Nie można wypisać się z Kościoła, a apostazja nie sprawia, że ktoś przestaje być katolikiem – przypomina w rozmowie z KAI ks. dr hab. Piotr Majer, konsultor Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski.
W ten sposób kanclerz Kurii Metropolitalnej w Krakowie a zarazem wykładowca Instytutu Prawa Kanonicznego na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie odnosi się do promowanego przez Ruch Palikowa w dn. 14-20 maja II Ogólnopolskiego Tygodnia Apostazji.
KAI: Jaka jest obecnie praktyka Kościoła w Polsce gdy ktoś chce z niego formalnie wystąpić?
Ks. dr hab. Piotr Majer: - Właściwie zamiast o „wystąpieniu” można by było mówić o „odstąpieniu” od wspólnoty wierzących, bowiem nie można wystąpić, czyli „wypisać się” z Kościoła w ten sam sposób, jak się rezygnuje z członkostwa w świeckiej organizacji. Do Kościoła wchodzi się wraz z przyjęciem chrztu, a ponieważ skutków chrztu nie da się unicestwić, nie da się tak naprawdę „wystąpić” z Kościoła. Można zerwać z nim widzialne, formalne więzy, ale nie da się zniweczyć miłości Chrystusa, który nabył nas własną krwią (zob. Dz 20, 28). Dlatego mówimy o apostazji dokonywanej przez formalny akt, kładąc nacisk na to, że chodzi o przyjęcie do urzędowej wiadomości woli człowieka, który nie chce mieć z Kościołem nic wspólnego. Nie można natomiast mówić o absolutnym odejściu ochrzczonego od Kościoła.
W jaki sposób się to dokonuje? Osoba, która objawia taki zamiar winna zgłosić się do proboszcza parafii swego miejsca zamieszkania. On w osobistej rozmowie powinien z miłością i roztropnością podjąć wysiłek zmierzający do tego, by w człowieku pragnącym zerwać z Kościołem obudzić jednak wiarę zaszczepioną na chrzcie świętym i starać się, by odstąpił on od swego zamiaru. To pierwsze i najważniejsze zadanie duszpasterza. Gdy mimo podjętych starań spotka się jednak z odmową, musi przypomnieć o kanonicznych konsekwencjach takiego kroku i ostatecznie przyjąć do wiadomości decyzję takiego człowieka. Po jej przyjęciu za pośrednictwem kurii biskupiej powiadamia się parafię chrztu apostaty, aby w akcie chrztu została wpisana odpowiednia adnotacja o dokonaniu formalnej apostazji. Odtąd taki katolik – apostata nadal nim jest – nie może korzystać ze wszystkich praw przysługujących wiernym: nie może przyjmować sakramentów, pełnić w Kościele żadnych funkcji, być chrzestnym i świadkiem chrztu, świadkiem bierzmowania, świadkiem zawarcia małżeństwa, zostaje także pozbawiony kościelnego pogrzebu. Gdy jednak odstąpi od uporu, może – a Chrystus zawsze na to czeka – powrócić do zerwanej wspólnoty z Kościołem. Potrzebna wtedy jest procedura zwolnienia z kary ekskomuniki, a podstawowym warunkiem jest osobiste nawrócenie.
KAI: Z jakimi trudnościami spotykają się księża?
- Najczęściej chyba pojawiającą się trudnością jest niechęć do osobistej rozmowy z duszpasterzem i pragnienie załatwienia sprawy wyłącznie drogą korespondencyjną. Nawet gdy ktoś pojawi się u swego proboszcza, to często jest uprzedzony, a nawet nastawiony wrogo, zamknięty na rozmowę. Oczywiście dialogu nie ułatwia fakt, iż swoją wolę odstępstwa bardzo często takie osoby uzewnętrzniają na formularzach skopiowanych z Internetu. A zatem nawet nie chcą – a może nie potrafią? – podać osobistej argumentacji swojej decyzji. Trudno w takich okolicznościach toczyć dialog.
Nierzadko osoba chcąca odstąpić od Kościoła swoje pismo kieruje nie do proboszcza miejsca zamieszkania, ale żąda, by wszystko załatwił proboszcz miejsca chrztu. Następstwem odmowy takiego proboszcza, który zgodnie z przyjętymi zasadami odsyła do własnego duszpasterza, jest skarga do kurii albo do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.