- Nosicie w sercach skarb - Boga, a w oczach macie życie. Byliście dla nas świadkami wiary. Krakowie, dziękujemy! - mówią Włosi ze wspólnoty Sentinelle del Mattino di Pasqua.
Serce Loredany od zawsze rozpaczliwie krzyczało, że pragnie miłości. – Kto z was nie mówił kiedyś: „Mamo, tato, pragnę waszej miłości”? Jak trudno jest wówczas usłyszeć: „Może byłoby lepiej, gdybyś się nie urodziła?”... A potem, dorastając wśród kolegów, ciągle wymyślałam sposoby na to, żeby „zasłużyć” na ich przyjaźń. Na odrobinę miłości. Zakładałam mnóstwo masek, chciałam być doskonała. Ale przecież nie da się tak żyć – wspomina pochodząca z Taranto (Apulia, południowe Włochy) 27-letnia dziewczyna. Z każdym dniem czuła się więc coraz bardziej samotna. W pewnym momencie pragnęła nawet śmierci. Jakby w odpowiedzi na to, zachorowała. To był rak macicy. – Nie mogłam pozwolić sobie na cierpienie i płacz, bo bałam się, że przez to moi rodzice poczują się źle i mnie odrzucą. Udawałam więc kobietę mocną, a w sercu czułam wielki strach. Co więcej, lekarze traktowali mnie jak jakiś przedmiot, moje ciało przechodziło z rąk do rąk, z oczu do oczu – opowiada.
Dzień przed operacją, leżąc w szpitalu, włączyła telewizor i zobaczyła Jana Pawła II. Wcześniej nie zwracała na niego uwagi. Tego wieczoru usłyszała jego słowa: „Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi waszych serc Chrystusowi!”. – Kim jest Chrystus? Czego chce ode mnie? I gdzie był do tej chwili? – zastanawiała się. – A Jezus, właśnie przez te słowa, zapytał mnie: „Ufasz Mi? Pozwolisz Mi się kochać? Ty, która przez 20 lat wołałaś, że pragniesz miłości?” – mówi Loredana. W najgłębszym zakamarku serca powiedziała „tak”. – On zatrzymał się nad tym „tak”, by stworzyć arcydzieło z mojego życia. Od tego dnia wziął mnie za rękę i już nigdy nie zostawił. Uzdrowił mnie z choroby i rozpoczął rekonstrukcję mojego życia. Krok po kroku, adoracja po adoracji, uczył mnie, jak pięknie jest żyć. Nie ma bólu, cierpienia, krzyku, którego On nie wysłucha – podkreśla.
W domu pochodzącej z Florencji Enriki pozornie niczego nie brakowało – jej rodzice mieli firmę produkują znane w całej Europie buty. – Ja jednak cierpiałam, bo bardzo potrzebowałam miłości. Rodzice nie mieli czasu dla mnie i dla moich sióstr. Mamę zastępowała mi opiekunka, taty prawie w ogóle nie było w moim życiu. Dorastając, szukałam więc miłości. Robiłam wszystko, aby poczuć, że jestem kochana. Popełniałam mnóstwo błędów – godziłam się na kompromisy, używałam swojego ciała, paliłam papierosy, próbowałam lekkich narkotyków, piłam alkohol. Bóg był daleko – wyznaje. Kilka razy mocno się sparzyła – mężczyźni, z którymi się wiązała (szukając w nich ojca), wykorzystywali ją. W końcu pojechała do Fatimy.
– Tam, w sanktuarium, Maryja przemówiła do mojego serca. Poczułam, że chcę uklęknąć, by po wielu latach przerwy znowu się pomodlić. Obiecałam Jej, że zmienię swoje życie – opowiada Enrica. Stopniowo jej wiara umacniała się. Będąc w kolejnym związku, postanowiła więc powalczyć o czystość, aż do ślubu. – Poprosiłam o to św. Franciszka, klęcząc przy jego grobie w Asyżu. Chciałam być prawdziwie kochana. Okazało się, że i ten chłopak mnie oszukiwał. Wtedy rzuciłam Bogu wyzwanie. Powiedziałam: „Skoro ja pracuję dla Ciebie (jeździłam na różne misje ewangelizacyjne), to Ty pracuj dla mnie. Zmień moje życie!”. Szybko dostałam odpowiedź. Bóg zaczął przemieniać moje życie – wspomina Enrica. Postanowiła oddać Bogu rok życia, spędzając go w szkole ewangelizacyjnej Sentinelle del Mattino di Pasqua (Stróżowie Wielkanocnego Poranka).
Lud wybrany
Szkoła powstała 3 lata temu, a założył ją ks. Gianni Castorani. I jemu nie zawsze było po drodze z Bogiem i Kościołem. Kiedyś, jak wielu innych młodych ludzi, dobrze się bawił i korzystał z życia. – Chodziłem na dyskoteki, miałem wiele dziewczyn. Czasem nawet, mając jedną, spotykałem się też z inną. Nie szanowałem jednak kobiecego ciała. W pewnym momencie moje serce zostało zranione przez zdradę. Wtedy zrozumiałem, że ja także raniłem. W tej rozpaczy spotkałem Boga. Zstąpił do mojego serca i dał mi wyjątkowy dar – postanowiłem żyć w czystości. Pozwolił mi też zrozumieć, jaki jest Jego plan mojego życia – opowiada ks. Gianni, który na dwa lata wyjechał do Francji, do szkoły ewangelizacji „Jeunesse-Lumière” („Młodzi-Światło”), prowadzonej przez o. Daniela Ange’a. Święcenia kapłańskie przyjął 4 lata temu, mając 40 lat i serce pełne ewangelizacyjnego zapału. Dziś, wraz ze swoją wspólnotą, pociąga młodych ludzi, którzy poplątali nieco swoje ścieżki, z powrotem do Boga.
– Podczas misji, np. na placach we Florencji, widzimy w ich oczach ogromny głód. To głód miłości. Często ci, o których myślimy, że na pewno nie wejdą do kościoła, przychodzą i z adoracji czerpią najwięcej – mówi Maria Magdalene. – W Krakowie spotkaliśmy mnóstwo wierzących osób. One też pragną miłości, ale w oczach mają życie, widać w nich Boga – zauważa Enrica i dodaje, że podczas misji każdego dnia czuli się prowadzeni przez bł. Jana Pawła II i św. s. Faustynę. Młodzi Włosi mają też dla Polaków ważne przesłanie: – Wasz kraj jest trochę jak lud izraelski, wybrany przez Boga. Macie dużo świętych. Komunizm chciał wyrzucić Boga z waszego życia, ale On dał Polsce Jana Pawła II i ks. Jerzego Popiełuszkę. Tak, jakby chciał zawrzeć nowe przymierze. Nie straćcie tego dziedzictwa, nie dajcie światu raz jeszcze ukraść sobie Boga – mówią Stróżowie Wielkanocnego Poranka.
Kolejna, comiesięczna adoracja w kościele Mariackim, prowadzona przez Wspólnotę „Chrystus w Starym Mieście”, odbędzie się 17 kwietnia, w Wielki Czwartek, od godz. 21 do 22.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.