Pytanie, czy potrafimy mówić o moralności chrześcijańskiej nie jako o zbiorze zakazów ograniczających dostępne człowiekowi przyjemności, ale jako o drodze, na której człowiek jest najszczęśliwszy i naprawdę wolny. Czy potrafimy naszym życiem pokazywać, że Bóg = wolność = szczęście?
Golgota wciąż trwa. Tymi słowami Radio Watykańskie rozpoczęło kolejne doniesienia o antychrześcijańskich ekscesach w Indiach. Kiedy świat zdecyduje się jakoś zareagować?
Jeśli miałabym jedną wolną godzinę w programie telewizyjnym do zagospodarowania przez redakcję katolicką, to co w tej godzinie powinno się znaleźć? Czy na pewno transmisja liturgii? Może lepiej porozmawiać z ludźmi o tym, czym żyją, ustawiając problemy w świetle wiary?
Nawet najgorsza prawda, z którą wspólnota potrafi się zmierzyć zgodnie z zasadami, które głosi, mniej przyniesie szkody, niż dużo mniejsze zło, ale ukrywane i ujawnione w atmosferze sensacji.
Wielu kapłanów „połamało zęby" nie przy budowie kościoła czy remoncie plebanii, ale próbując powołać do istnienia grupę modlitewną, biblijną czy zaangażować parafian w jakiś ruch odnowy. To sprawia, że parafie wiejskie w coraz mniejszym stopniu stają się środowiskami, wprowadzającymi w życie Kościoła i dającymi doświadczenie Kościoła - wspólnoty.
Abp Agostino Marchetto ucieszył się, że coraz więcej krajów albo znosi karę śmierci, albo wprowadza moratorium na jej stosowanie. Ja cieszyłbym się jeszcze bardziej, gdyby część katolików przestała fascynować się politykami, którzy wprawdzie są przeciwni aborcji, ale do władzy idą z hasłem „kara śmierci dla morderców". Albo ruchy pro-life będą konsekwentne, albo niewiarygodne.
Jestem za "laicyzacją", która będzie oznaczała, że publicystom przestanie się w końcu mylić Prawda objawiona z koncepcjami politycznymi czy społecznymi oraz wszelkimi pomysłami różnych księży na zagospodarowanie okolic budynku kościelnego.
Zakończył się III Kongres Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie. Wielość mówców i dyskutantów sprawia, że jego owoce jeszcze długo mogą być przedmiotem różnorakich rozważań, analiz czy polemik. Jaki będzie miał wpływ na poziom świadomości przeciętnego polskiego katolika? Trudno to dziś ocenić.
Z politowaniem patrzymy na dawne obyczaje, kiedy pan i panna młoda przed ślubem prawie się nie znali, o swoim wyglądzie dowiadywali się w najlepszym razie z obrazów, a o wadach i zaletach od swatów. Czasem powinniśmy na siebie spojrzeć dokładnie tak samo.
Daje się zauważyć pewna prawidłowość: jeśli ludzie identyfikują się ze swoją społecznością lokalną, to także chcą wpływać na życie swojej parafii. Jeśli każdy stanowi w swoim mieszkaniu samotną wyspę, to ani w działalność społeczną, ani parafialną się nie zaangażuje.