Kochani Biskupi. Uczcie się dużo od Franciszka, bo faktycznie On jest jednym z nas ale Wy niestety nie jesteście jednymi z nas - tak Was przynajmniej społeczeństwo odbiera, no i trochę tak jest, zatem czeka Was dużo pracy aby to zmienić. Życzę Wam świętości, bo kocham Kościół.
Przepraszam, ale wydaje mi się, że za dużo się naczytałeś lewicowej prasy. To nowa taktyka lewicy - dobry papież i ci beznadziejni polscy biskupi. Zapoznaj się może najpierw z tym, co robi twój biskup, z kim się spotyka, czym się zajmuje, posłuchaj co mówi (nie tylko wybrane urywki w Gazecie Wyborczej). Zobaczysz, że biskupi to wspaniali ludzie, wybrani zresztą do swoich funkcji przez obecnego lub poprzednich papieży. Każdemu biskupowi należy się szacunek, bo jest następcą apostołów.
@mateuszu, piszesz bzdury. Jaki szacunek? Masz na myśli takich biskupów jak abp Michalik, abp Głódź, Abp Paetza, bp Meringa, którzy wywołują skandale i są kontrowersyjni? A co do sugestii, że @katol:) naczytał się prasy lewicowej, to Twoja i nieuprawniona opinia. Kościół polski jest taki jak go postrzegają inni, wierni też. Możesz na widok biskupa doznawać paraliżu i padać mu do nóg, ale inni nie muszą.
Wziąłeś na celownik akurat abp Michalika, abp Głódzia, bp Meringa - biskupów którzy są bardzo oddani Kościołowi, a przez to narażają się na ataki ze strony mediów lewicowo-liberalnych. Tak zawsze było: prawdziwych proroków prześladowano, a fałszywych wywyższa.
Uważam, że wymienienie w tym kontekście abp Paetza (niby czemu jest z dużej litery) jest po prostu podłym pomówieniem i nie usprawiedliwia tego zaczadzenie mediami.
Podejrzewam, że pod @@riposta, kryje się @mateusz, ale mogę się mylić. Odpowiadam. Oddanie Kościołowi - ta formułka nic nie znaczy, jedynie oddanie korporacyjne określonej organizacji. Nie mają oni oddania ludziom, jak Franciszek, który spotyka się, rozmawia, pisze, telfonuje do różnych ludzi. Wymienieni przeze mnie hierarchowie siedzą w ciepłych pałacach i nie zamierzają ruszyć swych "świętych" ciał z rezydencji, po co mają pospolitować się z "ciemnym ludem", poza spotkaniami w świątyni i w czasie uroczystości kościelnych, nie chodzą do ludzi w potrzebie, chorych i biednych, do miejsc gdzie oni mieszkają. I tak: - abp Michalik w sprawie pedofilii swierdził, że to wina ofiar, bo prowokują dzieciaki księży. - abp Głódź jest znany z buty, brutalności i nadużywania alkoholu. - bp Mering swego czasu czasu zaatakował brutalnie o. Bonieckiego w tzw. liście otwartym, pouczając go jak ma myśleć. - no a abp Paetz po wpadce z uwodzeniem młodych kleryków, niby wycofał się z życia publiucznego, ale bryluje publicznie. Tak więc zestaw tych hierarchów nie jest przypadkowy ani oszczerczy, ja opisuję fakty. Mogę dodać do tego towarzystwa jeszcze abp Wielgusa, gdzie jego kariera uległa zachwianiu po ujawnieniu współpracy ze służbami PRL, gdy miał zostać metropolitą warszawskim. Jeśli twierdzisz, że ci kapłani zasługują na szacunek, bo zostali powołani przez Watykan jako następcy apostołów, to powiadam - jako osoby publiczne nie zasługują na szacunek, sami zapracowali na jego brak. Jako ludzi, należy ich szanować, ale nie jako księży, którzy swoim postępowaniem budzą niesmak, zażenowanie, wstyd i nie dają przykładu innym, a jedynie zgorszenie. To groby pobielane jak mawiał Jezus. To wszystko...
