Na początku nie było katechezy. Na początku, czyli w życiu pierwszych chrześcijan. Na początku była ewangelizacja, zarażanie działaniem Jezusa Zmartwychwstałego. Dzisiaj nazywa się to głoszeniem kerygmatu.
Dożyliśmy czasów, w których wiele osób już nie zagląda do Biblii, ale w zamian naucza w imię Boga.
Co to znaczy żyć w duchu Ewangelii? Pisałem już o tym wiele razy: nie lubię zmyślania, chcę źródeł, chcę Prawdy.
Rola Maryi jest wielokrotnie komentowana w Kościele. Spróbuję i ja, zaglądając do jej „credo”, do jej opisu własnego powołania i misji, czyli do „Magnificat”.
Kiedy jest większa? Gdy ktoś więcej daje? Niekoniecznie. Często bowiem ktoś bardziej się stara, więcej daje, a druga strona bierze wszystko i stopniowo ulega demoralizacji.
Wiara zimna i wiara gorąca – to dwa różne światy.
Miłosierny człowiek najpierw doszukuje się dobra. I jeszcze bardziej chce widzieć dobro lub choćby nadzieję, że będzie lepiej.
Na początku chciałem być dobry. A na pewno na początku mojego kapłaństwa. Okazało się, że wielu ludzi tego potrzebowało i praktycznie byłem „rozszarpywany na kawałki”. Od rana do nocy ktoś czegoś ode mnie chciał. A ja dawałem.
Pisze św. Paweł: „Zboczywszy od nich, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie” (1 Tm 1,60).
Chociaż obecnie współpracuję z najlepszymi na świecie firmami zajmującymi się zarządzaniem (np. McKinsey & Company czy Malik), po raz pierwszy z zarządzeniem strategicznym spotkałem się w Kościele.
Św. Celestyn V. Po śmierci Mikołaja IV tron papieski nie był obsadzony przez ponad dwa lata.