Łamanie prawa to kiepski sposób na rządzenie Polską.
W wywiadzie dla „Polityki” premier Tusk zapowiedział, że bez zawierania umowy z Kościołem, skieruje do parlamentu projekt ustawy likwidującej Fundusz Kościelny, na warunkach ustalonych w projekcie rządowym. Uprzedzając zaś pytania o niekonstytucyjność takich działań, z właściwą sobie skłonnością do wypowiadania słów bez głębszego przemyślenia stwierdził: „Jeśli strona kościelna i jej partnerzy w tym sporze będą uważali, że jest to niekonstytucyjne, niech zaskarżają ją do Trybunału Konstytucyjnego”.
To oryginalny pomysł na rządzenie Polską: stanowienie w sposób oczywisty wadliwego prawa, a jak się nie podoba, to piszcie na Berdyczów. To kolejna wolta premiera w tej sprawie, po sekwencji rozmów, gestów dobrej woli oraz zapewnień o przestrzeganiu prawa. Niedawno min. Boni, który jest szefem Zespołu Roboczego do spraw Finansów Rządowej Komisji Konkordatowej zapewniał, że żadnych jednostronnych rozwiązań w nie będzie, a rząd będzie szanował obowiązujące w tej materii prawo. Przypomnę, że w tej kwestii ważne są dwie sprawy: wysokość możliwej rekompensaty za utraconą dotację z Funduszu Kościelnego, która jest rozliczeniem starego długu za mienie zabrane Kościołom w czasach stalinowskich oraz procedura dochodzenia do nowych rozwiązań.
Strona kościelna, która kwestionuje wysokość odpisu na poziomie 0.3 proc. zadeklarowała, że w okresie kryzysu finansów publicznych, gotowa jest zwrócić państwu ewentualną nadwyżkę, zebraną z odpisu podatkowego, jeśli przekroczy 100 mln zł. Tyle wynosi budżetowa dotacja do Funduszu Kościelnego. Nie o pieniądze więc w tym sporze chodzi, ale o zasadę szanowania partnera.
Tusk zapowiadając lekceważenie prawa, obowiązek zawarcia umowy w tej sprawie wynika bowiem wprost z Konstytucji, jak i konkordatu, chce się pokazać jako twardy polityk, obrońca autonomii państwa. Nie zdaje sobie sprawy, że takimi gestami upodabnia się do Gomułki, który kolejne antykościelne posunięcia zawsze uzasadniał obroną autonomicznego i świeckiego charakteru państwa. Stosunki Kościół – państwo to materia potrzebująca rozwiązań w dłuższej perspektywie czasowej. Rozdział, zakładający zarazem współpracę dla dobra wspólnego, dobrze służy Kościołowi i państwu.
Premier, lekceważąc kościelnego partnera, wybierze nie tylko rozwiązanie prawnie ułomne, ale spotęguje napięcia na linii Kościół–państwo. Odpowiedzialny polityk tak nie postępuje, nawet jeśli doraźnie, wzrosną mu słupki poparcia w sondażach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.