Relikwie św. Oliwii zniknęły z cysterskiego klasztoru prawdopodobnie w XVIII w. Po 182 latach od kasaty zakonu ponownie sprowadził je na Pomorze abp Głódź. Informacji o życiu świętej jest niewiele. Nie znajdziemy ich nawet w słynnych „Żywotach” Piotra Skargi. Kim była św. Oliwia i co właściwie łączy ją z regionem?
Urodziła się na początku V w., kiedy Cesarstwo Rzymskie powoli chyliło się ku upadkowi. – Były to czasy burzliwe, wypełnione wojnami, gwałtami, klęskami głodu. Św. Oliwia w tradycji nazywana jest „gołąbeczką pokoju”. Jej imię wyrażało tęsknotę za bezpieczeństwem i dobrobytem – wyjaśnia ks. dr Grzegorz Rafiński, kustosz Sanktuarium Matki Bożej Łęgowskiej.
Mistyczka, dziewica, eremitka
Rodzice przyszłej świętej byli bogatymi, wysoko postawionymi patrycjuszami. Dzięki badaniom włoskich księży Giacinto Ambrosiego i Ermenegildo Ambrosiego wiemy, że Oliwia od wczesnej młodości wykazywała nadzwyczajną pobożność. Cechowała ją skromność i skłonność do życia w odosobnieniu. Swój dom traktowała jak pustelnię. Unikała wystawnego życia, rezygnowała z wyszukanych strojów. Szukała ciszy. Już jako mała dziewczynka postanowiła oddać swoje życie Chrystusowi i ślubowała dziewictwo.
Gdy rodzice znaleźli Oliwii wymarzonego kandydata na męża, uciekła z domu. Stwierdziła, że już jest poślubiona... Bogu.
Trafiła pod opiekę lokalnego biskupa. Hierarcha na prośbę Oliwii umieścił ją w eremie, w którym mieszkały, jak podają źródła, „świętobliwe panie” zwane też „świętymi dziewicami”. Tam, w odosobnieniu mogła oddawać się kontemplacji oraz umartwianiu ciała.
– Jak głosi tradycja, Szatan nie mógł znieść widoku rozmodlonej Oliwii. Próbował atakować ją pokusami, jednak nic nie zdziałał. Postanowił więc wysłać do Anagni plotkarzy, którzy publicznie oczerniali przyszłą świętą. Ona nie zaprzeczała oszczerstwom, mimo to plotki stopniowo ucichły – opowiada ks. Rafiński.
Część źródeł podaje, że Oliwia posiadała łaskę mistycznych przeżyć oraz prywatnych objawień i wizji. Ludzie widzieli, jak w czasie modlitw unosi się w powietrzu. Gdy leżała na łożu śmierci, zobaczyła Jezusa, który ukazał jej niebo i piekło.
Jan Hlebowicz /GN
Otrzymane w 2013 roku relikwie św. Oliwii mają ok. 1,5 centymetra
Według tradycji zmarła 3 czerwca 492 roku. Część badaczy uważa jednak, że św. Oliwia nie trafiła do eremu, lecz do klasztoru benedyktynek. – W takim przypadku trzeba byłoby przesunąć datację jej życia na wiek VI, w którym żył św. Benedykt z Nursji założyciel zakonu. Informacji o jej benedyktyńskiej proweniencji nie można zweryfikować – twierdzi ks. Grzegorz.
Z ziemi włoskiej do... Oliwy
„Mieszkańcy Anagni otoczyli czcią grób św. Oliwii, ufali w skuteczność jej orędownictwa. W obliczu grożących im zbiorowych klęsk żywiołowych i nieszczęść wojennych uciekali się do niej z prośbą o wstawiennictwo” – pisze w jednej ze swoich publikacji ks. dr Zygmunt Iwicki, historyk sztuki, teolog.
Oliwia czczona jest jako święta od XII w. Jej kult nie wyszedł nigdy poza granice kilku niewielkich, włoskich miejscowości. Jak to się stało, że lokalna święta, została patronką oliwskiego klasztoru w dalekiej Polsce?
W 1700 roku wybuchła III wojna północna. W konsekwencji Pomorze stało się terenem przemarszu obcych wojsk, plądrujących i palących mijane po drodze wsie i miasteczka. Niebezpieczeństwo grabieży groziło także oliwskiemu klasztorowi. Wówczas jego opatem był Michał Hacki, który kilkadziesiąt lat wcześniej studiował w Rzymie. Pełnił tam także posługę kapelana i jałmużnika ekskrólowej szwedzkiej Krystyny.
W czasie swojego pobytu we Włoszech zetknął się prawdopodobnie z kultem św. Oliwii. Być może po latach, w obliczu wojny, postanowił sprowadzić „gołąbeczkę pokoju” do Oliwy.
Uzyskał zgodę papieża Klemensa XI, a następnie zwrócił się z prośbą do abp. Anagni o udostępnienie relikwii. Ze szczątków pobrano dużą część ramienia, którą razem z listem uwierzytelniającym wysłano do opactwa. Michał Hacki nie doczekał się nietypowej przesyłki. Zmarł kilkanaście dni przed jej przybyciem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).