Kościół nie jest otwarty ani zamknięty. Kościół jest jeden. A podział między tym co ewangeliczne, a co takim nie jest, przebiega zwykle przez sam środek człowieka.
W najnowszym numerze Tygodnika Powszechnego wielki temat: „Niech żyje Kościół otwarty”. Grzech milczeć – pisze Marek Zając. Kościół otwarty musi się policzyć, musi zacząć być słyszalny – postuluje. Piotr Sikora pisze Credo katolika otwartego. Zastrzega: „Zaproponowane credo nie stanowi alternatywy dla innych, zwłaszcza tych, które uzyskały status wyznań normatywnych dla całego Kościoła. Przeciwnie – zakłada przyjęcie tamtych. Wyraża po prostu aspekt wiary, który, na ile mogę to ocenić, jest szczególnie ważny w dzisiejszych czasach.”
Siedem punktów jest bez wątpienia katolickich i wyraża postawę dialogu ze światem. Niestety, w zamieszczonym tekście Marka Zająca jednej płaszczyzny dialogu mi zabrakło: otwarcia na dialog wewnątrz Kościoła. „Katolicyzm zamknięty” pozostaje oddzielony. Nie tylko mocą własnego zamknięcia, także przez gwałtowny sprzeciw „katolicyzmu otwartego”.
Tymczasem Kościół nie jest otwarty ani zamknięty. Kościół jest jeden. A podział między tym co ewangeliczne, a co takim nie jest, przebiega zwykle przez sam środek człowieka. O rzeczywistości Kościoła prawdziwego mówi bp Grzegorz Ryś w zamieszczonym w numerze obszernym wywiadzie.
Wskazuje na Kościół żyjący w parafiach, w prostym życiu religijnym. Wskazuje na ewangelizatorów, których łączy uderzające poczucie odpowiedzialności za Kościół, przeżywane w jedności z hierarchią. Fakt, że są związani z najróżniejszymi grupami i wspólnotami nie przeszkadza im spotkać się, rozmawiać, modlić razem, wspólnie coś odkrywać i robić.
Dyskurs medialny w Polsce na temat Kościoła jest obok tego, co tak naprawdę w nim się dzieje – mówi bp Ryś. To ważne stwierdzenie. Trzeba zapytać samych siebie, jak patrzymy na Kościół? Co o nim tak naprawdę wiemy? Skąd czerpiemy wiedzę?
Kościół prawdziwy jest często mało uchwytny. Kościół prawdziwy dzieje się często lokalnie. Tworzą go zaangażowani ludzie – duchowni i świeccy, już podejmujący kolejne zadania wyznaczane przez papieża i biskupów. Po cichu, w swojej skali. To Kościół niewidoczny. Szkoda.
Szkoda, bo świadomość, że nie jesteśmy jedyni, że wszędzie są ludzie którym się chce, którzy podejmują odpowiedzialność i nie oglądają się na wielkie akcje pomaga. Faktycznie trzeba by się policzyć. Nie po to, by szpanować, ale po to, by umocnić innych. Może też zainspirować. Proponuję: zamiast miałkich dyskusji o definicjach „otwartości” i „zamkniętości” proszę, by ci, którzy swoją odpowiedzialność za Kościół realizują na co dzień w swoich parafiach czy wspólnotach się swoimi inicjatywami pochwalili :-)
Chodzi o to, by całe 40 procent ludzi (średnio) uczestniczących w niedzielnych liturgiach odkryło, że ich wiara ma wymiar otwierający ich na innych, wzywający do tworzenia relacji itd. – mówił bp Ryś. By wszyscy mieli w sobie zapał ewangelizacyjny. To przecież nie jest tak, że aktywni to tylko członkowie neokatechumenatu, Odnowy czy Ruchu Światło-Życie, a resztę trzeba po prostu obsłużyć.
Niech w naszych komentarzach pokaże się Kościół prawdziwy. Zapraszam :-)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.