- Kiedyś nie interesowało mnie ludzkie życie. Nienawidziłem wszystkich. Ale teraz, gdy się nawróciłem, pragnę dla wszystkich miłości – zapewnia Piotr Stępniak, przed laty przestępca znany jako „Gepard”, dziś wierzący chrześcijanin.
Nawrócił się. To nie było łatwe, bo wśród współwięźniów rozpoczęły się szykany i groźby. Jedynym miejscem, gdzie mógł się spokojnie pomodlić, była ubikacja. Ale on wytrwale tłumaczył wszystkim, że w jego sercu zamieszkał Bóg. Potem stał się kolejny cud: ten sam sędzia, który skazał Piotra na długie lata więzienia, nagle zmienił zdanie i wypuścił go na wolność. Ale wtedy dopiero przeżył prawdziwe chwile załamania: bez pieniędzy, pracy, szans na dobrą przyszłość. Jednak Bóg wyprowadził go na prostą. – Za żadne ze swoich nieszczęść nie winię Boga. To szatan jest winny wszystkim tragediom – stwierdza zdecydowanie.
Rapowanie o Bogu
Podobny przełom dzięki jednemu człowiekowi przeżył przed dziewięciu laty także inny obecny na spotkaniu recydywista, Dariusz Góralczyk.
Jest młodym mężczyzną, a sportowa bluza w pasy dodatkowo odejmuje mu lat. Kiedyś znalazł się na samym dnie, dziś jest uczciwym człowiekiem, szczęśliwym mężem i ojcem. – To było w roku 2003. Leżałem w szpitalu. Czułem, że moje życie nie ma sensu, i chciałem się zabić – opowiada, a łagodny uśmiech ustępuje powadze. – Wtedy odwiedził mnie pewien człowiek. Przyniósł mi nadzieję. Powiedział mi o Chrystusie, że Chrystus mnie kocha, że może zmienić moje życie. Później zacząłem się modlić, a moje życie rzeczywiście powoli zmieniało się na lepsze. To wszystko sprawiło, że rok później się nawróciłem. Dziś to ja chcę nieść ludziom nadzieję – zwierza się Darek. Jego misja polega nie tylko na mówieniu o Bogu – on o Bogu także śpiewa i pisze piosenki. Nowoczesne, rapowe, które trafiają do młodzieży bardziej niż poważne pieśni kościelne. – Kiedy się nawróciłem, Bóg podarował mi ten talent – wyjaśnia. Chwyta za mikrofon i nawołuje do wspólnego śpiewania. Na ekranie projektora wyświetlają słowa. Jego koledzy biorą gitary, jeden siada z boku na ławce z bębnem, dłońmi wybij a rytm. Kościół wypełnia się muzyką. Już pierwsze słowa mogą chwycić za gardło: „Jezus, On uratował mnie”. Ksiądz Jan Kucharski, wikariusz parafii pw. św. Mikołaja, podchodzi do ołtarza i śpiewa razem z byłymi więźniami. Powoli w śpiew włącza się także młodzież. Panuje atmosfera przyjaźni i wspólnoty.
Kto chce się nawrócić?
Na spotkaniu najwięcej jest młodych ludzi. Modnie ubrani, szepczą coś do siebie i chichoczą, ktoś pod ławką pisze esemesy z drogiego telefonu, jakaś dziewczyna nieustannie poprawia fryzurę. Ale gdy nawróceni gangsterzy kolejno przedstawiają swoje historie, wszyscy wokół milkną wtuleni w kościelne ławki. Słuchają opowieści o tym, jak alkohol i narkotyki niszczą życie, jak łatwo jest stoczyć się na dno, choć całe zło zaczyna się bardzo niewinnie. – Sama nie wiem, co o tym myśleć – przyznaje 17-letnia Kinga z Gdyni. – To wszystko brzmi bardzo wiarygodnie, ale czy nam to grozi? Na przykład czy jeden skręt to coś złego? – pyta retorycznie. Marcin Tyburczy, jeden z obecnych na spotkaniu mężczyzn, nie ma żadnych wątpliwości. Zdecydowanie krytykuje każde narkotyki, te twarde i te miękkie, bo nawet marihuana jest dziś nasączana chemią, by szybciej uzależniała. Opowiada, jakie spustoszenie wyrządziły narkotyki w jego życiu i w jego organizmie.
Nastoletnia publiczność słucha z uwagą. – Kto chce zmienić swoje życie, oddać je całkowicie Panu Jezusowi i pozwolić, by nim kierował, niech podniesie rękę! – woła Marcin. Przez chwilę nikt się nie zgłasza, potem ktoś nieśmiało podnosi dłoń, wreszcie w kościele wyrasta las rąk. Wszyscy wspólnie się modlą. Niektórzy mają łzy w oczach.
– To nie jest łatwa misja. Spotykamy się z różnymi reakcjami. Jedni nam dziękują, deklarują, że rzucą nałogi, że się zmienią, bo nasze historie dały im do myślenia. Niektórzy nie dowierzają naszej przemianie i wypominają nam dawne błędy. Inni twierdzą, że i tak będą robić, co chcą – wymienia Darek Góralczyk. – Naszym celem jest przybliżenie innym ludziom Jezusa Chrystusa – dodaje zdecydowanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).