Dlaczego mnie obrażacie? przecież nikogo w moim poście nie obraziłem. napisałem o swoich odczuciach patrząc wielokrotnie na biskupów jak podchodzą do ludzi itd. i jaki jest wielki dystans między wieloma z nich a wiernymi świeckimi. Uważam że właśnie taka zawiść, brak dialogu, szufladkowanie ludzi, nieumiejętność wychodzenia do tych na obrzeżach przysparzają Kościołowi najwięcej problemów. Tak na marginesie - gdybym czytał GW to pewnie nie wchodziłbym na wiara.pl. Żebyście nie myśleli że jestem taki straszny to powiem że lubię wielu biskupów i uważam ich za mądrych ludzi. Ale wielu niestety zawodzi wielokrotnie. A mi osobiście brakuje ich bliskości "żeby śmierdzieli swoją owczarnią"...
> Franciszek w rozmowie z biskupami zwrócił uwagę na problem dzietności, podając przykład swoich krewnych mieszkających we Włoszech, którzy nie mają dzieci, mają za to cztery koty.
U nas jest podobnie. Taka mała scenka rodzajowa sprzed kilkunastu lat. Stoi grupa kobiet koło czterdziestki, wokoło biegają dzieci: Zuzia, Jasio,... A one rozmawiają o szkole, o ich karmieniu, o wychowaniu itp. Obok przechodzi kobieta z dzieckiem w wózku.
"Podobna" scenka dzisiaj. Stoi grupa kobiet koło czterdziestki, wokoło biegają ich "pociechy": Zuzia, Jasio. A one rozmawiają o szkole, o ich karmieniu, o wychowaniu itp. Dalej przechodzi kobieta z wózkiem.
Gdzie jest różnica?
Ano Zuzia, Jasio ... to nazwy psów. Rozmowa jest o szkole dla psów (dzisiaj nie można mówić o tresurze) itd. A w wózku jedzie ... też piesek, bo już sam chodzić nie może - sam widziałem.
Tak, tym paniom zupełnie poprzewracało się w głowach na złą stronę. Widziałam i słyszałam, jak pani zwracała się do pieska "kachanie" , a inna "syneczku". Od uwag nie zdołałam się powstrzymać, co wywołało wielkie oburzenie.
A co to ma do rzeczy? Sąsiedzi mają trójkę dzieci, trzy koty i psa. A tak na margiesie, modlił się Franciszek w intencji tej rodziny o dar macierzyństwa i ojcostwa?
"„Papież z uśmiechem powiedział, że dobra homilia powinna trwać 10, a najlepiej 8 minut”"
Słuszna uwaga. Głoszenie homilii do sztuka i nie każdy kapłan sie do tego nadaje. Lepiej wiec taki niezbyt dobry kaznodzieja ograniczył sie do kilku minut, niż miałby zanudzac wiernych swoimi niezbyt jasnymi wywodami i pseudofilozoficznymi przemysleniami. Niech objasnia czytania....i tylko do tego sie ograniczy.
Istnieja natomiast tacy co ten "dar" posiedli i takich mozna słuchac nawet 30 minut :)
Długośc homilii winna być więc uzalezniona od umiejętności kaznodziei...Tylko tutaj mamy kolejny problem. Jak powiedzieć przemadrzałemu kapłanowi, ze jego homilie sa o kant stołu rozbić? Nie daj Boże by to jeszcze był proboszcz i ....mamy świeta obrazę czyli foch wieczysty :)
Dla wiernych "trudniejsze" od homilii bywają różne zagajenia przy uroczystych mszach w parafii. Zaczyna proboszcz, potem ksiądz odprawiający, czasem przemienia się to w odrębne kazanie, potem kazanie 'zwyczajne', na koniec w czasie ogłoszeń wierni w grupach i pojedynczo z życzeniami i podziękowaniami, każdy mający coś do powiedzenie, często pod hasłem im więcej tym lepiej, potem jeszcze niekończące się ogłoszenia z odpowiednio długim objaśnieniem.
Ja wolę dobrą homilię, nawet długą, od tych dodatków. Z nich człowiek niewiele zapamiętuje, poza tym, że były dłłłłłłłłługie.
To tylko moja wizja, ale wydaje mi się, że spotkanie to można porównać do spotkania dyrektora jakiegoś prowincjonalnego gimnazjum z ministrem edukacji.
Przychodzi ten dyrektor i mówi:
- Panie ministrze, uczniowie są niezdyscyplinowani. Wagarują. Nie odrabiają prac domowych. Co mamy zrobić.
Minister pochylił się z ojcowską troską i powiedział:
- A mój kuzyn też się źle w szkole uczył. Tak, to skandaliczne. Wiem. Musicie wprowadzić 2 lekcje wychowawcze w tygodniu. Może coś się zmieni.
