Media i wolność

Zewsząd słyszymy o problemach kolejnych katolickich mediów, o zagrożeniu likwidacji poszczególnych tytułów, o ograniczaniu zatrudnienia, cięciu kosztów. – mówi w wywiadzie dla KAI abp Wacław Depo, przewodniczący Rady Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu.

Reklama

W tej sytuacji telewizja Trwam nie otrzymuje miejsca na multipleksie. A jest to telewizja, która zaspakaja potrzeby licznych rzesz wiernych, informuje szeroko o życiu Kościoła, jest w niej i modlitwa, i formacja. Patrząc na tę telewizję nie tylko jako przewodniczący Komisji ds. Mediów KEP, ale też jako biskup, widzę, że jest to propozycja bardzo panoramiczna. To nie jest tylko dewocyjna stacja, ale telewizja ta porusza bardzo ważne problemy społeczne, cywilizacyjne, pokazuje obraz Polski, sprawy rzadko obecne w innych mediach.

Co do spraw politycznych, zbyt wiele osób dało sobie wmówić i uznało za prawdę, że TV Trwam została „zawłaszczona” przez PiS. To nie odpowiada prawdzie. Podobnie, jak ze sprawą obrony krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Broniłbym tezy, że TV Trwam jest katolicką i niezależną stacją, choć nie ulega wątpliwości, że są politycy, którzy proponowali swoje programy i próbowali się promować, żeby zaistnieć. Ale nieraz byłem świadkiem, jaka jest reakcja wobec prowokacji i prób konfrontacyjnego nawiązania do polityki, ataków nienawiści i wykorzystania tego medium. Wówczas prowadzący doskonale takie kwestie wyciszają, mówią, że dziękują, ale że taki głos jest niezgodny z zasadami i przechodzą do następnych tematów.

Dajmy więc szansę tej telewizji, żeby mogła się rozwijać, ona już naprawdę przeszła przez pewne etapy i widać, że nie jest to jakieś „domowe kółko” Ojców Redemptorystów i grona kilku osób, tylko tu dotyka się spraw, które ludzi bolą. Nie mówiąc już o przekazie autentycznego głosu Kościoła, jakim są transmisje z pielgrzymek Ojca Świętego i ważnych wydarzeń naszej wspólnoty w Polsce. I trudno uwierzyć, że ta telewizja ma 6 tys. odbiorców, a Radio Maryja kilkanaście tysięcy.

O sposobie przyznania miejsca na multipleksie innym stacjom dowiadujemy się coraz więcej i wszystko wskazuje na to, że to "podwórko" zostało zagospodarowane już wcześniej.

KAI: Jak można rozwiązać ten problem?

- Nie chciałbym być prorokiem nadchodzących trudnych czasów, wszelkiego typu dramatów, zubożenia społeczeństwa, które zbiega się z rozmaitymi klęskami żywiołowymi. Dopiero wtedy, gdy ból będzie wykrzyczany nie tylko na ulicach, który pociągnie pewne ofiary, znowu będziemy szli razem - politycy, Kościół i media też.

KAI: W środowisku dziennikarzy katolickich oraz piszących o sprawach religijnych narasta przekonanie, że należy podjąć wspólne działania, żeby te media wesprzeć. Powołać Kongres, zorganizować Okrągły Stół, może ogólnopolską zbiórkę.

- Cieszy mnie inicjatywa Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, które od kilku lat w Łodzi organizuje sympozja na fundamentalne tematy - prawdy, kłamstwa, manipulacji, etyki w mediach, umiejętności korzystania z mediów. Na początku mojej posługi w Radzie ds. Mediów zaproponowali spotkanie modlitewne na Jasnej Górze 13 października, dwa dni po rozpoczęciu Roku Wiary. Jest to dla nas nowe wyzwanie, bo Synod Biskupów, poświęcony nowej ewangelizacji zaowocuje konkretnymi dokumentami, które także będą pokazywać drogę wszystkim, w tym mediom.

Mówimy o wspólnym froncie medialnym i należy przywołać, że obok mediów o. Rydzyka jest TVN Religia, której dyrektor, ks. Kazimierz Sowa powiedział, że nie jest wydawcą katolickim a religijnym, ale stanie przy ołtarzu z ojcem dyrektorem. Wydaje mi się, że zderzenie tych koncepcji uniemożliwia jedność mediów katolickich.

KAI: Niezależnie od różnic, które nas dzielą, czy nie powinniśmy spróbować wspólnie podjąć jakąś strategię? Ewa Czaczkowska z Rzeczpospolitej apeluje o powołanie Funduszu Medialnego. A może rozwiązaniem byłaby zbiórka raz do roku na media katolickie?

- Ten apel p. Czaczkowskiej, czy pomysł jednorazowej zbiórki, są jak najbardziej słuszne. Należy je poprzeć i zastanowić się nad realizacją takiego pomysłu, choć później trzeba będzie doprecyzować jak zebrane pieniądze podzielić. Zasady dofinansowywania muszą być przejrzyste i jednoznaczne.

KAI: Kluczem do rozwiązania tych problemów są pieniądze. W Polsce w dużej mierze zanikły tradycje samoorganizowania się, zbiórek i tylko Kościół może pociągnąć ludzi w tym kierunku, przyczyniając się przy tym do budowania społeczeństwa obywatelskiego. Wielu dziennikarzy z zamierających mediów katolickich, o których już mówiliśmy, czuje się pozostawionych samych sobie, bez oparcia ze strony hierarchii. Tracą nie tylko pracę, ale także możliwość poświęcenia swoich talentów Kościołowi.

- Już w latach 90., za życia bp. Jana Chrapka były robione wielkie plany i były robione zbiórki na telewizję katolicką i ogólnopolskie radio. Świetnie zorganizowanego i wyposażonego Kościoła w Niemczech nie stać na telewizję katolicką i ogólnokrajowe radio. Obserwując media o. Rydzyka, dziwią się, skąd ich właściciele mają na to pieniądze. A tu odpowiedź jest prosta - od ludzi. Przekonanych, że są one potrzebne, że to ważne dzieło.

Dlatego powstaje pytanie, czy księża biskupi wobec nieudanych poprzednich prób zdołają przekonać wiernych do zbiórki – na podobieństwo Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy kwestujących przy świątyniach - na jedno źródło informacyjne Kościoła. Nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi na to pytanie.

Dziękując za zaproszenie do tej rozmowy, chciałbym wyrazić wdzięczność wszystkim dziennikarzom służącym prawdzie, którzy tym samym są świadkami nadziei, na lepszy świat.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama