Łódź w górach
Latawce to taki symbol naszej tęsknoty za tym, co w górze, za Jezusem, który jest tym, na Kim chcemy budować nasze relacje – mówią młodzi Polacy, Słowacy i Czesi, którzy spotkali się na Trójstyku w Jaworzynce. Urszula Rogólska/ GN

Łódź w górach

Brak komentarzy: 0

Urszula Rogólska; GN 37/2012 Bielsko-Biała

publikacja 18.09.2012 07:00

Wybrała numer telefonu. Kierunkowy na kraj: 0,0,4,2,1... – Spotkajmy się na Trójstyku – powiedział „słowacki łącznik”. – Co ja wyprawiam?! – złapała się za głowę s. Teresa Biłyk. – Nawet nie wiem, gdzie to jest!

Arka na Trójstyku

Jest już projekt arki. Będzie łodzią – długa na 60 metrów, szeroka na 20 metrów. Na maszcie będzie miejsce na symbole narodów, które przyłączą się do projektu. Na pokładzie – ołtarz, miejsca siedzące. Pod pokładem – pokaźna sala spotkań. – Projekt arki jako budowli już się rozwija. Ale nam najbardziej zależy na tworzeniu arki ducha, arki ludzi. Stąd pomysł warsztatów, które odbyły się w Zapasiekach – dodaje Sabina Janica-Wojaczek. – Zgłosili się już liderzy, którzy będą międzynarodowymi łącznikami. Zaproponowaliśmy młodzieży, że razem spotkamy się ponownie na koncercie bożonarodzeniowym w Bielsku-Białej, w lipcu w Velehradzie i w sierpniu znowu połączy nas pielgrzymowanie na Trójstyk. – Nawiązaliśmy już współpracę z ośrodkiem kultury i sportu BBOSiR w Bielsku-Białej. Ośrodek ma około 5000 miejsc. Chcemy w ciągu roku zapraszać tu młodzież m.in. na różnorakie zajęcia sportowe, łącząc się hasłem: „Podaj mi skrzydła”. To będzie nasza lokalna arka, która w ciągu roku będzie żyła. Myśleliśmy, że dobrze byłoby, aby podobne centra powstały na Słowacji i w Czechach.

Łączy nas fundament

Anna Ptaszek

– Nie wiedziałam, czego się spodziewać po międzynarodowych warsztatach w Jaworzynce, ale od pierwszych godzin okazywało się, że będzie świetnie! Najpierw wieczór zapoznawczy – każda grupa narodowa proponowała swoje zabawy. Potem warsztaty teatralne i zajęcia muzyczne. Wspólnie przygotowywanie pieśni, scenek. Ten czas pozwolił mi się otworzyć na innych ludzi, na inne języki.

Radosław Pietruczuk

– Zastanawiałem się, czy będzie jakaś realna szansa na porozumienie – jesteśmy sąsiadami, ale dzielą nas różnice językowe, kulturowe, historyczne. Szybko doświadczyliśmy wspaniałej atmosfery wspólnoty. Mamy bardzo podobne zainteresowania, żyjemy podobnymi problemami. Poczuliśmy jedność i to, że razem możemy tworzyć coś wspólnego na przyszłość, bo łączy nas mocny fundament naszej wiary.

Ola Tomiczek

– Było fantastycznie. Uczyliśmy się wspólnie, śpiewu, aktorstwa, a nawet... jak puszczać latawce! Na różne sposoby usiłowaliśmy się porozumiewać. Było przy tym dużo śmiechu, bo się okazało, że w naszych językach wiele podobnie brzmiących słów oznacza zupełnie coś innego. Nie chcemy tracić kontaktu z naszymi przyjaciółmi. Chcemy się otwierać na to bogactwo kulturowe. To spotkanie zainspirowało mnie, żeby przysiąść do nauki języków słowiańskich.

Weronika Bożomańska

– Bardzo się cieszę, że mogłam tutaj być! Wielkim przeżyciem była dla mnie wspólna nauka pieśni w naszym polsko-czesko-słowackim gronie. Nie było problemów z porozumiewaniem się. Wszyscy się włączali. I co z tego, że kaleczyliśmy trochę słowa naszych języków. Ale jeszcze chyba nigdy nie byłam w tak zaangażowanej wspólnocie śpiewających ludzi...

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..