A tak serio - jak czytam: "To była bardzo braterska rozmowa, bez gotowych schematów", to mam nieodparte wrażenie, że Franciszek z marszu podszedł do tego spotkania. Guzik tam się polskim kościołem interesuje. A jego odpowiedzi i rady były tak ogólnikowe, że i pierwszy lepszy absolwent teologii lub świeżo upieczony kleryk by mógł taką mądrością błysnąć.
A jak się czyta tę całą relację, to brzmi to tak relacja z audiencji nie u papieża, ale u pierwszego lepszego Wielkiego Urzędnika, do którego przyszli Urzędnicy niższego szczebla.
Nie pisz o swoich "odczuciach", one bywają bardzo subiektywne a przez to mylne i krzywdzące dla innych. Mów o faktach (gdzie, kto i co złego zrobił), jeśli jesteś przekonany o tym, ze jakiś biskup robi coś złego, opisz to w sposób obiektywny, w oparciu o wiedzę pewną (nie plotki i swoje "wydaje mi się") i poprzyj, jeśli trzeba, stosownymi, racjonalnymi argumentami, aby inni mogli się do tego ustosunkować w sposób jednoznaczny. Nie piszmy o swoich (li tylko) odczuciach, że ktoś jest dla mnie sympatyczny lub niesympatyczny - to nie poszerza wiedzy ani nie umożliwia wydawania rzetelnych ocen, lecz przysparza kwasów i buduje niepotrzebne mury między ludźmi.
Jeśli odczucia są mylne i krzywdzące itd. tzn., że jeżeli powiem że zakochałem się w Chrystusie to jestem w błędzie i to jest mój subiektywny pogląd, na którym nie należy się opierać? Jak to jest? Augustyn o uczuciach mówił troszeczkę inaczej. Nie będę pisał o złym obliczu ludzi Kościoła bo kocham Kościół i wiem że to jest Kościół grzeszników. Pragnę tylko aby Biskupi byli z nami jedno i aby się utożsamiali z cierpiącym narodem, i nie dbali o interesy ale głosili Dobrą Nowinę, żeby nie byli między sobą podzieleni, aby po prostu wyszli ze swoich czterech ścian i otworzyli oczy bo trochę nasz naród idzie na dno. Wielu Biskupów otworzyło oczy i pięknie posługują ale JA CHCE WIĘCEJ, BO POTRZEBUJE DOBREGO PRZYKŁADU! Czy to za dużo, że wielu po mnie tak jadzie?
A co do sugestii, że @katol:) naczytał się prasy lewicowej, to Twoja i nieuprawniona opinia. Kościół polski jest taki jak go postrzegają inni, wierni też.
Możesz na widok biskupa doznawać paraliżu i padać mu do nóg, ale inni nie muszą.
Uważam, że wymienienie w tym kontekście abp Paetza (niby czemu jest z dużej litery) jest po prostu podłym pomówieniem i nie usprawiedliwia tego zaczadzenie mediami.
Odpowiadam. Oddanie Kościołowi - ta formułka nic nie znaczy, jedynie oddanie korporacyjne określonej organizacji.
Nie mają oni oddania ludziom, jak Franciszek, który spotyka się, rozmawia, pisze, telfonuje do różnych ludzi. Wymienieni przeze mnie hierarchowie siedzą w ciepłych pałacach i nie zamierzają ruszyć swych "świętych" ciał z rezydencji, po co mają pospolitować się z "ciemnym ludem", poza spotkaniami w świątyni i w czasie uroczystości kościelnych, nie chodzą do ludzi w potrzebie, chorych i biednych, do miejsc gdzie oni mieszkają.
I tak:
- abp Michalik w sprawie pedofilii swierdził, że to wina ofiar, bo prowokują dzieciaki księży.
- abp Głódź jest znany z buty, brutalności i nadużywania alkoholu.
- bp Mering swego czasu czasu zaatakował brutalnie o. Bonieckiego w tzw. liście otwartym, pouczając go jak ma myśleć.
- no a abp Paetz po wpadce z uwodzeniem młodych kleryków, niby wycofał się z życia publiucznego, ale bryluje publicznie.
Tak więc zestaw tych hierarchów nie jest przypadkowy ani oszczerczy, ja opisuję fakty. Mogę dodać do tego towarzystwa jeszcze abp Wielgusa, gdzie jego kariera uległa zachwianiu po ujawnieniu współpracy ze służbami PRL, gdy miał zostać metropolitą warszawskim.
