Sytuacja naszych chrześcijan, tu na północy, jest pełna napięcia i lęku. Powracającym autobusami ludziom na południe zwykle, jeżeli nie zawsze, na granicy miedzy północą i południem przez władze północy są odbierane wartościowe rzeczy, żywność, pieniądze. To samo się dzieje na lotnisku. Są to momenty bardzo upokarzające i smutne. Jeszcze wiele tysięcy ludzi czeka na powrót. W szkole mamy ponad 360 dzieci. W większości są to dzieci z obozów oczekujących na powrót.
A może są jakieś inne źródła przekazu, choć wiem, że wszystko jest pod ścisłą kontrolą. W tym są ekspertami.
Myślę, że posyłając na południe Sudanu, może by nie było tych trudności. Wczoraj jeden Pan, powiedział, że jakiś czas temu w Jubie było dwoje młodych wolontariuszy z Polski. Nie był pewny czy jeszcze są. Rzekomo byli przy Księżach Kombonjanach. Kto wie, może też gdzieś tam na południu są Polacy ?
Serdecznie pozdrawiam
z modlitwą
Sudan Południowy nadal potrzebuje naszego wsparcia. Poprzez nasze Stowarzyszenie zbieramy środki, za które zostaną zakupione lekarstwa, żywność, odzież oraz odbudowane domy.
Kochani
serdecznie dziękuję za ostatni email i wiadomości
W połowie sierpnia pojechałam do nowego Sudanu na rekolekcje, potem w Wau miałyśmy wspólne spotkanie wszystkich Sióstr salezjanek pracujących w obu Sudanach. Do Chartumu wróciłyśmy 1 września i zaraz po paru dniach malaria na nowo mnie położyła. Dzisiaj pierwszy dzień że zaczęłam się trochę poruszać. Ufam, że jutro będzie lepiej.
Wdzięczne jesteśmy za nowo zebrana ofiarę. Jedyny problem w tym, że pieniądze są na szczepionki i lekarstwa - mamy z tym problemy żeby użyć zgodnie z intencją. Dla nas potrzebne są pieniądze na żywność - mleko , cukier i inne .Od powstania nowego Sudanu wszystko bardzo podrożało, zwłaszcza podstawowe produkty żywnościowe. Rodziny bardzo cierpią z tego powodu, a zwłaszcza dzieci i starsi.
Jeżeli chodzi o polskich misjonarzy na południu to nie ma. W tej chwili w obu Sudanach jestem tylko ja - a ja jestem po stronie islamskiej.
Gdyby była możliwa pomoc dla Wau wspólnota naszych sióstr, mamy 2 szkoły podstawowe w jednej około 1800 dzieci w drugiej około 1100 dzieci. Tam też mamy Dyspensarium, gdzie codziennie przychodzi z bliska i daleka do 500 osób dziennie. Tego się nie da opisać co się dzieje tam każdego dnia. Jedna z naszych sióstr salezjanek z Indii jest za to odpowiedzialna, inna siostra tez salezjanka jej pomaga, a potem ma wielu ludzi, lekarzy pielęgniarek do pomocy..
Prowadzimy też wiele punktów dożywiania dzieci do 5-tego roku życia w terenie, program i dożywianie ludzi chorych na gruźlicę i teraz kilka stacji gdzie są umieszczeni ludzie, którzy powrócili z południa Sudanu i jeszcze nie maja nic. Mamy tez tam szkole dla pielęgniarek. Warto kiedyś tam pojechać i zobaczyć. Właśnie tam jest ogromna potrzeba wsparcia zwłaszcza Dyspensarium.
O sytuacji obecnej napisze wkrótce.
Tymczasem serdecznie pozdrawiam ,w modlitwie pamiętam i o nią proszę
wdzięczna s.Teresa
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.