodniku po drugiej stronie rozgrywała się dziwna scena. Jakiś człowiek klęknął. Bynajmniej nie na widok niesionego przeze mnie na piersi Pana Jezusa. Chyba za dużo wypił. Albo – zwyczajnie – słaby był. Nie wiadomo od czego. Ukląkł więc i nie umiał wstać. Chwilę się szarpał. Potem przestał i powoli zaczął się godzić z sytuacją. Zastanawiałem się, czy za moment nie ułoży się na ziemi. Co zrobić? Czy idąc z Panem Jezusem mogę się zajmować podnoszeniem pijanego? Nie? Głupio by było, gdyby powtórzyła się sytuacja z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Tego wprawdzie pobili nie zbójcy lecz nałóg, ale w końcu co za różnica. Kiedy wziąłem tego człowieka pod ramię, drugą ręką przytrzymując bursę na piersi (alkoholu raczej nie poczułem), pomogła kobieta, która trochę wolniej niż ja ruszyła przez przejście. Udało się. „Słaby” poczłapał dalej. Pewnie nawet nie pomyślał, że w pewnym sensie pomógł mu wstać sam Pan Jezus...
Wracając już od chorych pomyślałem sobie, że w sumie Jezus w pierwszym rzędzie jest właśnie dla takich. Dla „źle się mających”. To co, że często są ochrzczeni i mogliby żyć porządnie. Gdzieś się w życiu pogubili. Pewnie zgasła ich nadzieja i żyją w niemal pogańskim mroku. Trzeba pomóc im te nadzieję odnaleźć. Trudne zadanie. Motyka, słońce – ogólnie te klimaty. Ale próbować trzeba.
Niedziela, trochę po ósmej. Msza. Słucham słów Ewangelii Jezusie-Logosie. „(Słowo –Jezus) przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”. Tak, byliśmy tylko stworzeniami. Wprawdzie uczynionymi na obraz i podobieństwo Boże, z nieśmiertelną duszą, rozumem i wolną wolą, ale tylko stworzeniami. Jak koń, osioł i mrówka. A teraz? „Chrześcijaninie, poznaj swą godność” wołał jeden z ojców Kościoła. Ten pijany z ulicy, podobnie jak wielu innych chrześcijan, zwyczajnie zapomniał.
Za dwa dni, we wtorek, ruszą orszaki Trzech Króli. Sytuacja w stolicy wywołuje konsternację. Czy patronem takiego orszaku może być ktoś, kto raczej kojarzy się z Herodem? Głupio, ale właściwie czemu nie? Przecież mędrcy trafili do Betlejem trochę dzięki Herodowi. A że miał złe intencje... No fakt, był wielkim okrutnikiem. A to dlatego, że wręcz chorobliwie bał się spisków. Nie oszczędził nawet ukochanej żony i jednego z synów. Z drugiej strony nie bez powodu nazywa się go Wielkim. Naprawdę wiele dla Izraela zrobił. Dbał o gospodarkę, o niezależność od Rzymu... Ale całe życie musiał walczyć o władzę i jej utrzymanie. Nic dziwnego, że się zdemoralizował. Na dodatek podobno wpływ na jego postawę miała też jakaś postępująca choroba... Więc pewnie też się zwyczajnie pogubił. Zwłaszcza że nie miał szansy usłyszeć, że Bóg i dla niego stał się człowiekiem...
Chrześcijanie pogubieni, tacy, którzy zapomnieli jakiego dostąpili zaszczytu... Ilu jest takich wśród nas? Nie chodzi tylko o tych, którzy o swojej wierze i nadziei zapomnieli. Przecież w sercu chyba niemal każdego chrześcijanina, nawet najbardziej porządnego, są obszary ciemności. Bywa, że z gatunku tych najgorszych, bo nieuświadomionych. Wtedy coś, co uważamy za światło, może być wręcz ciemnością – jak uczył sam Jezus. Drzazga, belka, oko – kto z nas jest bez winy?
Za dwa dni, w uroczystość Objawienia Pańskiego warto, byśmy odrzucając choć na moment wszelką ciemność podłości, zawiści, kunktatorstwa, pychy, złej mowy i wszelkiego zła, ucieszyli się światłem Jezusa Chrystusa. Tego dnia do siebie możemy odnieść czytane w Kościele słowa Izajasza:
„Powstań, świeć, Jeruzalem (Nowe Jeruzalem – Kościele też), bo przyszło twe światło
i chwała Pana rozbłyska nad tobą.
Bo oto ciemność okrywa ziemię
i gęsty mrok spowija ludy,
a ponad tobą jaśnieje Pan
i Jego chwała jawi się nad tobą.
I pójdą narody do twojego światła,
królowie do blasku twojego wschodu”.
Wielu z nas się życiu pogubiło, w wielu są jakieś obszary ciemności. Odsłaniać światło to chyba najważniejsze zadanie dla chrześcijan.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.