Jeśli twierdzisz, że ci kapłani zasługują na szacunek, bo zostali powołani przez Watykan jako następcy apostołów, to powiadam - jako osoby publiczne nie zasługują na szacunek, sami zapracowali na jego brak.
Jako ludzi, należy ich szanować, ale nie jako księży, którzy swoim postępowaniem budzą niesmak, zażenowanie, wstyd i nie dają przykładu innym, a jedynie zgorszenie. To groby pobielane jak mawiał Jezus.
To wszystko...
Ty pewnie taki katolik co to zaczytuje sie w GWnianej prasie :)
U nas jest podobnie. Taka mała scenka rodzajowa sprzed kilkunastu lat. Stoi grupa kobiet koło czterdziestki, wokoło biegają dzieci: Zuzia, Jasio,... A one rozmawiają o szkole, o ich karmieniu, o wychowaniu itp. Obok przechodzi kobieta z dzieckiem w wózku.
"Podobna" scenka dzisiaj. Stoi grupa kobiet koło czterdziestki, wokoło biegają ich "pociechy": Zuzia, Jasio. A one rozmawiają o szkole, o ich karmieniu, o wychowaniu itp. Dalej przechodzi kobieta z wózkiem.
Gdzie jest różnica?
Ano Zuzia, Jasio ... to nazwy psów. Rozmowa jest o szkole dla psów (dzisiaj nie można mówić o tresurze) itd. A w wózku jedzie ... też piesek, bo już sam chodzić nie może - sam widziałem.
Dzisiaj należy zapytać: czy to chłopiec, czy dziewczynka?
Słuszna uwaga. Głoszenie homilii do sztuka i nie każdy kapłan sie do tego nadaje.
Lepiej wiec taki niezbyt dobry kaznodzieja ograniczył sie do kilku minut, niż miałby zanudzac wiernych swoimi niezbyt jasnymi wywodami i pseudofilozoficznymi przemysleniami. Niech objasnia czytania....i tylko do tego sie ograniczy.
Istnieja natomiast tacy co ten "dar" posiedli i takich mozna słuchac nawet 30 minut :)
Długośc homilii winna być więc uzalezniona od umiejętności kaznodziei...Tylko tutaj mamy kolejny problem. Jak powiedzieć przemadrzałemu kapłanowi, ze jego homilie sa o kant stołu rozbić? Nie daj Boże by to jeszcze był proboszcz i ....mamy świeta obrazę czyli foch wieczysty :)
Ja wolę dobrą homilię, nawet długą, od tych dodatków. Z nich człowiek niewiele zapamiętuje, poza tym, że były dłłłłłłłłługie.
Przychodzi ten dyrektor i mówi:
- Panie ministrze, uczniowie są niezdyscyplinowani. Wagarują. Nie odrabiają prac domowych. Co mamy zrobić.
Minister pochylił się z ojcowską troską i powiedział:
- A mój kuzyn też się źle w szkole uczył. Tak, to skandaliczne. Wiem. Musicie wprowadzić 2 lekcje wychowawcze w tygodniu. Może coś się zmieni.
A tak serio - jak czytam: "To była bardzo braterska rozmowa, bez gotowych schematów", to mam nieodparte wrażenie, że Franciszek z marszu podszedł do tego spotkania. Guzik tam się polskim kościołem interesuje. A jego odpowiedzi i rady były tak ogólnikowe, że i pierwszy lepszy absolwent teologii lub świeżo upieczony kleryk by mógł taką mądrością błysnąć.
A jak się czyta tę całą relację, to brzmi to tak relacja z audiencji nie u papieża, ale u pierwszego lepszego Wielkiego Urzędnika, do którego przyszli Urzędnicy niższego szczebla.
Z prowincji właśnie.
Nie pisz o swoich "odczuciach", one bywają bardzo subiektywne a przez to mylne i krzywdzące dla innych. Mów o faktach (gdzie, kto i co złego zrobił), jeśli jesteś przekonany o tym, ze jakiś biskup robi coś złego, opisz to w sposób obiektywny, w oparciu o wiedzę pewną (nie plotki i swoje "wydaje mi się") i poprzyj, jeśli trzeba, stosownymi, racjonalnymi argumentami, aby inni mogli się do tego ustosunkować w sposób jednoznaczny. Nie piszmy o swoich (li tylko) odczuciach, że ktoś jest dla mnie sympatyczny lub niesympatyczny - to nie poszerza wiedzy ani nie umożliwia wydawania rzetelnych ocen, lecz przysparza kwasów i buduje niepotrzebne mury między ludźmi.